Krystyna Pawłowicz: Za dobre rady, paniom i panom już dziękujemy
data:04 stycznia 2015     Redaktor: GKut

Oni  są i będą zdolni do wszystkiego, jak pokazują ostatnie lata, by raz zdobytej władzy opozycji nie oddać. D. Tusk zapowiadał to zresztą, iż „dla ratowania Polski przed PIS”, on i jego układ będą działać „choćby na granicy prawa i demokracji”.

 

Ostatnie, sfałszowane wybory nie zostawiają złudzeń - oni władzy nie oddadzą. Żadne tam demokracje, żadne tam standardy! A ręka wyciągnięta przeciw władzy zostanie odcięta, zaś właściciel ręki, za „odmęty szaleństwa” poddany leczeniu.

 

Po 1989 r. Polska i Polacy nie stanęli na nogach, powalani przez kolejne antypolskie rządy. Polska nie stała się standardową demokracją. Takie reguły w Polsce trwale, głębiej, na powszechną skalę NIE zadziałały i nadal nie działają. Przeciwnie, jest z tym coraz gorzej, gdy obalany jest książkowy fundament demokracji, tj. wolne wybory dla wymiany politycznych władz państwa. Reguły demokracji w rzeczywistości nie działają: nie ma realnego rozdziału i niezależności władz ustawodawczej, wykonawczej i sądowniczej. Ścisłe ich uzależnienie widzimy przecież prawie co dzień. Władza odmawia Suwerenowi jego prawa do bezpośredniego głosu i decyzji w drodze referendum. Zgnębiony Suweren jest w demokratycznej scenerii „pod butem” aroganckiej, kosmopolitycznej władzy.

 

Skoro władza radykalnie w praktyce odrzuca cywilizowane wymogi życia społecznego i narodowego, to Polacy nie mogą dać się dalej szantażować nadużywaną przez władze demokratyczną nowomową, mającą w istocie tylko obezwładnić nas i „rozbroić”.

 

Póki w Polsce nie zadziałają standardy demokracji, nie dajmy sobie narzucić bezpiecznych, obronnych dla autorytarnej coraz bardziej władzy jej żądań i nacisków. Np. by Kościół nie „wtrącał się do polityki”. Tak, jakby duchowni byli pozbawieni praw politycznych i wyborczych oraz prawa moralnej oceny zdarzeń publicznych, chociaż Ojciec Święty do angażowania się sprawy publiczne właśnie głośno ich zachęca. By przedstawiciele nauki koniecznie pozostali „obiektywni”/?/ ,nie opuszczali sal uczelnianych i przestrzegali wymyślonego obowiązku „zachowania dystansu do bieżącej polityki”. Tego rodzaju żądania demobilizują, osłabiają i atomizują wspólnotę w chwilach zagrożenia jej bytu.

 

Trwa niewypowiedziana głośno wojna z polskością i Polską. Aby ją jednak jakoś wygrać w tej nierównej walce, pomóc muszą WSZYSCY na zasadzie swoistego powstania czy też pospolitego ruszenia, mobilizacji jak największej ilości środowisk. Nie pozwólmy się obezwładniać hasłami znanymi z PRL-u: „księża do kruchty”, „naukowcy do sal wykładowych”, „pisarze do piór”, a „studenci do nauki”.

 

Na czas wyjątkowy odsuwania groźby utraty państwowości mamy prawo do skutecznych, sprawdzonych sposobów wspólnej samoobrony społecznej. A to oznacza, że naukowcy MUSZĄ wyjść ze swych sal wykładowych, ze swych właściwych w czasie „pokoju”/ale nie „wojny”/ról „niezależnych analityków” stojących wyniośle z boku i denerwująco pouczających i stawiających opozycji warunki dziś w Polsce nie do spełnienia. Złość ogarnia, gdy słyszy się kolejne dobre rady, np. by PiS „natychmiast utworzył gabinet cieni i codziennie punktował wszystkich ministrów”. Pewnie tylko intuicyjnie i przy kawie w klubie, bo do mediów z takim przekazem i do wszelkich istotnych informacji o stanie państwa PiS dostępu nie ma. Podpowiadacze żądają organizowania przez PIS sympozjów i konferencji, pokazania zaplecza, przedstawienia własnej polityki zagranicznej itp., bo to co robi PiS to tylko pozory. A poza tym, to prezesa otaczają same miernoty i osoby bezbarwne i niewyraziste, a sami działacze nie chcą wygrać wyborów, są ociężali jak roboty, a prezes J. Kaczyński to „musi jeszcze przezwyciężyć brak zaufania do siebie”, itd. Tylko co Polsce w takiej chwili po tych naukowych bezużytecznych radach i obelgach pod adresem działaczy. Co Polsce po niegrzecznym kontrapunktowaniu i ciągłym osłabianiu wymowy wystąpień lidera opozycji, wzywającego Polaków do mobilizacji.

 

Temu demobilizującemu działaniu różnych „niezależnych”, analityków dobrze radzących z boku i osób „życzliwych”, trzeba powiedzieć już - dość!

 

Obserwatorzy „niezależni”, zróbcie coś KONKRETNEGO dla Polski, dziś będącej w pilnej potrzebie. Sami bezpośrednio jej pomóżcie! Czy zgodzilibyście się zaryzykować swoimi karierami dla tonącego na waszych oczach państwa, dla prawdy, jak profesorowie smoleńscy? Czy dajecie gdzieś twarz przy konkretnych projektach naprawy, czy włączyliście się aktywnie z uczuciem, czy tylko z dystansem, jako właśnie „niezależni”? Za samo suflowanie - dziękujemy, bo Polska nie jest tylko sprawą członków i sympatyków PiS, bolączką prezesa J. Kaczyńskiego i jego gabinetu cieni. Nie można całego ciężaru ratowania Polski zrzucać tylko na barki niezbyt licznej osobowo partii opozycyjnej, terroryzowanej przy tym przez władze i media, nie mającej przecież szerszego dostępu do środków przekazu, tj. do ucha, ducha, serca i oczu Polaków. Nie można żądać wygrywania kolejnych wyborów w cuglach, jeśli samemu realnie, odważnie nie pomoże się opozycji w tej sprawie.

 

Dziś, w kampaniach wyborczych 2015 roku, nie można „nie popierać nikogo” i być „niezależnym”. To postawy zgody na zwycięstwo zła, to odmowa udzielenia Polsce pomocy. Nie da się też siedzieć okrakiem na barykadzie i wyniośle, strachliwie rozdzielać „po równo” pochwały i nagany.

 

Ratować Polskę przed upadkiem musi dziś cały ruch społeczny, obywatelski, wszelkie środowiska, którym Polska jest droga i dla których jest ważna, nie tylko PiS z prezesem na czele. Sprzedawcy i kibice, profesorowie i lekarze, studenci i pracownicy fizyczni, dziennikarze, ale i bezrobotni. Także niezawiśli sędziowie swymi uczciwymi, sprawiedliwymi wyrokami. Ale też cały polski Kościół musi dziś, nie patrząc na zastraszające lub przekupujące ich władze, aktywnie i głośno wesprzeć sprawę naprawy Rzeczypospolitej i jej ratowników. Bez wzorów patriotycznych duchownych zdezorientowani wierni też Polskę porzucą. Kościół nie może bać się niszczącej go władzy świeckiej, bo któż jak Bóg!

 

Rok 2015 będzie decydujący dla losów Polski. Obecne władze nie cofną się przed niczym. Więc „niezależni”, „niezawiśli” i siedzący okrakiem „letni” Polacy, wybierajcie: w 2015 r. z Polską, czy przeciwko niej?


za: wpolityce.pl






Informujemy, iż w celu optymalizacji treści na stronie, dostosowania ich do potrzeb użytkownika, jak również dla celów reklamowych i statystycznych korzystamy z informacji zapisanych w plikach cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies można kontrolować w ustawieniach przeglądarki internetowej. Korzystając z naszej strony, bez zmiany ustawień w przeglądarce internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności.