I to wszystko dzieje się obok wypowiedzi autorytetów w dziedzinie identyfikacji związków organicznych - prof. Krystyny Kamieńskiej - Treli i prof. Sławomira Szymańskiego, którzy już wcześniej zwracali uwagę na różnice pomiędzy użytymi metodami. Ich opinia przekazana prokuraturze już dwa razy zmusiła ją do zwrócenia się do CLKP o uzupełnienie wydanej analizy próbek. Eksperci policyjni jednak ... zbywali uwagi profesorów zarzucając im niewiedzę i ignorując fakt, że jedna z metod w ponad 100 próbkach wskazała na obecność heksogenu.
Matyjasek z Pawłowskim wiedzieli o tym, gdy przystępowali do badań na potrzeby śledztwa prokuratury wojskowej. Wiedzieli o tym, gdy odpierali zarzuty profesorów chemii, wskazujących, że ich metodologia jest błędna. A jednak szli w zaparte! - zauważa Marek Pyza. Mówią prawdę o chromatografii na wykładzie dla doktorantów, a ściemniają śledczym. Ich metodologia pozwoliła przeprowadzić badania w taki sposób, aby oficjalnie nic nie wykryć. A to oznacza działanie na szkodę śledztwa. - zaznacza dziennikarz.
W odpowiedzi na te zdarzenia mec. Pszczółkowski złożył wniosek o przesłuchanie tychże biegłych w sprawie ich wykładu na uniwersytecie. Trudno obecnie myśleć o innym niż powtórzenie badań rozwiązaniu tej sprawy. Zwłaszcza, że wiele wskazuje na to, że heksogen wykryto na smoleńskich próbkach. Poza zmanipulowanymi wynikami badań z CLKP świadczy o tym rozczłonkowanie samolotu na ok. 60 000 kawałków, nitach w ciałach ofiar, spalonym ciele jednej z ofiar pomimo tego, że leżała w miejscu, w którym pożaru nie było, czy wreszcie stężenie karboksyhemoglobimy we krwi ofiar wyższe niż normalnie.
Mimo to Zespół Laska pisał na swojej stronie internetowej:
"19 grudnia 2014 r. Naczelna Prokuratura Wojskowa poinformowała o odrzuceniu w całości zarzutów sugerujących nieprawidłowe wykonanie badań próbek z wraku Tu-154M w związku z kwestią ewentualnej obecności w tych próbkach pozostałości materiałów wybuchowych. (…) Jest to kolejna opinia biegłych prokuratury, potwierdzająca ustalenia Komisji Millera, która zbadała i opisała przyczyny katastrofy."
Kolejny komunikat prokuratury już nie ma prawa tak wyglądać. Dowody są bezsprzeczne – badania próbek zostały wypaczone (mówiąc najdelikatniej). Jeżeli śledczym zależy na dobru tego postępowania albo choć mają odrobinę instynktu samozachowawczego, by nie kompromitować się jak CLKP, po przesłuchaniu policyjnych biegłych powinni zlecić powtórzenie badań. Najlepiej – jak wnioskuje pełnomocnik rodzin – w zagranicznej jednostce naukowej. - konkluduje Marek Pyza.
Więcej o wykładzie biegłych z CLKP czytaj w najnowszym numerze tygodnika „wSieci”.
red.