Bożena Ratter: "Prace nad zatajaniem i fałszowaniem historii kontynuowane"
data:23 kwietnia 2015     Redaktor: AK

Latem 1945 roku Amerykanie deportowali prof. Frantiska Subika wraz z rodziną do Słowacji, gdzie oficjalnie oskarżono go o współpracę ze słowackim rządem zależnym od faszystowskich Niemiec. W ciężkim areszcie, w izolatce, przebywał 33 miesiące oskarżony również o to, że oczerniał przyjacielski związek sowiecki. Przetrzymywanie i przesłuchiwanie profesora Subika miało jeden cel: odwołanie podpisu pod protokołem z katyńskiego lasu - wspomina jego kuzynka. (Poświęcając życie prawdzie).

 

 

Przypomnieć należy, że po odkryciu przez Niemców w lesie katyńskim, w kwietniu 1943r., masowych grobów zawierających zwłoki Oficerów Polskich, Międzynarodowy Komitet Czerwonego Krzyża odmówił wysłania komisji dochodzeniowej do Katynia wskutek braku  zgody  rządu  sowieckiego.  Wobec tej odmowy Niemcy powołali międzynarodową komisję lekarską, którą zobowiązali do zbadania zbiorowych mogił w Katyniu. Po badaniach masowych grobów w czasie od 28-go do 30-go kwietnia 1943 r. eksperci wydali orzeczenie stwierdzające, że przyczyną śmierci ofiar były wyłącznie strzały w potylicę, i że rozstrzeliwania miały miejsce w miesiącach marcu i kwietniu 1940 r. Zważywszy, że teren gdzie zwłoki zostały odkryte znajdował się wiosną 1940 r. pod hegemonią sowiecką, podanie daty śmierci oficerów polskich było równoznaczne ze stwierdzeniem, że Sowieci są odpowiedzialni za te mordy.



Po wojnie, presję wywierano nie tylko na członkach komisji z państw z sowieckiej strefy okupacyjnej. Przykładem jest prof. Francois Naville, szwajcarski lekarz medycyny sądowej, któremu deputowany komunistycznej partii, Jean Vincent zarzucił w  1946 roku,  kolaborację z Niemcami w sprawie badania genezy mordów katyńskich i zażądał usunięcia go z Uniwersytetu.



W odpowiedzi na te oskarżenia prof. Naville oświadczył co następuje:


  • Nie było absolutnie moim zamiarem przysłużenie się Niemcom, tylko Polakom i prawdzie.



  • Nie prosiłem, ani nie otrzymałem od kogokolwiek ani złota, ani srebra, ani podarunków, ani nagrody, ani korzyści, ani obietnic jakiejkolwiek natury.



  • Gdy jakiś kraj jest rozdarty niemal jednocześnie przez armie dwóch potężnych sąsiadów, gdy dowiaduje się, że zamordowano tysiące jego oficerów będących jeńcami, którzy nie popełnili żadnej innej zbrodni oprócz tej jednej, że bronili swego kraju, gdy stara się dowiedzieć, w jakich okolicznościach mogło to się wydarzyć, nie sposób będąc uczciwym żądać wynagrodzenia za to, aby udać się na miejsce i próbować unieść skraj zasłony kryjącej przed resztą świata okoliczności aktu tak obrzydliwej podłości przeciwnej obyczajom wojennym.





Jeszcze szereg lat później, nawet będąc już na emeryturze, prof. Naville interesował się „Sprawą Katyńską”. (Laudatio prof. Kazimierza Karbowskiego, syna majora-lekarza W.P. Bronisława Karbowskiego, jeńca obozu w Starobielsku, zamordowanego wiosną 1940 r. w Charkowie).



Okazuje się, że nie tylko szwajcarski deputowany nakłaniał prof. Naville do wycofania podpisu z protokołu dotyczącego zbrodni katyńskiej. Stefan Kurowski, Naczelny Prokurator przy Najwyższym Trybunale Narodowym kilkakrotnie spotykał się z prof. F. Naville i nakłaniał go do rezygnacji z katyńskich ustaleń. W szczegółowej notatce, którą Stefan Kurowski sporządził, proponował jako kolejne działanie przekupienie profesora Naville. Prof. F. Naville złożył obszerne wyjaśnienie przed komisją amerykańską badającą zbrodnię katyńską w 1951r. Zrobił to również pozbawiony przez reżim tytułu profesora, Frantisek Subik, po ucieczce z kraju, w ambasadzie amerykańskiej w Wiedniu.



28 marca 2010r. na terenie parku Elfenau w Bernie, przy udziale Kazimierza Karbowskiego, posadzony został  dąb pamięci. Dla ocalenia od zapomnienia  21 473 Polaków bestialsko zamordowanych przez sowietów. Umieszczona została symboliczna tabliczka upamiętniająca postać Juliana Grunera – lekarza zamordowanego w Charkowie, twórcy pierwszego w Polsce oddziału pediatrycznego w szpitalu w Kaliszu, sportowca i olimpijczyka. Według słów  Elizabeth Curti – Karbowski, córki prof. Kazimierza Karbowskiego,  tabliczkę  montowano już trzykrotnie od 2010r., jakoś znika. No cóż, gdy popatrzymy na działania naszego państwa i wymiaru sprawiedliwości wobec kolejnych rocznic zbrodni katyńskiej i tragedii smoleńskiej to niewiele się zmieniło od czasu prokuratora Stanisława Kurowskiego. Prace nad zatajaniem i fałszowaniem historii kontynuowane.



„ Przed pojawieniem się nazizmu wielu Żydów niemieckich dyskryminowało Ostjuden. Wielu z nich uważało, że ci na ogół biedni, kulturowo zacofani i „brudni" Żydzi psują reputację zazwyczaj wykształconym i kulturalnym niemieckim Jeckesom. Chociaż wielu niemieckich Żydów pogardzało przybyszami, to jednak niektórzy udzielali im pomocy z pobudek filantropijnych. Niestety, pomagający stanowili zdecydowaną mniejszość.(…)



W rezultacie wielu niemieckich Żydów i mischlingów sądziło, że przyczyną antysemickich tyrad Hitlera są Ostjuden, którzy wyemigrowali do Niemiec z „krainy bolszewizmu”. Naziści ugruntowali w nich to przekonanie, wydając w 1933 roku dekrety skierowane przeciw Ostjuden oraz zmuszając w 1938 roku 18 tysięcy Żydów ze Wschodu do opuszczenia Rzeszy. (…)Wolf Zuelzer, Żyd w 75 procentach, wyjaśniał, że niemieccy Żydzi żywili uprzedzenia do Ostjuden z powodu kulturowej izolacji tych ostatnich i ich „prymitywnego" stylu życia. Zuelzer pisał, że „dla  większości Żydów niemieckich ortodoksyjny Ostjude, odziany w chałat, w futrzanej czapie i z rytualnymi pejsami, jest przerażającą zjawą z mroków średniowiecza".



Wielu niemieckich Żydów postrzegało Ostjuden jako poważne zagrożenie dla swego statusu społecznego - gdyby pozwolono im pozostać w Niemczech, zaostrzyłoby to tylko antysemickie resentymenty. W kilku publicznych wystąpieniach w latach dwudziestych i trzydziestych XX wieku liberalni żydowscy Niemcy określali Ostjuden jako „ludzi drugiej kategorii” i zwracali się do państwa o pomoc w zwalczaniu ich emigracji do Niemiec. Wielu Niemców, także Żydów, sądziło, że Hitler powstrzyma imigrację Ostjuden, która dramatycznie nasiliła się po I wojnie światowej, i aprobowało działania nazistów. Według niektórych szacunkowych danych do końca lat dwudziestych XX wieku w Niemczech osiedliło się ponad 100 tysięcy Żydów z zagranicy, głównie z Polski. Wielu niemieckich Żydów uważało zapewne, że tak wielka liczba imigrantów, którzy pracowali za niższe stawki, zagraża ich miejscom pracy. Być może niektórzy reagowali negatywnie, ponieważ Ostjuden reprezentowali tę część ich tożsamości, której chcieli się jak najszybciej pozbyć. Wszyscy Żydzi niemieccy musieli sobie zdawać sprawę, że niegdyś oni sami bądź ich przodkowie wyglądali dokładnie tak samo, jak potępiani teraz przez nich Ostjuden. Ta świadomość najbardziej drażniła ich samopoczucie i zapewne dlatego tak wielu traktowało przybyszy ze Wschodu pogardliwie i arogancko. Żydzi ze Wschodu reprezentowali to wszystko, od czego większość Żydów niemieckich usiłowała się odciąć.” – fragment z książki Bryana Marka Rigga „Żydowscy żołnierze Hitlera”. Ta naukowa praca powstała w wyniku współpracy z wieloma środowiskami uniwersyteckimi , w tym Yale, Cambridge, z organizacjami i wybitnymi przedstawicielami środowisk posiadających wiedzę na temat III Rzeszy oraz II wojny światowej oraz na podstawie wywiadów z żydowskimi żołnierzami Hitlera . Książka przedstawia fenomen Żydów pełnej krwi oraz ludzi o częściowo żydowskim pochodzeniu określanych w III Rzeszy mianem mischlingów, którzy walczyli w szeregach niemieckich sił zbrojnych podczas II wojny światowej. Według autora książki było ich około  150 tysięcy.



Szkoda, że dziennikarze-wychowankowie  ojca imperium medialnego  nie są odpowiednio wyedukowani, gdyby przeczytali dokument Bryana Marka Rigga  nie oprotestowaliby spotkania w Pruszkowie z autorem książki „Żydowscy kolaboranci Hitlera”. Bo nie podejrzewam, iż uczynili to z chęci zafałszowania historii.



A o stosunku zachodniej i amerykańskiej diaspory żydowskiej do braci ze wschodu niech świadczy choćby Józefów. 13.07.1942 r. niemiecki 101 Batalion Rezerwy zgromadził 1800 polskich Żydów na rynku Józefowa. Część skierowano do obozów pracy, 1500 zamordowano. 30 lat później Adam Grochowicz, polski patriota i rzeźbiarz postawił kamień w miejscu tej straszliwej zbrodni by uczcić pamięć mieszkańców Józefowa. Diaspora żydowska nie była tym zainteresowana.(Ocalić od zapomnienia)



W Kijowie, w miejscu obecnego parku miejskiego, ciągnął się głęboki wąwóz zwany Babim Jarem. Niemcy wybrali go na miejsce kaźni kijowskich Żydów. Wykonawcami byli policjanci niemieccy i ukraińscy strażnicy. Wybrano datę 29 września 1941r. „Widziałam wszystko na własne oczy, to było straszne. Ulicą ciągnął tłum dzieci, kobiet, starców, młodych ludzi. Kolumna ciągnęła się bez końca –wspomina mieszkanka domu przy Babim Jarze. Kazali im się rozebrać do naga i okropnie ich bili nahajkami, biczami a potem strzelali, trupy jedne na drugich. Potem zasypali piachem , w pewnym momencie było tam jezioro krwi. Zdziwił mnie fakt, iż rozumiałam mowę tych niby Niemców, mówili po ukraińsku. To byli Ukraińcy, straszni, okrutni, takich ludzi często się nie spotyka, brali niemowlęta, zdzierali z nich pieluchy i wrzucali do jaru”.



Wiemy o tym, to my doświadczyliśmy ludobójstwa dokonanego na obywatelach II RP, Polakach i obywatelach polskich innych narodowości przez członków Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów i Ukraińskiej Powstańczej Armii oraz SS Galizien i innych ukraińskich organizacji kolaboranckich. Mordercy w okrutny sposób, wbijając na sztachety, piłując i rąbiąc, zdzierając skórę, odcinając narządy  zadali śmierć dzieciom, kobietom, starcom. Spalili domy i zawłaszczyli mienie. Bestialsko zamordowali 120 tysięcy ludności cywilnej zaskakiwanej nocą w domach, w kościołach.



To właśnie im pogratulował  prezydent Komorowski  bohaterstwa w walce o niepodległość Ukrainy, pogratulował im zwycięstwa nad niemowlętami, kobietami i starcami. I ofiarował pomoc finansową, zbrodniarzom  a nie okaleczonym i pozbawionym domu i dorobku przodków, ofiarom ludobójstwa.  Stchórzył, nie upomniał się o pamięć niewinnych ofiar. To nie mój prezydent. Prace nad zatajaniem i fałszowaniem historii są kontynuowane.



Stefan Banach (1892-1945) wybitny matematyk, największy polski uczony obok Mikołaja Kopernika i Marii Skłodowskiej-Curie, jeden z najwybitniejszych w świecie matematyków XX wieku. Samouk, w 1920 roku został asystentem katedry matematyki Politechniki Lwowskiej, kierowanej przez prof. Łomnickiego. W tym samym roku otrzymał doktorat filozofii z matematyki na UJK. W roku 1922 habilitował się, w roku 1924 został profesorem nadzwyczajnym UJK oraz człokiem-korespondentem PAU. W roku 1927 otrzymał tytuł profesora zwyczajnego UJK. Kierownik Oddziału C Zakładu Matematycznego UJK, dziekan Wydziału Matenatyczno-Przyrodniczego UJK w r. 1933/34, prezes Polskiego Towarzystwa matematycznego, członek Polskiej Akademii Umiejętności i Akademii Nauk Ukraińskiej SSR. Jeden z twórców tzw. lwowskiej szkoły matematycznej (do której należeli m.in. także zmarli podczas wojny inni lwowscy matematycy: Stefan Kaczmarz, Antoni Łomnicki, Włodzimierz Stożek, Stanisław Ruziewicz, Herman Auerbach, Paweł Juliusz Schauder). Laureat Wielkiej Nagrody PAU w 1939. (http://www.lwow.com.pl/lwowianie.html#B).



W radiu Lwowska Chwila przypominają Ukraińcy o rocznicy urodzin wielkiego polsko-ukraińskiego matematyka Stefana Banacha.(Lwowska Fala). Nie ma co liczyć na prezydenta, nie odważy się zaprotestować. Może  szwajcarski profesor wystąpi w obronie prawdy  historycznej?



20 kwietnia w siedzibie IPN Przystanek Historia odbyła się niezwykła lekcja historii.



Prezentacja książki Kazimierza Krajewskiego „Na straconych posterunkach. Armia Krajowa na kresach wschodnich II Rzeczypospolitej 1939-1945” stała się wspaniałą opowieścią autora i prowadzącego, Grzegorza Wasowskiego, o losach żołnierzy polskiej armii i partyzantki na Kresach: od pierwszych polskich oddziałów, przez działalność w ramach AK, a następnie, już po jej rozwiązaniu, konflikt z nowym, „czerwonym” okupantem pod szyldami różnych podziemnych organizacji poakowskich. Wędrówce po Kresach z kresowymi chłopcami, Polakami, którzy „nie popełnili żadnej innej zbrodni oprócz tej jednej, że bronili naszego kraju przed trzema agresorami ” towarzyszyła  wspaniała oprawa muzyczna, muzyka i stosowne teksty  na żywo, w wykonaniu zespołu Contra Mundum. Niestety , prezydent Komorowski nie dotarł, by pogratulować dzielnym, kresowym żołnierzom walki o niepodległość kraju.

 


Bożena Ratter


Foto z kwietnia 2015 r. - Berno - Widać ślad na kamieniu po poprzedniej tabliczce, obecna też jest już jakaś porysowana i nadwyrężona.
Zdjęcia do artykułu :
Zdjęcia do artykułu :





Informujemy, iż w celu optymalizacji treści na stronie, dostosowania ich do potrzeb użytkownika, jak również dla celów reklamowych i statystycznych korzystamy z informacji zapisanych w plikach cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies można kontrolować w ustawieniach przeglądarki internetowej. Korzystając z naszej strony, bez zmiany ustawień w przeglądarce internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności.