Mgła informacyjna, czyli matactwa nigdy się nie kończą
data:16 kwietnia 2015     Redaktor: GKut

8 kwietnia ukazała się na niemieckim rynku ksiazka Jürgena Rotha „Verschlussakte S: Smolensk, MH 17 und Putins Krieg in Ukraine.“, była ona oczekiwana z ogromnym napięciem, bo oto znany i ceniony publicysta śledczy potwierdził, przekazując informacje uzyskane od tajnych służb niemieckich, że katastrofa w Smoleńsku, nie była zwykła katastrofą ‒ że jej powodem nie byl błąd pilotów czy obecność kogokolwiek w kokpicie – że był to wyrok na ludzi wsiadających 10 kwietnia 2010 r. do rządowego tupolewa został wydany, zanim ustalono zalogę i zanim dopięto liczbę, imiona i nazwiska tych, którzy już nigdy nie mieli wrócić do Polski.

 

 

Wielu ludzi czekało na książkę Rotha, była ona dla nich o tyle ważna, że wyszła spod pióra nie-Polaka, człowieka, którego darmo podejrzewać o to, że jest tzw. moherem czy oszołomem. Roth w wywiadzie dla „Gazety Polskiej” powiedział: „Różnica między Smoleńskiem a Donieckiem polega na tym, że teraz świat żąda powołania międzynarodowej, niezależnej komisji, która miałaby ustalić przebieg tej tragedii, a w 2010 r. w Polsce, wbrew głosom domagającym się takiego właśnie rozwiązania, rząd Donalda Tuska zadecydował inaczej. I wtedy i obecnie mieliśmy i mamy do czynienia z zaplanowaną akcją tuszowania prawdziwego przebiegu tragedii i jej przyczyny, z manipulowaniem przy czarnych skrzynkach, dokumentach, raportach.”

Po latach robienia z ludzi – wprost ‒ wariatów, propagowania przez rządy PO i ich popleczników, że połowie społeczeństwa padło na mózg, po latach utrzymywania w „telewizorni” obecności sztywnych, przerażonych ekspertów, podtrzymujących kosztem resztek godności i zdrowia wersję generał Anodiny, wysłany zostaje sygnał: tak, służby niemieckie wiedzą, że to nie była zwykła katastrofa.

 

Oczywiście to straszne, że tak było. Oczywiście trudno mówić o radości z tego, że przypuszczenia, a potem badania światowej klasy ekspertów (oczywiście zignorowane przez rząd PO i podległe mu służby), zostały potwierdzone przez wywiad niemiecki. To bowiem oznacza – o czym wie już większość społeczeństwa ‒ że u władzy są ludzie, którzy doprowadzili (poprzez czynny udział bądź zaniechanie) do śmierci 96 osób, w tym pary prezydenckiej.

 

Na potwierdzenie tego, że jednak tam, gdzie zbrodnia, to i lęk przed karą, krótko przed 5 rocznicą tzw. katastrofy w Smoleńsku zaczęto prowadzić kampanię dezinformującą. Jak z rękawa posłuszne czynniki zaczęły wyciągać „zagłuszacze” oraz „odciągacze” uwagi. A to prokuratura wojskowa na konferencji oznajmiła po 5 latach śledztwa, że to piloci byli winni i rosyjscy kontrolerzy. To po co to całe śledztwo? Toż samo wszak ogłosił Radosław Sikorski tuż po tym, gdy katastrofa stała się faktem. Toż samo rozsyłano działaczom PO, aby „zbudować” jednolitą wersję wydarzeń. Ale to oczywiście nie wszystko, podesłano jeszcze przez usłużne media rzekomo doskonalsze odczyty z kokpitu. Wynika z nich – kto wie, jak działa propaganda, ten się nie zdziwi ‒ że ponoć raczono się na pokładzie piwkiem z puszki, a kokpit od plączących się po nim osób niepowołanych pękał w szwach. To wszystko pokazuje m.in. jak wielki jest lęk tych, którzy wiedzą, że gdyby prawda oficjalnie została nazwana prawdą, to zostaliby zmieceni ze swoich stołków, że zerwana zostałaby cała sieć powiązań ‒ mocnych też dzięki lękowi, że jak wszystko się wyda, to polecą wszyscy. I być może odpowiedzą wreszcie za swoje czyny.

Dla nas ważne jest jedno. Gdy rozmawia się z Niemcami, to oni nie wyrażają zdziwienia, że polski prezydent i jego bliscy współpracownicy, polska elita obecna na pokładzie TU-154, zostali zamordowani. Mówią, że od dawna to podejrzewali, że to jest logiczne, że to układa się w większą całość. Ich świadomość i wiedza pokazują, że szansą na ujawnienie prawdy jest współdziałanie z ludźmi spoza Polski ‒ powstanie komisji międzynarodowej, niezależnej i złożonej z ekspertów, z ludzi niepowiązanych z tym dziwnym rządem, który wciąż śmie nazywać się polskim rządem.

Polka z Monachium
(imię i nazwisko znane redakcji)






Informujemy, iż w celu optymalizacji treści na stronie, dostosowania ich do potrzeb użytkownika, jak również dla celów reklamowych i statystycznych korzystamy z informacji zapisanych w plikach cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies można kontrolować w ustawieniach przeglądarki internetowej. Korzystając z naszej strony, bez zmiany ustawień w przeglądarce internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności.