Marek Baterowicz: CENTRALNY GAJOWY  (od dożynek i dekretów)
data:20 marca 2015     Redaktor: GKut

 
Z   D A L E K A   L E P I E J   W I D A Ć

 

W r.2010 dostałem z dalekiej Ojczyzny fraszkę:

 

W michnikowym Tuskostanie

ze stolicą gdzieś na Rusi

Syrenkę w odmiennym stanie

do aborcji chcą przymusić –

 

- myśl o Polsce ma poronić!

W szary dzień czy też od święta!

Wreszcie po smoleńskiej zbrodni

chcą pozorów prezydenta –

 

- co wszystko podpisze in blanco

jako gajowy Gazpromu, Palikota kum,

opiekun WSI i teczek, a śniadanko

schrupie z Niedźwiedziem liżąc krasnyj rum!

 

 

Było to przed wyborami prezydenckimi, wymuszonymi zamachem na Prezydenta Lecha Kaczyńskiego, który w bratnim uścisku złączył Putina z Tuskiem. Przesłanie fraszki skłoniło mnie do optymizmu, uznałem bowiem, że jeśli w Polsce panują takie nastroje i krążą takie teksty, to ludzie najwidoczniej dobrze zdają sobie sprawę z wyczynów antypolskiej nomenklatury, a w tej sytuacji wybory wygra bezapelacyjnie Jarosław Kaczyński...To on przecież reprezentował te wartości, które zamachowcy próbowali utopić w smoleńskim błocie.

 

Stało się inaczej, one wybuchły płomieniem na Krakowskim Przedmieściu. Płomieniem tak wielkim, że do bitwy z Krzyżem układ musiał zaangażować platformę bardzo układnych purpuratów, klęczących przed rządem jak przed ołtarzem! Nie wiedzą, co czynią...

 

Tamte wybory jednak wygrał Komorowski, a były poszlaki wskazujące na sfałszowanie wyniku. Perfidną propagandą Platformy Obywatelskiej (bo Komorowski był ich kandydatem) stały się insynuacje, że w razie zwycięstwa Jarosława czeka nas... wojna z Rosją! Rozsiewano absurdalną plotkę, że brat będzie chciał pomścić brata. Polityk tej klasy co Jarosław Kaczyński nigdy by tak nie postąpił. Tym bardziej, że istniała cała gama prawnych posunięć wokół śledztwa i to one miałyby większą wagę niż pobrzękiwanie szabelką. Rządzący układ obawiał się więc raczej tego, że z prezydentem Jarosławem Kaczyńskim nie uda się tak łatwo mataczyć smoleńskiego śledztwa.

 

I teraz powtarza się ten sam scenariusz, czyli straszenie ludzi wojną, a słychać o tym i z prawa, i z lewa. Oczywiście robią to ci, dla których PiS jawi się jako niby partia antyrosyjska, a i sami Rosjanie chętnie sypną złotem na taką psychologiczną wojnę.

 

Czy jednak naprawdę grozi Polsce (a raczej światu!) wojna ? Zachód wojny nie chce, a Rosji nie bardzo jest ona na rękę, bo może się okazać gwoździem do trumny imperium. A na pewno byłaby kolejnym ciosem dla gospodarki tej gigantycznej federacji i przyśpieszyć jej rozpad, na czym tylko zyskają Chiny. Tylko wariat ryzykowałby więc starcie z Zachodem, może dlatego – jak sądzi Iłłarionow – grupa generałów trzymała Putina pod kluczem dziewięć dni!? Ale wyrwał się z ich uścisku i dalej straszy.

 

Lemingom jednak może się wydawać, że wojna grozi i że tylko nasz „centralny gajowy” potrafi jej zapobiec, bo ma program oparty na zgodzie i bezpieczeństwie. Nonsens. Nikt bardziej niż Komorowski nie zrujnował naszych sił zbrojnych, ograniczając wydatki na nie już w r.2008 , uzależniając wiele projektów od WSI (służb mocno przetykanych ex-sowiecką agenturą ), a w ogóle cała „doktryna” Komorowskiego wychodzi naprzeciw rosyjskim oczekiwaniom, o czym szeroko pisał niedawno A.Ścios w „Gazecie Polskiej” ( nr.10/2015).

TUTAJ

A bolszewikom chciał wznieść pomnik w Ossowie!

 

Nie wyobrażam sobie, aby polski wyborca – dążąc do obiektywnych ocen kandydatów – mógł pominąć ten artykuł Ściosa. Podobnie jak i jego dawniejszą listę 50 pytań do Komorowskiego, listę szeroko komentowaną na wielu blogach. TUTAJ

 

Wielce zasadne są też liczne pytania do gajowego w kwestii afery marszałkowej, sformułowane przez Sumlińskiego. Zadawane w pałacu prezydenckim, zamiast na sali sądowej, nie doczekały się konkretnych odpowiedzi. Komorowski zasłaniał się brakiem pamięci, lub...tajemnicą państwową! A ostatnio bloger „kat” zadał prezydentowi 13 pytań (patrz: naszeblogi.pl) pod tytułem: „Czy zatrudnić Bredzisława na kolejne pięć lat..? „

 

Wymowa tych pytań wskazuje jednoznacznie, że naród nie powinien przedłużać mandatu obecnemu lokatorowi pałacu. I tu wypada wrócić do Ściosa, który ostrzega: „Największym zagrożeniem, przed jakim stoją dziś Polacy, jest perspektywa drugiej kadencji Bronisława Komorowskiego. Po umocnieniu swego centrum władzy, marzą mu się rządy dekretami. Pewne ustawy Sejm przemyca nocą. Stąd rozsądny apel contessy na naszych blogach „Zaklejcie mu usta taśmą!” TUTAJ

 

Zagrożenie trwa, a pomijając polityczne uwikłania „strażnika żyrandola” ( jak go nazywa m.in. Andy 51) to Komorowski po prostu nie spełnia podstawowych kryteriów dla pełnienia tak ważnego urzędu. Jest słabo wykształcony, bo nie zna nawet ortografii, a historia ( w końcu to studiował ) w jego wywodach – np. ostatnio w USA – przypomina jakiś surrealistyczny bełkot, choć próbuje słusznie krytykować liberum veto to jednak spłyca wszystko w sposób urągający tematowi.

 

Jako głowa państwa zachowuje się gorzej niż stajenny, co udowodnił skacząc buciorami po fotelach parlamentu w Japonii. A w Poznaniu paradował rozpięty; do parasola też jest pierwszy. Swoje przemówienia, nawet krótkie, czyta z kartek – musi udowodnić, że nie jest analfabetą ?

 

Jaki kontrast z Andrzejem Dudą, który swój szczegółowy program wyłożył słuchaczom z głowy, czy jak kto woli z serca! Ba, ale PiS to partia inteligencji, a nie jakichś tam „roztropków” idących na pasku prawie mafijnych koneksji.

 

Komorowski jest w dodatku zaledwie prezydentem peerelczyków, skupionych pod kuratelą Platformy Obywatelskiej, i nigdy nie będzie prezydentem wszystkich Polaków. Na blogach krąży też satyryczne ujęcie cech prezydenta Komorowskiego, przytoczmy bodaj trzy: 1) troskliwy – bo pełen troski o ofiary żołnierzy wyklętych! 2) wesołek – bo rechotał nad trumnami smoleńskimi, 3) jest najlepiej wykonanym radzieckim wyrobem prezydentopodobnym...

 

Ten „rubaszny” gajowy nie może jakoś trafić do mentalności górali, widać ciosanych z większą finezją, bo wygwizdujących banialuki Bredzisława. Niełatwo mu też idzie w innych regionach Kraju, dokąd jest wożony – niczym udzielny cysorz – w malowanych „bronkobusach”, już przemianowanych przez żartownisiów na „wronkobusy”!

 

W tym cyrku przedwyborczym waży się naprawdę los naszej Ojczyzny i dlatego pytanie „czy Polska zaistnieje 10 maja (?)” nie jest pompatyczną deklamacją. To bardzo prawdziwe i sensowne pytanie, bo ponowny wybór Komorowskiego oznaczałby dalszą degradację naszego państwa, kierowanego przez post-komunistyczny układ z tym samym sternikiem (opiekunem peerelczyków, nie Polaków), który firmuje likwidację (czyli wygaszanie) Polski udając przy tym rubasznego wujaszka.

 

A Kraj nasz czas ratować przed dalszą wyprzedażą majątku narodowego ( poszło już 70% i za bezcen), rosnącym bezrobociem i emigracją młodych, coraz większym obszarem biedy, totalitarnym wręcz systemem fiskalnym, złym systemem zdrowia i ostateczną katastrofą. Jakim prawem Komorowski oczekuje od nas ZGODY na korupcję, bezprawie i ruinę Kraju ? Albo na oszustwa wyborcze? Gajowy ma tupet większy od całego biura centralnego Platformy, wiodącej nas do nicości.

 

Marek Baterowicz

 

--------------------------------

Marek Baterowicz ( ur. w 1944 w Krakowie ), poeta, prozaik, publicysta, tłumacz poezji krajów romańskich, latynoskich i Quebec’u. Romanista – doktorat o wpływach hiszpańskich na poetów francuskich XVI/ XVII wieku ( 1998), fragmenty tej tezy ukazały się we Francji. Wydał też tomik wierszy w języku francuskim – „Fée et fourmis” ( Paris, 1977). Jako poeta debiutował na łamach „Tygodnika Powszechnego” i „Studenta” ( w 1971). Debiut książkowy: „Wersety do świtu” ( W-wa,1976) – tytuł był aluzją do nocy PRL-u. W r.1981 wydał zbiór wierszy poza cenzurą: „Łamiąc gałęzie ciszy”. Od 1985 roku na emigracji, po czterech latach czekania na paszport, najpierw w Hiszpanii, a od 1987 w Australii. W roku 1992 odwiedził Polskę, w tym samym roku listem w „Arce” zrywał ze środowiskiem „Tygodnika Powszechnego”, które poparło grubą kreskę ułatwiającą nowe zniewolenie. Autor wielu zbiorów wierszy jak np. „Serce i pięść” ( Sydney, 1987), „Z tamtej strony drzewa” ( Melbourne, 1992 – wiersze zebrane), „Miejsce w atlasie” ( Sydney, 1996), „Cierń i cień „ ( Sydney,2003) czy „Na smyczy słońca” ( Sydney, 2008). W r.2010 we Włoszech ukazał się wybór jego wierszy – „Canti del pianeta”, "Status quo"(Toronto, 2014). Wydawca ( Roma, Empiria) tak określił jego poezję: „to zaproszenie człowieka planetarnego, ceniącego wartości uniwersalne całej ludzkości i braterstwo między ludźmi”.Wydał też kilka tytułów prozy, w tym powieść ze stanu wojennego pt. „Ziarno wschodzi w ranie” ( Sydney,1992). Mieszka w Sydney.
 
Poniżej przypominamy zeznania Bronisława Komorowskiego w procesie Wojciecha Sumlińskiego z 18 grudnia 2014 roku.
 


Materiał filmowy 1 :






Informujemy, iż w celu optymalizacji treści na stronie, dostosowania ich do potrzeb użytkownika, jak również dla celów reklamowych i statystycznych korzystamy z informacji zapisanych w plikach cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies można kontrolować w ustawieniach przeglądarki internetowej. Korzystając z naszej strony, bez zmiany ustawień w przeglądarce internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności.