Pomóż, bo mogę przegrać - mówi Bóg
data:27 marca 2015     Redaktor: GKut

 
 
Na Niedzielę Męki Pańskiej
                                                    - Jerzy Binkowski

 
 
 
Ernest Bryll - "Rozmowa z Bogiem"
 
 
 
 
 
 
 
 
BÓL DRZEWA
 
 
 
 
fot.jb
 
 
 
 
 

Wyrosłem w głębi olbrzymiego lasu

Listowie co dnia kąpałem w szczerym złocie

Wiatr mnie uginał ach wiatr mnie kołysał

A z ramion moich drogocenny zwisał

Płaszcz żywych liści

Ja miałem ręce ja miałem ramiona

Rano gdym wstawał z mgieł nocnej zadumy

Szły z mego łona rozmarzone szumy

I wszystkie ze mną budziły się drzewa

A każdy bije do ziemi pokłony

Wypoczętymi gałęźmi ramiony

I wnet się wszystkie drzewa rozgadały

A utęsknione te nasze hejnały szły szły

I rozpędzały ich sny (…)

Aż przyszedł kres…

 

Słuchajcie bólu mojego:

 

Aż przyszło do mnie trzech drwali

Coś ze sobą gadali jakom jest mocny i prosty

I przyszło do mnie trzech drwali

I ci mnie zamordowali

Ostrzone mieli topory

I skórę ze mnie złupili i bili i bili i bili

Aż łzy wytrysły z mej kory

I zawył przeciągle mój korzeń

Pień głucho zastękał pod ciosem

I runął całym kolosem na ziem

O wiem o wiem on nie mógł znieść upokorzeń

I przyszli do mnie trzej cieśli,

I ci mnie z trudem ponieśli:

Dwóch z przodu a jeden z tyłu jak trupa,

Tak mnie gdzieś nieśli.

 

A potem czułem, jak cieśle

ręce mi precz odciosali,

I czułem, że Bóg na mnie ześle,

sromotę gorszą niż śmierć.

A cieśle (chcieli zarobić)

Na poprzek mojego trupa

Kładli zrąbaną mą rękę

I przygwoździli ćwiekami.

Znam, znam tę człowieczą mękę --

Przybili mnie w poprzek ćwiekami,

Podnieśli mnie prosto wzwyż:

Ludzka krew mnie poplami,

To Cieśli syn będzie, Cieśli!

Cieśle mnie w górę podnieśli,

Abym był Krzyż!

 

 

Niosą mnie, niosą i niosą,

I widzę z głów ludzkich las,

Tylko że las ten szalony

Stubarwny jest, nie – zielony,

I krzyczy, i woła: „Już czas! …

I niosą mnie, niosą i niosą –

Poznaję: On stoi tam boso

I czeka –

A twarz i oczy, i ręce

Wzniesione w niemej udręce

Były jak u człowieka.

 

A ciężki byłem, choć trup,

I trzech mnie niosło z mozołem,

Jednak ów, z bladym czołem

Co później na mnie zastygnął,

Sam mnie podźwignął.

 

I niósł mnie na górę wysoką,

I trzykroć upadał pode mną,

I łzami zaszło Mu oko,

Kiedy Mu nikt nie chciał pomóc.

 

A potem stało się ciemno.

 

Słuchajcie bólu mojego!

 

Na szczycie

Wbili mnie oni do ziemi!

Z ramiony rozpostartemi –

Jednym w prawo, a drugim w lewo –

 

 

Stałem ja, wielki trup – drzewo.

Stałem jak ognisty słup,

A na mym trupie rozpięty był trup!

 

Chciałem zakrzyczeć ze wstydu:

To memu ciału ubliża!

To memu sercu ubliża!

(Bo drzewo ma serce)

Zdjąć Go z krzyża!

Alem był trup.

 

Lecz w lesie mym, macierzystym,

Ozwały się zaraz chórem wszystkie drzewa,

A w lesie wielki wichr, wielka ulewa.

Jęczały siostry: lipy, wyli bracia buki,

Klony, graby, jesiony… Na gałęziach kruki…

Zapłakały wierzby, zaszlochały jodły,

A sosenki maluteńkie kwileniem zawiodły,

Aż na całej ziemi wszystkie bory, lasy

Zatrzęsły się szumem płaczu, co po wszystkie czasy.

 

Głosił mą hańbę:

- To naszym ciałom ubliża!

- To naszym sercom ubliża!

- Zdjąć Go z krzyża! Zdjąć Go z krzyża!

- To naszym rękom ubliża!

- Nie będzie On krzyżowany!

- Zdjąć Go z krzyża! Zdjąć Go z krzyża! …

 

Zasię On wszystkie już wytrzymał rany,

A oni dobrze wbijali weń ćwieki –

W niego i we mnie.

I gromy biły, a huk był daleki.

I tak zastygał na mym martwym łonie,

A matka Jego w krwi maczała dłonie,

Co strugą po mnie ściekała.

 

O Matko! My oboje wiemy,

Co znaczy nosić Go: Tyś Go nosiła

W żywocie Swoim, zanim się narodził,

A jam Go nosił na śmierć.

 

Potem Go zdjęto ze mnie, a był blady

I zimny bardzo. Boleściwa Matka

Była tuż przy nim, była do ostatka,

I w białe, tkliwe złożyła Go chusty,

I długo bełkotała coś niemymi usty.

 

Ja stałem pusty!

 

Słuchajcie bólu mojego:

Nazajutrz, nazajutrz rano

Precz mnie z tej góry zabrano

I gdzieś za miastem ciśnięto.

Ja – drzewo, drzewo skrwawione,

Gniję od lat w głębi ziemi,

A ta ziemia jest święta!

 

I zgniłem.

 

A On zmartwychwstał –

Mówi wieść.

 

Józef Wittlin

 

 

 

 





Informujemy, iż w celu optymalizacji treści na stronie, dostosowania ich do potrzeb użytkownika, jak również dla celów reklamowych i statystycznych korzystamy z informacji zapisanych w plikach cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies można kontrolować w ustawieniach przeglądarki internetowej. Korzystając z naszej strony, bez zmiany ustawień w przeglądarce internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności.