Nie mogąc uczestniczyć w spotkaniu, dwóch działaczy fundacji stanęło więc na chodniku przed wejściem do gmachu i rozwinęło banner ze zdjęciem abortowanego dziecka i pytaniem „czy to dobry kompromis, Panie Prezydencie?”
Po niedługim czasie jeden z nich – dolnośląski koordynator fundacji Adam Brawata - odebrał telefon z Urzędu Miasta z zapytaniem, czy znajduje się pod Ossolineum. Gdy potwierdził, usłyszał, że do urzędu dzwoniła policja i że zostanie ukarany za tworzenie nielegalnego zgromadzenia.
Sytuacja jest absurdalna. Z jednej strony Bronisław Komorowski wyjeżdża w Polskę na spotkania, z drugiej - izoluje się szczelnie od obywateli. A ci, którzy chcą zobaczyć się z ubiegającym się o reelekcję prezydentem, są szykanowani przez urzędy i straszeni karami za nielegalne gromadzenie się.
Czego boi się Komorowski…?
Fundacja Pro Prawo do Życia