Marek Baterowicz: BŁĄD  PILOTA ?
data:07 maja 2015     Redaktor: GKut

Z daleka lepiej widać....

 
 
 

 

Z okazji nowej miesięcznicy smoleńskiej warto jeszcze powrócić do jednej z wytycznych rosyjskich „śledczych”, czyli do zwalenia winy na załogę Tupolewa. Ta bezczelna supozycja – utrzymana w stylu typowo sowieckiej propagandy – miała na celu ukryć rzeczywiste okoliczności, które wskazywały na zupełnie inne przyczyny „katastrofy”. Z upływem czasu ustalenia niezależnych ekspertów udowodniły nonsensy Anodiny i raportu Millera, a odsłoniły mechanizm zamachu. Ale już w dniu „katastrofy”, 10 kwietnia 2010 (o godzinie 23.48)pojawiła się w sieci wypowiedź Ryszarda Drozdowicza z Laboratorium Aerodynamicznego Politechniki Szczecińskiej, która podważała rosyjską wersję zdarzeń i naprowadzała na właściwy trop:

 

„Jako pilot oceniam, że sugerowany w mediach błąd pilota jest mało prawdopodobny. Na podejściu do lądowania nie wykonuje się żadnych manewrów typu silne przechylenie lub nagłe zmiany prędkości. A takie silne przechylenie zauważyli świadkowie. (...) Okoliczności wskazują jednak na poważną awarię lub celowe zablokowanie układu sterowania. Taką blokadę można celowo zamontować tak, aby uruchomiła się przy wypuszczaniu podwozia lub klap bezpośrednio na prostej przed lądowaniem. Przy blokadzie klap lub lotek na prostej katastrofa była nieunikniona, gdyż pilot nawet zwiększając nagle ciąg, nie był w stanie wyprowadzić mocno przechylonej ciężkiej maszyny, mając wysokość rzędu 50-100 metrów i prędkość rzędu 260 km/h”.

 

Nasuwa się więc pytanie czy taką blokadę zamontowano w Warszawie nocą ? Pamiętam doskonale bezwładny przechył samolotu sugerujący wyłączenie układu sterowania, były to też moje przypuszczenia wtedy, chociaż nigdy nie pracowałem w Laboratorium Aerodynamicznym! Ale logika podsuwała takie wytłumaczenie, wiemy zatem dlaczego Tupolew nie mógł już oderwać się od ziemi pomimo uprzedniej komendy „Odchodzimy!”. A jednocześnie nastąpiły eksplozje, niwecząc ostatnie szanse „lądowania” brzuchem maszyny na drzewach lub na miękkim podłożu, co mogło uratować wielu pasażerów.

 

Kiedy w mediach III RP (a raczej już republiczki post-smoleńskiej) powtarzano różne brednie na temat przyczyn „katastrofy”, w pismach niezależnych na emigracji ujawniano niemal zaraz po tragedii okoliczności upadku Tupolewa. I tak, np. „Kurier Chicago” opublikował artykuł Rafała Klimuszko pt. „Zbrodnia i dowody – czyli o zabójstwie Prezydenta Kaczyńskiego” (11-17 czerwca 2010 r.), a w w nim otwarcie pisano, że w dniu 10 kwietnia doszło do zamachu na prezydenta Polski. W dwa miesiące po „katastrofie” wiedziano już – podaje to autor – że w ostatniej fazie samolot leciał w oparciu o sfałszowane dane satelitarnego systemu naprowadzania. Przyjmuje on też hipotezę ( podobną do komentarza Drozdowicza ), że w Tupolewie uruchomiło się urządzenie blokujące sterowanie, co sugerowało przechylenie się maszyny na lewe skrzydło. I wreszcie, że kadłub samolotu został rozerwany eksplozją bomby izowolumetrycznej. Bombę tę – dodaje autor – można było zamontować tylko w Warszawie, zresztą bomby te produkuje się w Polsce od r.1988. Taki ładunek wybuchowy roznosi wszystko w drobne strzępy, a eksplozji towarzyszy ogromne ciśnienie i temperatura do 3 tysięcy stopni Celsjusza. Rosjanie nazywają te bomby „termobarycznymi” – właśnie od ciśnienia i temperatury. Klimuszko wspomina, że bomby te są najsilniejszymi bombami konwencjonalnymi, a w ogóle są to najsilniejsze bomby po bombach atomowych. Bomba izowolumetryczna ( termobaryczna) wybucha w specyficznym dwutakcie, są to akustycznie dwa oddzielne wybuchy – dodaje autor. Odkryli to później niezależni eksperci, stąd mówi się o dwóch eksplozjach. Wysoka temperatura powoduje, że odsłonięte części ciał będą zwęglone, a płuca zamieniają się w dwie powietrzne jamy. I dlatego zakazano otwierania trumien w Polsce, tak na wszelki wypadek. A sekcje zwłok w Rosji były tragiczną farsą. Podobnie jak odczytywanie zapisów czarnych skrzynek, co sarkastycznie skomentował żart rysunkowy Wasiukiewicza: „ Chciałbym podkreślić profesjonalizm rosyjskich śledczych, którzy już 9 kwietnia mieli gotowe stenogramy z odczytu czarnych skrzynek...”.

 

Jak długo jeszcze uda się smoleńskiej opryczninie ukrywać zamach? A wystarczy przeczytać listę 41 pytań ( w książce „Insurekcja smoleńska” Aleksandra Rybczyńskiego, str.46-49), by zdać sobie sprawę z ogromu matactw w tym śledztwie.

 

Podczas piątej rocznicy 10 kwietnia Jarosław Kaczyński powiedział: „Bez prawdy o Smoleńsku nigdy nie zbudujemy silnego państwa, które będzie strzegło naszego bezpieczeństwa i porządku publicznego opartego na solidarności i sprawiedliwości”. I taka jest prawda!

 

 

Z ofiar Tupolewa znałem osobiście tylko panią Annę Walentynowicz, do dziś jestem pod wrażeniem Jej bezpośredniości, umiłowania ludzi i Polski. Na zakończenie zwrotka z wiersza Jej poświęconego, Jej – Matce Solidarności:

 

Ulatując w chmury nie wiedziałaś Matko,

że demon raz jeszcze sierpem nas oskrzydli,

spadając na drzewa z śmiertelną pułapką

- co pomyślałaś, Matko, w tej ostatniej chwili ?

 

I pozostaje ciągle aktualne pytanie: KIEDY W JEJ GROBIE SPOCZNĄ JEJ PRAWDZIWE SZCZĄTKI, O KTÓRE CAŁY CZAS SIĘ DOPOMINAMY?


Marek Baterowicz


 

 

 

 
Marek Baterowicz ( ur. w 1944 w Krakowie ), poeta, prozaik, publicysta, tłumacz poezji krajów romańskich, latynoskich i Quebec’u. Romanista – doktorat o wpływach hiszpańskich na poetów francuskich XVI/ XVII wieku ( 1998), fragmenty tej tezy ukazały się we Francji. Wydał też tomik wierszy w języku francuskim – „Fée et fourmis” ( Paris, 1977). Jako poeta debiutował na łamach „Tygodnika Powszechnego” i „Studenta” ( w 1971). Debiut książkowy: „Wersety do świtu” ( W-wa,1976) – tytuł był aluzją do nocy PRL-u. W r.1981 wydał zbiór wierszy poza cenzurą: „Łamiąc gałęzie ciszy”. Od 1985 roku na emigracji, po czterech latach czekania na paszport, najpierw w Hiszpanii, a od 1987 w Australii. W roku 1992 odwiedził Polskę, w tym samym roku listem w „Arce” zrywał ze środowiskiem „Tygodnika Powszechnego”, które poparło grubą kreskę ułatwiającą nowe zniewolenie. Autor wielu zbiorów wierszy jak np. „Serce i pięść” ( Sydney, 1987), „Z tamtej strony drzewa” ( Melbourne, 1992 – wiersze zebrane), „Miejsce w atlasie” ( Sydney, 1996), „Cierń i cień „ ( Sydney,2003) czy „Na smyczy słońca” ( Sydney, 2008). W r.2010 we Włoszech ukazał się wybór jego wierszy – „Canti del pianeta”, "Status quo"(Toronto, 2014). Wydawca ( Roma, Empiria) tak określił jego poezję: „to zaproszenie człowieka planetarnego, ceniącego wartości uniwersalne całej ludzkości i braterstwo między ludźmi”.Wydał też kilka tytułów prozy, w tym powieść ze stanu wojennego pt. „Ziarno wschodzi w ranie” ( Sydney,1992). Mieszka w Sydney.

 
 
Zobacz równiez:





Informujemy, iż w celu optymalizacji treści na stronie, dostosowania ich do potrzeb użytkownika, jak również dla celów reklamowych i statystycznych korzystamy z informacji zapisanych w plikach cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies można kontrolować w ustawieniach przeglądarki internetowej. Korzystając z naszej strony, bez zmiany ustawień w przeglądarce internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności.