Lecz dzisiaj kraju tego nie ma
I tylko tlą się skry...
Nie ma już Polski
Są ulice
I puste, zimne pola
I w ludzkich sercach krzyże...
I dlatego słowo POLSKA – jak pisała w innym wierszu – jest czasem kamieniem, którego unieść nie można. A ogromnym wstrząsem była dla Joanny smoleńska „katastrofa”, której poświęciła wiele przejmujących wierszy...
Płaczę nad Wami
którzy
w niewyjaśnionych
tajemniczych
ukrytych
przemilczanych
zakłamanych
nieznanych
okolicznościach
męczęnską śmiercią
rozdarci
spaleni
rozerwani na kawałki
może zastrzeleni ( czy na pewno wiemy że nie?)
spoczywacie w zaplombowanych trumnach
a może gdzie indziej...
W innym wierszu Joanna chciałaby być „czarną skrzynką”, bo ...przeżyłaby zamach i wiedziałaby wszystko...Dzisiaj, kiedy – dzięki niezależnym ekspertom i komisji Macierewicza - wiemy już wszystko, Joannę Bóg wezwał do raju, spełniając życzenie z Jej wiersza:
Jeśli do raju
to chciałoby się Chopina
i parę polskich wierszy
i altankę w maleńkim ogrodzie
pełnym róż...
Tam spotkała swoich Rodziców, tam stroi skrzypce dla Pana...A Karol Wojtyła już święty prosi Ją o autograf na tomiku „Zielona wyspa”, który właśnie dostał pocztą niebiańską nadany przez krakowską oficynę. I On cieszy się, że Joanna jest w Domu Ojca zamiast cierpieć na ziemi, gdzie więcej demonów niż aniołów. Gdzie ustępujący prezydent ma czelność nazwać „falą nienawiści” ruch, który dał zwycięstwo Dudzie idącemu z autentyczną miłością na ratunek Ojczyźnie. Gdzie rząd smoleńskiej kłamczuchy zamiast podać się do dymisji zmienia trzech ministrów dla zamydlenia oczu, w tym nominacja ministra zdrowia odbiera ludziom chirurga ratującego życie – więc kolejne uderzenie w naród! Naród bity ze wszsytkich stron...A Joanna walczyła długo o swój żywot doczesny, bijąc chyba rekord światowy, bo poddała się aż 54 terapiom chemicznym! I z chrześcijańską pokorą nazywała to „łaską cierpienia”. W tym stanie nie traciła poczucia odpowiedzialności, do końca chciała służyć ludzkości i Ojczyźnie jako skrzypaczka i poetka, a jeszcze kilka miesięcy przed zgonem wystąpiła w swej rodzinnej Gdyni, w Klubie „Gazety Polskiej”, urzekając zebranych swymi wierszami i muzyką, choć terapia coraz bardziej osłabiała jej organizm. Do końca piętnowała Polską Ośmiornicę (PO), która oplątała Kraj i obywateli podstępnymi mackami...I bez lęku wskazywała tajniaków, którzy na Krakowskim Przedmieściu osaczali ludzi broniących Krzyża, paradując :
w butach wyczyszczonych na błysk
chlupie im smoleńskie błoto
oni – nasi bracia zdrajcy...
A Joanna – już w Domu Ojca – modli się o naszą Ojczyznę, być może słowami swojej „Polskiej Litanii” ( z drugiego tomiku „Polskie Drogi”, Kraków, 2013), wiersz, który zarazem przypomina nam esencję polskości, a kończy się prośbą:
Matko nasza odwróć tę kartę
Chryste zmiłuj się
Powstrzymaj następny cios
Modlitwa to godna szczególnej uwagi, gdy Polska Ośmiornica ( metafora powracająca w cyklu jej ostatnich wierszy) nieustannie dławi Ojczyznę. .
Obawy i prognozy Joanny, mej siostry planetarnej, nie należały do wzorów optymizmu, dlatego pominę je, by nie wpędzać czytelników w depresję. Wierzę też, że mogą być one odwrócone modlitwą i działaniem Ducha Świętego, w którego mocy pozostaje przemiana oblicza „tej ziemi”. Zwycięstwo Dudy jest jej znakiem...A Joanna wraz ze Św. Janem Pawłem II i bł. Jerzym Popiełuszko tworzy teraz w niebie nieustającą Radę Pomocy Polsce, skoro rodacy w dorzeczu Wisły nie myślą o swej Ojczyźnie w dniu wyborów. Bo Joanna kochała Polskę tak mocno, że pragnęła w niej „całować każde napotkane drzewo”! Zmarła jednak we Wiedniu – 4 czerwca 2014 roku – po długiej chorobie, a spoczęła w rodzinnym grobie w Gdyni.
Marek Baterowicz