Sądowa kontrola wyborów
data:26 marca 2015     Redaktor: AK

Poniżej prezentujemy tekst blogera Sir Winstona zamieszczony na portalu naszeblogi.pl.

 
GDYBY WINDA MIAŁA SZNUREK, TO BY BYŁA WINDĄ


Gdyby wymiar szyderczo zwany „sprawiedliwości” orzekał w I PRL, opierając się na prawdzie materialnej i (choćby tylko ówczesnym) prawie, komuna długo by nie potrwała. Gdyby w II PRL prawdą materialną i prawem kierował się wymiar wciąż zwany szyderczo „sprawiedliwości”, nie chowano by ober-kapo Jaruzelskiego z państwowymi honorami i nie skreślono by w biały dzień (w jednym tylko przypadku!) 130.000 głosów, nie zaprzątając sobie głowy jakimikolwiek pretekstami.
 
 
Sądowa kontrola wyborów to próżne nadzieje i nic, jak tylko złudzenia. Wymiar ów nie ma bowiem nic wspólnego ze sprawiedliwością w leksykalnym słowa znaczeniu; w obu stadiach PRL’u stanowi(ł) część władzy wykonawczej i żadna sprawiedliwość naprawdę nikomu tam nigdy nie spędzała snu z powiek. A rzecz nie jest błahostką, bo dotyczy nie tylko ludzi spierających się z sąsiadem o naprawę płotu, lecz stanowi o fundamentalnej dysfunkcji systemu państwowego; na tyle fundamentalnej, że jego degrengolada całą tę udawaną „państwowość” sprowadza do poziomu śmieszności, a przy okazji daje pewien wgląd w istotę i misję rzeczywistego systemu.
 


Systemowo układ prawo-orzecznictwo-kadry prawnicze służy władzy wykonawczej i żadne prawo go przed tym nie powstrzyma. O trójpodziale władzy nie może być mowy, tym bardziej, że i władza ustawodawcza– co łatwo wykazać na podstawie jej decyzji, a jak pamiętamy, Sejm z aktualną większością PO-PSL, wielokrotnie określano mianem ‘maszynki do głosowania’ – jest tożsama z wykonawczą, choć raczej słuszniej byłoby mówić o ich podległości (!) tej samej władzy zwierzchniej, którą tymczasem zostawimy na uboczu, prawie dokładnie tak, jak życzyłaby sobie cała II PRL. I dodajmy, że tej samej nadrzędnej władzy służą wszelkie kondominialne służby tajne, jawne i dwupłciowe. I gdyby nie jeden szczegół, wszystko to mogłoby się układać w postać państwa, którym omawiany konstrukt nie jest, a owym szczegółem jest bijąca w oczy sprzeczność między tym, co w kondominium deklarowane, jawne i pozorne a tym, co w nim przemilczane, tajne i rzeczywiste.
 


Ponieważ sprzeczność tę omawiałem już niejednokrotnie, m.in. w kontekście zakazu otwierania trumien delegacji do Katynia na gruncie rosyjskiego(!!) prawa oraz w kontekście dziwacznych relacji i kuriozalnego konfliktu prokuratorów Seremeta i Parulskiego, nie będę się w tę analizę ponownie zagłębiał. Powtórzę jedynie wniosek: prawo i system władzy w III RP/ II PRL są różne w sferach deklarowanej i praktykowanej. O ile niełatwo będzie dowodnie wykazać rzeczywiste podstawy funkcjonowania III RP, o tyle bez większego trudu da się zaobserwować pewne tego funkcjonowania prawidłowości, pośród których zauważymy ewidentny brak opcji przekazania władzy (na podstawie decyzji wyborczej narodu) w ręce podmiotu nienależącego do układu wskazanego w poprzednim akapicie. Co więcej, układ jest wyposażony w zabezpieczenia przed takim błędem w sterowaniu.
 


W wyborach samorządowych 2014, przypieczętowujących swoistymi fajerwerkami degrengoladę parapaństwa nadwiślańskiego, przetestowane zostały granice elastyczności tych zabezpieczeń. I okazało się, że potrzebna do zwycięstwa reżymu głęboka korekta rzeczywistych wyników nie jest możliwa z zachowaniem zwykłej dyskrecji. To nie było otwarcie sejfu bez pozostawiania śladów przez kasiarza-złotą rączkę, lecz prymitywne i nie do ukrycia posłużenie się tępą siłą.
 


Przed nami kolejne wybory i jak w każdej grze wzajemnej, na kolejnym etapie uwzględnione zostaną wnioski ze wszystkich poprzednich. Ogry przygotują się lepiej. Możemy być także pewni ich determinacji; ICH nie powstrzyma nagły przypływ skrupułów. Na pewno spróbują wziąć większy młotek. Ale nie wolno im pozwolić na użycie go relatywnie dyskretnie lub w sposób, który umożliwiłby kolejny numer typu „nie moja ręka”. Ruch Kontroli Wyborów, zyskawszy odpowiednią skalę, jest w stanie przyhamować ich nie tylko w użyciu wyrafinowanych metod, ale ostatecznie – także tych prymitywnie siłowych.
 


(Mnie osobiście marzyłoby mi się jeszcze monitorowanie ruchu na serwerach PKW (KBW), DNS itd., co jednak wymaga już profesjonalistów, a co jest w stanie przeprowadzić tylko partia Prawo i Sprawiedliwość, i to w jakimś obiecującym składzie, np. pod kierownictwem Mariusza Kamińskiego. Ale – powiem za subiektem Rzeckim – gdzież tam marzyć o tem...!)
 


Im bardziej RKW będzie masowy i oparty na przygotowanych do działania, przeszkolonych ludziach, tym trudniej IM będzie użyć sprawdzone metody i całość nowych instrumentów z szafki z narzędziami Cziurina.
 


Subwersyjna akcja uczciwe-wybory.pl, poprzedniczka RKW, albo od początku była tylko podłożoną miną, albo nie dorosła do ogłoszonych zamiarów, albo też w jakiś sposób rozłożono ją od środka. W każdym razie z polskiego punktu widzenia nie sposób jej ocenić inaczej niż jako spłzłej na panewce.

 

Przedsięwzięcie ma charakter pionierski, nie możemy więc – w mojej ocenie - mówić o pewności, ale – jeśli przyjaciel Jaruzelskiego nie nie wprowadzi stanu wojennego - oceniałbym RKW jako przynajmniej uzasadnione oczekiwanie sukcesu, istotne szczególnie dlatego, że bój to jest nasz ostatni. I tylko jedno dane nam będzie do niego podejście: jeżeli byśmy popadli w sytuację podobną do samorządowej i nie znali wyników w ciągu 24 godzin od zamknięcia lokali, towarzysze od bezpieczeństwa wyciągną z kapelusza sto tysięcy procent a rozgrzani Majewscy i Suchowskie we własnej sprawie osądzą, że to bardzo słuszna linia.
 


A wtedy to nawet syberyjska zupka na korze nam nie zostanie, bo i lasy pójdą... się kochać.
 
 
Źródło: naszeblogi.pl





Informujemy, iż w celu optymalizacji treści na stronie, dostosowania ich do potrzeb użytkownika, jak również dla celów reklamowych i statystycznych korzystamy z informacji zapisanych w plikach cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies można kontrolować w ustawieniach przeglądarki internetowej. Korzystając z naszej strony, bez zmiany ustawień w przeglądarce internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności.