Tego poranka nie zapomnę…(3)
data:30 marca 2015     Redaktor: GKut



Ja tam byłem 10 kwietnia...

 

Nie jest mi łatwo zabrać się do opisania tego poranka, bo on wyglądał inaczej niż poranek większości naszych rodaków. Długo zastanawiałem się, czy to opisać, bo to takie sięgnięcie do mojego sacrum, do mojego serca, do mojej duszy! Pomyślałem jednak, że po 5. latach już można o tym szerzej opowiedzieć.

Ja tam byłem 10 kwietnia, tam w Smoleńsku, tam w Katyniu.

Oczywiście nie byłem na lotnisku, ale w mieście Smoleńsk musiałem przejeżdżać obok lotniska , jadąc do Katynia na cmentarz, nasze najświętsze miejsce na ziemi smoleńskiej. Ale może od początku. ..

Kilka dni wcześniej wyjechałem na organizowaną przez warszawski oddział PTTK wycieczkę po Kresach. Do wyboru miałem dwie możliwości: albo termin kwietniowy, albo majowy. Maj bardziej był wskazany, bo cieplej. Kwiecień w tym rejonie naszych Kresów jest zwykle zimny, ale uznałem, że trzeba być w Katyniu właśnie w kwietniu 2010 roku, w 70. rocznicę mordu na polskich oficerach, patriotach, polskiej inteligencji. I być także na uroczystościach w Katyniu z udziałem naszego Prezydenta, Pana Profesora Lecha Kaczyńskiego. Być w tej historycznej chwili, w tym historycznym miejscu uświęconym krwią naszych najwspanialszych rodaków - żołnierzy, leśników, policjantów, nauczycieli - naszych najlepszych obywateli.

Jakże nam dziś brakuje Polsce takiej elity!

Mieliśmy jechać z grupą kolegów, ale jak to bywa, zostałem sam na „placu boju”. Na wycieczkę zabrałem żonę! Trasa wiodła szlakiem najbliższych nam, Polakom, miejsc, miejsc związanych ze wspaniałymi, chlubnymi wydarzeniami w naszej historii - szlakiem naszych wielkich bohaterów, wielkich postaci .

Szlak prowadził m. innymi przez Mereczowszczyznę, miejsce narodzin naszego wspaniałego wodza Insurekcji , również bohatera Stanów Zjednoczonych – Tadeusza Kościuszki. Niestety dworek uległ spaleniu w latach 40 tych. W 2004 roku odbudowano i mieści się tam muzeum.

Kolejnym etapem naszej autokarowej wycieczki były Kuropaty na obrzeżach Mińska, miejsce kaźni, jak się szacuje, nawet 250 tys. Ludzi, głównie Białorusinów, ale także i Polaków. Te krzyże wzdłuż drogi oddające im hołd, setki krzyży…

Modlitwa nad grobami, przy niektórych krzyżach zapalone znicze, hołd ofiarom, głównie naszym rodakom oddany .

To co mogliśmy naszym pomordowanym rodakom dać z siebie!!! Wieniec od grupy!

Kolejne miejsca na szlaku, tym razem najwspanialszego naszego wieszcza Adama. Nowogródek. Byłem tutaj już drugi raz, ale tym razem udało się zwiedzi ć Muzeum Adama Mickiewicza, gdzie tyle pamiątek z jego okresu. Przewodniczka nie pozwalała robić zdjęć, ale jakoś to udało się „ rozwiązać” - jakżeż nie zarejestrować pobytu w tym miejscu! Obowiązkowo jeden z kościołów, w którym odbył się chyba czwarty ślub Władysława Jagiełły. Udało się to dzięki wspaniałym polskim siostrom zakonnym pilnującym tego skarbu naszej historii. Wysłuchaliśmy opowieści o tej świątyni, jej historii, walce o ten kościół, jego utrzymanie.

Jezioro Świteź – bez tego byłby niepełny obraz naszego wieszcza!

Kolejny etap to Orsza. Niestety na polu bitwy nie byliśmy, ale przy pomniku, gdzie zakatowano nasze siostry zakonne w II wojnie światowej. Udało się nam podziwiać kopię obrazu Bitwa pod Orszą.

Zaraz przypominał się chorąży orszański Andrzej Kmicic. Jak ten świat „Potopu” stał się bliski, coraz bliższy. Kościół odnawiany przez polskiego księdza. Obowiązkowa zrzutka na ten cel, jak i na wiele pozostałych miejsc, którymi opiekują się polscy księża czy siostry.

Opisuję to wszystko, bo to tak ważne, jak ten klimat patriotyczny narastał , ten wzniosły nastrój, wynikający z naszej chlubnej historii.

I czas na Smoleńsk.

9.04 podjeżdżamy do Smoleńska. Obiad po 18. tamtejszego czasu w knajpce, na obrzeżu miasta. Później przejazd po mieście i ciekawe opowiadanie przewodniczki rosyjskiej o historii miasta. Po polsku. Przecież pamiętamy Zygmunta III Wazę , Hetmana Stanisława Żółkiewskiego i te najwspanialsze chwile historyczne, wielka zwycięska bitwa pod Kłuszynem. Piękna nasza wiktoria, zakończona hołdem cara Rusi na Zamku Królewskim w Warszawie.

Byłem zatem w Smoleńsku, na ziemi smoleńskiej. Krótkie przejście w nocy po ulicach Smoleńska, rozmowa z grupą dziewczyn w jednym ze sklepików. Chciałem koniecznie kupić widokówki ze Smoleńska. Nie było mi to dane tego dnia! Położyliśmy się spać. Pamiętać trzeba, że będąc w Smoleńsku mieliśmy przestawione zegarki na 2 godziny wcześniej.

Z rana mieliśmy w planie cd zwiedzania Smoleńska. Wstając z rana widziałem , że to jest słoneczny dzień, choć bezpośrednio słonko nie zaglądało do hotelowego pokoju, w hotelu Rosija. Bateria aparatu fotograficznego naładowana, kamera naładowana, bo przecież musiało to jakoś wystarczyć na Smoleńsk, Katyń i Witebsk! Śniadanie, wyjazd autokarem, podjeżdżamy pod Sobór Uspieński w Smoleńsku. Piękny zabytek, obraz Matki Boskiej Smoleńskiej. Mam problemy ze zrobieniem zdjęcia, moja cyfrówka robi niewyraźne zdjęcia przy słabej widoczności. Jak zawsze kamera pomaga nakręcić stosowne ujęcia. Wspaniały zabytek, zapewne pamiętający w jakieś formie czasy polskiej bytności . Zabytek aktualnie remontowany, rusztowania, ale to co było widać, robiło na mnie wrażenie, Choć zapamiętałem sobie schody, którymi wchodziliśmy – sypiące się elementy, odpadający z nich tynk. Westchnąłem, jaka szkoda! Pomyślałem o wielu naszych zabytkach rozsypujących się.

W Soborze spotkaliśmy Jacka Sasina, który tutaj przyjechał też popatrzeć, zwiedzić zabytek przed przylotem pana Prezydenta, bo to on organizował przyjazd Prezydenta do Katynia! Ze schodów Soboru zrobiłem zdjęcia dalszego planu Smoleńska. Było to około 8. 30 tamtejszego czasu, czyli około 6. 30 naszego. Robiłem zdjęcie drugiej strony Smoleńska, takie zabudowane wzgórze (to zdjęcie służyło mi do sprawdzania później, jaka była pogoda, czy była mgła). Było słonecznie, ale widok nie był w pełni klarowny, takie pewne przymglenie. Wcześnie kojarzyło mi się , że mamy pełny słoneczny dzień.

Stamtąd podjechaliśmy pod jakiś większy sklep. Jak zwykle są ludzie, którzy muszą coś kupić, pobrać pieniądze z bankomatu. Wsiedliśmy do autobusu i pojechaliśmy do Katynia.

Być może przejeżdżaliśmy obok tego nieszczęsnego lotniska?


Autobus się zatrzymał na poboczu, była miejscowa milicja, która sterowała ruchem, wytyczała trasy przejścia, miejsca parkingowe. Podeszliśmy pod wyznaczone miejsce, do kolejki. Stało już dużo osób. Byli jacyś weterani w mundurach, byli i harcerze, musieli to być głównie przybysze z pociągu! Zaraz za nami stanęła grupa parlamentarzystów, którzy pojawili się kilka minut po nas! Był poseł Macierewicz, Kempa, Szczypińska, Mularczyk, Wiśniewska, Piotrowicz i wielu innych. Ponieważ kolega wyposażył mnie w specjalne okazjonalne pocztówki wydane w 70 . rocznicę zbrodni katyńskiej - z prośbą , jeśli się uda, by choć jedna trafiła do Pana Prezydenta - to rozdawałem je posłom, weteranom, harcerzom, naszej grupie.

Jak wiemy, nie trafiły te kartki do nikogo z samolotu!

W pewnym momencie zaczęto wpuszczać przybyłych przez odpowiednią „bramkę” – punkt kontroli, sprawdzenia pod kątem bezpieczeństwa. Gdy my mieliśmy już podchodzić do tego miejsca sprawdzenia , zmuszono nas do przepuszczenia naszych posłów, co spotkało się z pewnym naszym niezadowoleniem. Po sprawdzeniu na „bramce” i „ obmacaniu” sprzętem przenośnym weszliśmy na teren Memoriału – cmentarza. Pamiątkowe zdjęcia przy wejściu na polską cześć i na rosyjską, napis „Katyń” na kamiennej kostce, wyłożonej na drodze.

 
 
 
 
 

Wchodzimy z przewodniczką na cmentarz. Po prawej stronie coś w rodzaju namiotu dziennikarskiego. Siedzi tam pani Joasia Lichocka i rozmawia z zapraszanymi gośćmi! Przechodzimy dalej , najbliżej mogił, a właściwie miejsca, gdzie te rowy mogilne były wykopane , a dziś na nich leżą płyty stalowe. Przewodniczka opowiada historię tego cmentarza, opowiada o mordowanych naszych rodakach, jak wyglądały ekshumacje na polskim cmentarzu, jak na rosyjskim.

Jakiś Rosjanin prowokuje, pojawia się jakaś rosyjska telewizja , nagrywają fragmenty naszej wymiany zdań. Przewodniczka pokazuje nam miejsca, gdzie nawet poszycie leśne nie chce rosnąć, bo ziemia przesiąknięta jest krwią mordowanych i wapnem, którym ich ciała posypywano, aby zatrzeć na wieki ślady tej okrutnej zbrodni!

W tym momencie podchodzi do nas jedna z osób z naszej grupy, która chciała samodzielnie przejść po tym cmentarzu i mówi, że…. samolot z Panem Prezydentem spadł!

 

Odpowiedziałem tylko, aby nie żartowała. Było to tak niewiarygodne, niemożliwe!

Kolega oddalił się, by za chwilę przynieść kolejną informację:

- Samolot się rozbił, przeżyły 3 osoby!

I wtedy stało się jasne, że nie był to żart! Stało się coś niezwykle tragicznego, niewyobrażalnego. … . Pospieszyłem w kierunku głównego przejścia prowadzącego do miejsca ceremonii, gdzie miały przed ołtarzem odbyć się główne uroczystości. Trzeba było natychmiast zdobyć jakieś informacje. Takie informacje mogli mieć tylko posłowie PiS - u, którzy w tym miejscu się zgromadzili. Była to grupa kilku posłów na czele z Antonim Macierewiczem. Przyłączyłem się do tej grupy, ale niewiele można było się dowiedzieć, już nie pamiętam, kogo pytałem. Na pewno Mularczyka, ale był jakiś opryskliwy, tak to odebrałem.

Informacje posłów były lakoniczne, bo przecież oni mieli tylko suche informacje, że samolot się rozbił! Ile i jakie są ofiary? Czy ktoś przeżył?

Niektórzy mieli informacje z Polski, z telewizji, bo ktoś, kto oglądał telewizyjne wiadomości, miał jakieś konkretniejsze informacje, miał jakiś obraz tragedii. Ja nic. Tyle tylko, że samolot się rozbił, prawdopodobnie 3 osoby przeżyły.…

Wreszcie do mnie dotarło, że… Prezydent mógł zginąć, że nie żyje. I nagle zakłuło w piersi i gorąco mi się zrobiło, mimo chłodu( w Katyniu było zimno, zaledwie około kilka stopni ciepła).

Nie żyje Pan Prezydent! To moja NADZIEJA gasła!!! Nie ma naszego prezydenta, nie ma komu walczyć o Polskę. On był jedyny, który niósł wtedy tę szansę!

Nie wiedziałem, kto poza Parą Prezydencką leciał tym samolotem. Najważniejsza osoba nie żyje.. A może przeżyła? Do głowy mi wtedy nie przychodziło, jak tragiczny może być bilans tej katastrofy, bo wtedy w głowie nie zaświtało mi słowo zamach! Wszyscy przed telewizorami mieli lepsze informacje co do listy pasażerów. My nie.

Może i wśród dochodzących informacji było nazwisko prezydenta Kaczorowskiego, nie pamiętam.

I wtedy straszliwe pytanie kołaczące się w mózgu , czy… Jarosław, brat Lecha leciał też tym samolotem, bo cała moja nadzieja już pozostała tylko w nim.

I nikt nie był w stanie na to odpowiedzieć w tamtej chwili. Ani Antoni Macierewicz, ani Arkadiusz Mularczyk, ani posłanka Beata Kempa , ani zapłakana poseł Szczypińska!!! Nikt tego nie mówił, może jeszcze nie wiedzieli? Czy pozostał ktoś, kto daje nadzieję na moją Polskę!!!

Pan Prezydent już chyba nie żyje!!! Zatem Jarosław, jego brat, podtrzyma tę nadzieję. Ale czy też nie zginął? Przechodziłem obok wieńców przygotowanych do złożenia – m. innymi od Prezesa NBP, od IPN, od PiS i dziesiątków innych.

 

 
 

Jeden z kapłanów rozpoczął modlitwę. Jakżeż to było ważne w tym momencie. Otucha! Gdyby nie wiara i modlitwa, to co robić w takiej sytuacji? Czas płynął. Jacek Sasin wrócił z lotniska i przekazał obecnym na cmentarzu informację, że samolot się rozbił, ale nie mówił o śmierci Pana Prezydenta, nie podał ilości ewentualnych ofiar. Wytrzymał tę presję!

Wszyscy byli wstrząśnięci. A może jednak to nieprawda? Może przeżyli? Kołatało się w głowie, bo to takie niewyobrażalne! Samolot z Panem Prezydentem! Rozmawialiśmy w naszej grupie, chcieliśmy być blisko siebie!

W pewnym momencie zadzwoniła moja córka z Polski, mówiąc o katastrofie. To znajomi zadzwonili do niej, bo wiedzieli, że będziemy w Katyniu, ale nie wiedzieli, czy nie lecieliśmy przypadkiem tym samolotem!!!??? Mając aparat i kamerę starałem się rejestrować zdarzenia na cmentarzu.

Na każdy wyjazd zabieram sprzęt fotograficzny, aby utrwalać historię! Teraz miałem wyjątkową okazję, najtragiczniejsze zdarzenie w historii, choć widziane i przeżywane z perspektywy cmentarza w Katyniu, nie z lotniska w Smoleńsku.

Jeden kolega z naszej grupy zasłabł na cmentarzu po informacji o katastrofie. Trzeba było mu udzielić pomocy lekarskiej. Był umówiony w Katyniu z Januszem Kurtyką i prezydentem Kaczorowskim. Nie dane mu to było zrealizować.

Puste krzesła przed ołtarzem zajęła grupa obecnych. Poczty weteranów, mundurowych, harcerzy ustawiły się z boku. Ci, którzy pozostali z delegacji , siedzieli na początku, w miejscu przeznaczonym dla pasażerów samolotu. Rozpoczęła się msza. Ksiądz wygłosił wspaniałe kazanie, tak nam potrzebne słowo nadziei i pocieszenia. Tej nadziei, która dla mnie, dla nas, zawaliła się w tym straszliwym momencie!

Po mszy poszedłem pod ołtarz, pod te tablice stalowe z nazwiskami pomordowanych. Delegacje ułożyły tam wieńce. Za wszelką cenę chciałem znaleźć wieniec od Pana Prezydenta. Porobiłem zdjęcia wszystkich wieńców, do których był dostęp, odczytywałem szarfy.

 
 
 
 

Były chyba tylko dwa wieńce bez szarf i pomyślałem, że to jest jeden z nich, choć obydwa były piękne. Później okazało się, że ten wieniec od Pana Prezydenta leciał w samolocie i spoczął na smoleńskich błotach.

Pamiętam Janka Pospieszalskiego, który przygotowywał dzieciaka , werblistę do wejścia na antenę TVP. Ten głos bębenka pozostanie mi w pamięci. Zapytałem przechodzącą niedaleko Jolantę Szczypińską o Jarosława Kaczyńskiego. Kamień spadł mi z piersi. Nie leciał tym samolotem!!! Radość przez łzy! Ale nie wiedziałem wtedy, kto był jeszcze na liście.

Byłem ostatni , który przyszedł do autokaru. Pozostało do zrobienia ostatnie zdjęcie z tego tragicznego miejsca, utrwalenie tej tragicznej chwili.

W 70 lecie Katynia, Tragedia Smoleńska!!!

***

 

I kilka zadań, aby dokończyć historię tego dnia.

Z ogromną ulgą przekroczyliśmy granicę rosyjsko- białoruską, opuszczając ta nieludzką ziemię! Mimo niewyobrażalnej tragedii , byliśmy w Witebsku, aby wieczorem dojechać do miejsca noclegowego. I tutaj dopełniła się ta hekatomba. W hoteliku dano nam możliwość oglądania TV – Russia 24. I tam została pokazywana lista osób, które zginęły, choć nie wszystkie nazwiska udało się rozczytać z języka rosyjskiego. Ta lista dopełniła obraz tragedii (prawdziwy rozmiar dramatu poznałem za 3 dni, po powrocie do kraju!). Poza Parą Prezydencką, Panem Prezydentem Kaczorowskim , Sławomir Skrzypek, Janusz Kurtyka, Janusz Kochanowski, cała generalicja, no i Anna Solidarność, bohaterka Sierpnia 1980 roku! Kolejne ciosy w serce!

Bóg, Stwórca świata dał mi możliwość być w tym strasznym miejscu, miejscu kaźni tysięcy Polaków w 1940 roku i dał mi w 70. lecie tamtych zbrodni przeżyć z bliska kolejną niewyobrażalną tragedię narodu polskiego. Do końca życia będę jej świadkiem zaangażowanym w szukanie prawdy o niej i jej głoszenie.

Być może Pan Bóg miał swój cel w tym, aby wyrosły z tego potwornego dramatu owoce? Może takim drobnym owocem jest możliwość złożenia niniejszego świadectwa przeze mnie – świadka historii!

 
 
Andrzej Szrajner

---------------------------------

Andrzej Szrajner- z wykształcenia mgr inż. elektryk. Miłośnik historii Polski, historii Kresów. Wolny Polak.
Zobacz równiez:





Informujemy, iż w celu optymalizacji treści na stronie, dostosowania ich do potrzeb użytkownika, jak również dla celów reklamowych i statystycznych korzystamy z informacji zapisanych w plikach cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies można kontrolować w ustawieniach przeglądarki internetowej. Korzystając z naszej strony, bez zmiany ustawień w przeglądarce internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności.