"Niebezpieczne związki Bronisława Komorowskiego" - relacja ze spotkania z Wojciechem Sumlińskim
data:23 kwietnia 2015     Redaktor: GKut

22 kwietnia w "Dobrym Miejscu" na warszawskich Bielanach odbyła sie premiera nowej książki Wojciecha Sumlińskego "Niebezpieczne związki Bronisława Komorowskiego".

 

Spotkanie, które zgromadziło co najmniej 400 osób, prowadzili dziennikarze Radia Wnet- Krzysztof Skowroński i Magdalena Uchaniuk.

 

 
 
 
Poniżej relacja video oraz fragment książki opisujący epizod, o którym wspominał Wojciech Sumliński podczas spotkania.
 
 
 
 

(…)

Było coś niepojętego w decyzji ministra Bronisła­wa Komorowskiego, przyzwalającego na wyrzucenie w błoto milionów złotych na remont jednostki wojskowej i poniewierającego setkami żołnierzy i oficerów przerzu­canych wraz z rodzinami z miejsca na miejsce. I choć łudzono się, że „klamka nie zapadła", tym niemniej dla wszystkich było oczywiste, że do ocalenia ośrodka po­trzebny będzie cud. I właśnie teraz, na kameralnym spo­tkaniu z ministrem Komorowskim w świeżo wyremon­towanej sali konferencyjnej ośrodka lotniczego w Białej Podlaskiej wyżsi oficerowie czekali na cud...

(…)

 

W spotkaniu pozwolono uczestniczyć kilku przedsta­wicielom mediów, więc jako reporter mogłem śledzić jego przebieg. Zapewne nikt w MON nie spodziewał się, że kameralne spotkanie z podwładnymi przybierze taki obrót, i zamiast wizerunkowego sukcesu, będzie wizerunkowe Waterloo.

 

(…)

- Decyzja zapadła i nie ma mowy o tym, by została zmieniona. - Teraz głos ministra brzmiał kąśliwym ak­centem. - To chyba wszystko, co można powiedzieć na ten temat, proszę panów.

 

(…)

- Nonsens.

 

Minister szarpnął się w fotelu, zacisnął ręce na porę­czach. Powiódł wokół wzrokiem i zatrzymał spojrzenie na oficerze, który śmiał wyrazić to, co zapewne więk­szość myślała w duszy.

- Co pan powiedział, pułkowniku? - głos Komorow­skiego brzmiał miękko, bezdźwięcznie.

- Nonsens! - z naciskiem powtórzył oficer. - Chciał pan szczerości, więc będę szczery. „Interes kraju"? Aku­rat. Jaki interes może mieć kraj w tym, by wyrzucać w błoto miliony złotych? Po co był ten cały cyrk z ge­neralnym remontem wieży kontrolnej, wszystkich bu­dynków, wymianą wind, modyfikacją pasów startowych, sprowadzaniem maszyn i ludzi, skoro teraz okazuje się, że wszystko to na nic? Bóg jeden wie, za pomocą ja­kich dziwnych skojarzeń, dzięki jakiej ekwilibrystyce myślowej, potrafi pan postawić znak równania między myśleniem propaństwowym, a marnotrawstwem milio­nów złotych i traktowaniem ludzi, jak worki ziemniaków przerzucane z miejsca na miejsce. - Oficer przerwał. W chwili milczenia wszyscy usłyszeli odpowiedź mini­stra Komorowskiego.


- Mam nadzieję, że pan jakoś usprawiedliwi swoją impertynencję...

- Usprawiedliwiać się? - oficer uśmiechnął się ze zmęczeniem. - Nie, panie ministrze, tego nie potrafię, ale chętnie uzasadnię swoje stanowisko. To może przy­nieść korzyść. Widzi pan tę naszywkę na moim mundu­rze: „Per aspera ad astra"? Przez ciernie do gwiazd. Być może tego pan nie wie, że to motto polskich lotników, które doskonale oddaje nasze samopoczucie, mieszan­ki romantyzmu z goryczą. Ze wskazaniem na gorycz - uśmiechnął się kwaśno.

 

Umilkł. Nikt nie przerwał milczenia.

- Dobiegają do nas głosy z ministerstwa, którym pan kieruje, że trzy ośrodki szkolenia lotniczego nie są po­trzebne, bo wystarczą dwa, w Radomiu i Dęblinie, a idąc dalej, że może w ogóle lepiej w Polsce nie szkolić lotników, bo nie stać nas, no i mamy sojuszników. Najwyraźniej ktoś zapomniał o starym wojskowym przysłowiu, które mówi, że kogo nie stać na utrzymanie własnej armii, prędzej czy później będzie zmuszony utrzymywać cudzą. A odnośnie kwestii irracjonalnych pomysłów dotyczą­cych lotnictwa wojskowego, to rozstrzygnęły ją wszyst­kie ostatnie wojny, zwłaszcza ta w Zatoce czy ta na Bałkanach. Dobitnie udowodniły, że dzisiejsza wojna konwencjonalna, to wojna lotników.

 

W pełnej napięcia ciszy można było usłyszeć przela­tująca muchę.

- Jeszcze rok temu zapewniano nas, że w Białej Pod­laskiej powstanie ośrodek szkoleniowy z prawdziwego zdarzenia. Minęło kilka miesięcy i okazuje się, że jeste­śmy niepotrzebni. To po co szkolono nas od początku, po co była nauka pilotażu na śmigłowcach, po co to całe za­wracanie głowy z przenoszeniem śmigłowców z Nowego Miasta do Białej Podlaskiej, po co robienie ludziom wody z mózgu? To niewybaczalne! Jeśli ktoś z obecnych bę­dzie miał szczęście, to ucieknie do lotnictwa cywilnego, ale większość skończy jako instruktorzy nauki jazdy lub w firmach ochroniarskich. Ja na ciecia nie pójdę, dam sobie radę, tylko młodych lotników żal.

Przez dłuższą chwilę w sali panowała martwa cisza. Wysokie, delikatne zawodzenie wiatru i szelest gradu, który właśnie zaczął padać, wydawały się nienatural­nie głośne. Minister zerwał się nagle z krzesła. Zebrani oficerowie unieśli wzrok. Zrozumieli, że przegrali. Nie domyślali się, że byli na przegranej pozycji na długo przed tym, nim Bronisław Komorowski przyjechał do Białej Podlaskiej.

 
 
 
 
 
Można kupić TUTAJ
 


Materiał filmowy 1 : Przesłuchanie Bronisława Komorowskiego- 18 grudnia 2014

Zobacz równiez:





Informujemy, iż w celu optymalizacji treści na stronie, dostosowania ich do potrzeb użytkownika, jak również dla celów reklamowych i statystycznych korzystamy z informacji zapisanych w plikach cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies można kontrolować w ustawieniach przeglądarki internetowej. Korzystając z naszej strony, bez zmiany ustawień w przeglądarce internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności.