Agalaura: miałeś chamie złoty róg
data:04 marca 2015     Redaktor: Agnieszka

Wolność słowa. Demokracja. Nasze prawa. Ciężko wywalczone. Biliśmy się o nie i bijemy nadal, bić się musimy do dzisiaj. Nasze współczesne wartości, tuż obok kompromisu, państwa prawa i tolerancji.



Wolność słowa przeciwko cenzurze. Przeciwko propagandzie. Żądamy wolności słowa, walczymy o wolność słowa, protestujemy w obronie wolności słowa. Za wolność słowa idziemy pod nóż, pod kule, do więzień.

 

Demokracja przeciwko jednemu słusznemu ustrojowi. Żądamy możliwości wyboru. Demokracja to najwyższy poziom rozwoju społeczeństwa, demokracja nasze prawo, demokracja nasza świętość, demokracja przeciwko dyktaturze, przeciwko reżimowi, autokracji, będziemy walczyć na śmierć i życie o demokrację, będziemy bronić demokracji!

 

Żądamy państwa prawa! Prawa, bo dura lex sed lex, dla wszystkich, równo, tak samo, przed prawem wszyscy równi, nikt nie może stać ponad prawem! Nikt ponad prawo nie może się wynosić!

 

Strzały w Charlie Hebdo? Protest przeciwko łamaniu wolności słowa! Idziesz? No tak, ale... Przecież wolność słowa! Nasza wartość! Nasza świętość! Chodź! No tak, ale... Jakie ale?! Jesteś za wolnością słowa czy nie?!

 

Sfałszowali wybory?! Odwołać ich! Idziemy do PKW, nie wyjdziemy, dopóki ... Ale to niedemokratyczne! Jak tak można?! Demokracja to świętość, idziemy bronić demokracji! Niedemokratycznie protestować na ulicy, zajmować państwowe budynki! Pod sąd ich!

 

Odmówił zabicia dziecka? Złamał prawo! Ulitował się nad życiem, chciał pomóc? Nie! Złamał prawo! Prawo dla wszystkich jest równe, on nie może być ponad prawem! To nic, że ten chleb dawał bezdomnym! Podatek od darowizny ma zapłacić, dura lex sed lex! Nikt nie może być ponad prawem!

 

 

Trudno dziwić się, że dzięki komunie uwrażliwiliśmy się na wolność słowa i wszelkie przejawy jej łamania. Ale teraz jest inaczej, nie ma już komuny ani cenzury w czysto peerelowskim wydaniu. Ale Charlie Hebdo? Wolność słowa ma granice, powiemy. Ale gdzie są te granice? Dla każdego gdzie indziej. Jak zatem rozpatrywać zjawisko globalnie? Jak wyjść z tej ślepej uliczki?

 

Trudno dziwić się, że po latach komuny wrażliwi jesteśmy na wolne, demokratyczne wybory. Jednak czy to naprawdę szczyt naszych możliwości i aspiracji gdy zgodzimy się, że głos tego, kto pilnie studiuje programy wyborcze, chodzi na spotkania i pyta jest równy głosowi tego, który po spożyciu dopytuje, która z kandydatek jest blondynką i obok jej nazwiska stawia krzyżyk? Za darmo lub za ćwiartkę wódki, za 20 polskich złotych? Za stanowisko w urzędzie miasta? W miejskiej oczyszczalni  ścieków? Czy zatem ta właśnie demokracja - umowa społeczna, przez ludzi dla ludzi wymyślona - warta jest aż tego, by w jej obronie stając zarzucić obronę prawdy? Uczciwości? Sprawiedliwości?

 

Trudno dziwić się, że żądamy prawa, lubujemy się w prawie, takich samych zapisach dla wszystkich w momencie, kiedy przez długi, długi czas byliśmy "tymi gorszymi". Wydaje się nam, że równe dla wszystkich prawo to szczyt marzeń. A że czasem paradoksy prawa zniszczą człowieka? Dura lex sed lex, nikt nie może być ponad prawem... Czy na pewno?

 

Ze ślepej uliczki wyjść można tylko w jeden sposób: zawrócić. Szliśmy drogą wolności słowa, drogą demokracji, drogą państwa prawa, tolerancji, kompromisu. Stoimy przed ścianą. Gdzie zatem popełniliśmy błąd?

 

Błąd popełniliśmy dokładnie wtedy, kiedy przestaliśmy pamiętać, że w naszej narodowej triadzie to Bóg jest na pierwszym miejscu. Dokładnie wtedy, kiedy przestaliśmy pamiętać, że On zszedł na ziemię i żył między ludźmi, że wiedział, jak to tutaj wszystko działa. Że nauczał, że mówił do konkretnych ludzi żyjąc ich życiem, stojąc obok nich, że Jego słowa spisano i możemy do nich w każdej chwili sięgnąć, że to, co niezapisane i niejasne podpowiada Duch Święty. Pierwsi chrześcijanie po przyjęciu chrztu zmieniali totalnie styl życia, na co dzień chodzili w Bożej obecności. Słowo Boga jest kompletne, nauczanie Kościoła wyczerpujące - wystarczy i na styl życia człowieka i na konstytucję dla narodu.

 

Wystarczy więc odsunąć na bok wolność słowa i przywrócić na należne jej miejsce prawdę. Wtedy nie ma  sensu ani Charlie Hebdo, ani inne rodzime tabloidy - skoro nie wiadomo, czy prawdę piszą - nie ruszamy. Nie musielibyśmy chodzić do sądu przez te gazety obrażeni, nie musielibyśmy pytać sądu, czy kogoś wolno nazywać agentem czy nie wolno. Prawdę o otaczającym nas świecie, prawdę o ludziach i czynach.

 

Wystarczy więc odsunąć na bok demokrację i na piedestale postawić służbę. Jakie to ma znaczenie, czy rządzi nami król, prezydent, premier, marszałek, car, generał czy dyktator, gdy człowiek ten chyląc głowę przed narodem naprawdę rozwiązuje jego problemy, swoje siły i zdolności spala w służbie wszystkim?

 

Wystarczy więc odsunąć na bok stanowione przez ludzi prawo, bo ani lepsi od nas ci, co je stanowili, ani nawet nie zawsze bardziej zdolni, bardziej uczciwi czy bardziej obeznani. Czas ustawić stanowione przez ludzi prawo w miejsce podnóżka u naszych stóp byśmy pamiętali, że wszyscy ponad tym prawem ludzkim jesteśmy, a ono ma nam służyć, nie odwrotnie. A dura lex sed lex powiedzieli Rzymianie - naród, który jako taki naprawdę żadnego boga nie czcił i z powodu tej pustki z prawa ludzką ręką czynionego bożka sobie zrobił. Miejsce zaś ludzkiego prawa zająć winno prawo boskie, które na sprawiedliwości i miłosierdziu się opiera. A sprawiedliwość daleka jest od tej samej kary za kradzież bochenka chleba przez głodnego żebraka i przez skąpego bogacza, za ukradzenie bochenka ubogiemu emerytowi z dłoni a bochenka z wielkiego supermarketu. Sprawiedliwość to nie równość wobec prawa.

 

Prawda, służba, sprawiedliwość, miłosierdzie... czy to nie brzmi zbyt poważnie, zbyt ambitnie, zbyt ... nieziemsko? Ależ tak! Bo to są prawdziwe wartości, ponadczasowe, nie przez człowieka utworzone. Kierują myśli do czegoś czy też Kogoś ponad, poza tym światem. I dlatego to są nasze wartości, na których Rzeczpospolita się opierała u zarania swoich dziejów. Nie czcimy przecież boga, który o sobie mówi ja jestem demokracją, wolnością słowa i prawem! Ja jestem drogą, prawdą i życiem - to są słowa naszego Boga. Który nie czeka na nas w żadnej Demokratycznej Republice Niebieskiej.

 

Zobacz równiez:





Informujemy, iż w celu optymalizacji treści na stronie, dostosowania ich do potrzeb użytkownika, jak również dla celów reklamowych i statystycznych korzystamy z informacji zapisanych w plikach cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies można kontrolować w ustawieniach przeglądarki internetowej. Korzystając z naszej strony, bez zmiany ustawień w przeglądarce internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności.