Marek Baterowicz: BILANS ROKU 2014 AD
data:13 grudnia 2014     Redaktor: GKut

 
 
Z  D A L EK A  LE P I E J  W I D A Ć

 

Kończący się  rok przyniósł wiele politycznych zawirowań, a ujawnienie nowych fałszerstw wyborczych przelało kielich goryczy. Właściwie już Marsz Niepodległości był probierzem dobrej woli rządu wobec społeczeństwa, które w r. 2007 jakże pochopnie powierzyło władzę Platformie Obywatelskiej (też z pomocą wyborczych przekrętów ). Polacy celebrujący Święto 11 Listopada zostali podstępnie zaatakowani najpierw przez zamaskowanych osobników (najemników antypolskiej agentury, więc też z obozu Michnika) , a następnie rozpędzanych brutalnie przez policję, pałującą w charakterze „rozjemców”. Potem okazało się, że chuligani w kominiarkach działali w porozumieniu z policjantami i że cała rozróba była zainscenizowana przez rząd i prezydenta, który próbował „świętować” 11 Listopada w gronie swoich elit. Listopadowa „bitwa” udowodniła, że antypolski układ walczy z polskością i co roku zakłóca obchody tej jakże ważnej dla Polaków rocznicy. W działaniach koalicji PO-PSL widać oczywisty zamiar dyskredytacji naszego narodowego święta, a nawet próbę ośmieszenia patriotów na forum międzynarodowym.

 

   Natomiast listopadowe wybory do samorządów (czyli suma fałszerstw) pokazały, że koalicja PO-PSL nie zamierza oddać władzy, ani nawet jej części. Jasno i przekonywująco określiła sytuację Ewa Stankiewicz z Solidarnych2010: „Ekipa trzymająca władzę jest ubezpieczona z jednej strony przez media, a z drugiej przez sądy. Ci ludzie nie chcą oddać władzy, bo czeka ich odpowiedzialność karna za poważne afery, a także rzetelne śledztwo w sprawie śmierci Prezydenta. A jak fałszowanie wyborów przestanie być skuteczne, to wprowadzą stan wyjątkowy. Obecny prezydent Bronisław Komorowski aktywnie promował ustawy w tym zakresie”.

 

Trafna diagnoza Ewy Stankiewicz oznacza jednak, że bilans roku 2014 nie jest wcale pozytywny i nie wróży najlepiej naszej Ojczyźnie i rodakom. Od r.2007 trwa potęgujący się stan „demokratury” (a nie demokracji!), który pod egidą koalicji PO-PSL przeobraził się już w solidnie scementowaną dyktaturę medialno-sądową, dobrze ukrytą za malowaną na różowo fasadą niby-demokracji. System ten napędza się sam medialną propagandą serwując także obywatelom codzienną dawkę „witamin” niezbędnych dla zamglenia wizji i mózgów. System ten opanował też prawie do perfekcji technikę fałszerstw wyborczych, które stosuje cyklicznie, gdy Polacy wzywani są do urn. Niestety, mimo że głosowanie jest przede wszystkim obowiązkiem Polaków, do urn idą przeważnie Peerelczycy, co przy niskiej frekwencji wyborczej (ostatnio niecałe 47%) i przy przekrętach pozwala utrzymać układ post-komunistyczny przy władzy. Wielki procent Polaków natomiast bojkotuje wybory, co jest nieszczęściem i odciska się niedobrze na wyniku.

 

Po 25 latach od okrągłego stołu borykamy się zatem z nową wersją PRL-u, o czym nie tylko ja pisałem wielokrotnie, ale również inni publicyści. Niedawno ładnie ujął to na salonie24.pl Gadowski: „III RP stała się sprytną mutacją PRL-u. PZPR-owcy wymienili czerwone legitymacje na książeczki czekowe, służby specjalne – suchą stopą – przeszły do III RP i rządzą nią do dziś”.  Gadowski słusznie zauważa, że nie było i nie ma wojny „polsko-polskiej” i że jest to wymysł propagandy Michnika i TVN, natomiast konflikt ten zainicjowali potomkowie przywiezionych do Polski po r.1945 sowietów, którzy usiłowali skolonizować polski żywioł. A dzisiaj dzieci i wnuki tych prosowieckich kolaborantów ( mówi o nich też książka „Resortowe dzieci”) próbują zakrzyczeć Polaków i wypchać nas z naszego gniazda ( i już ponad dwa miliony zesłali na emigrację). Jest to więc spór z obcymi, a nie żadna „wojna polsko-polska”.

W niedzielę 13 grudnia PiS organizuje manifestację w Warszawie, co „autorytety” w rodzaju prof. Wojciecha Sadurskiego przestawiają jako marsz „podpalaczy” Polski (?), ale inni przypomnieli, że błękitnych marszów PO tak nieładnie nie oceniano. Dzień 13 grudnia zresztą godny jest pamięci, choć irytuje to spadkobierców PRL-u i pewnie gen. Kiszczaka poddanego akurat przymusowym badaniom w szpitalu, ponieważ notorycznie unikał rozpraw sądowych zasłaniając się świadectwami lekarzy. A w oczernianiu opozycji daleko poszła redakcja „Polityki” publikując na okładce zdjęcie Jarosława Kaczyńskiego w ciemnych okularach, co  ma być absurdalną aluzją do generała i szefa WRON-u ?  Złośliwy nonsens.

 

Sensacją był niedawny wywiad z Andriejem Iłłarionowem (byłym doradcą Putina), który oświadczył, że brzoza nie mogła zniszczyć skrzydła samolotu i że w takiej katastrofie nie wszyscy powinni zginąć. Kwestionuje to poważnie ustalenia komisji MAK-u i raportu Millera, ale są świadectwa, że w podobnych  wypadkach Tupolewy rozpadały się zazwyczaj na dwie albo trzy części, a wielu pasażerów można było uratować.

 

Ba, ale w polskim Tupolewie nastąpiła eksplozja...Czeka nas jeszcze eksplozja prawdy! Co na to Tusk – podrzucony Angeli Merkel – „czarny Piotruś” Putina?

 

A w parlamencie europejskim odbyło się publiczne wysłuchanie raportu o tegorocznych wyborach samorządowych w Polsce. Przedstawiono w nim wiele nieprawidłowości wyborczych, a także sprawę aresztowania dziennikarzy w siedzibie PKW. Organu zależnego zupełnie od kancelarii prezydenckiej, co w sądzie (1.XII) zeznał szef PKW Czaplicki.

 

Dyskusję w parlamencie europejskim prowadził prof. Zdzisław Krasnodębski, a prof. Krzysztof Szczerski przedstawił raport dotyczący oceny wyborów na tle standardów unijnych. Okazuje się, że wybory w Polsce są coraz mniej transparentne i uczciwe, za to na Ukrainie czy w krajach kaukaskich widać postęp na tym polu. Brytyjski poseł Martin John Callanan stwierdził, że informacje o trzech milionach nieważnych głosów w Polsce to rzecz niespotykana w Europie(...) nie ma błędów na taką skalę, więc sytuacja w Polsce – powiedział – wymaga poważnego śledztwa i wyjaśnienia. Callanan był też przejęty wiadomością o aresztowaniu dziennikarzy. Z kolei prezes Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich – pan Krzysztof Skowroński – uznał za bezprawne zatrzymanie dziennikarzy w siedzibie PKW, gdyż kodeks karny nie przewiduje takich represji. Dziennikarzy – skutych kajdankami – potraktowano jak przestępców za to, że wypełniali swe zawodowe obowiązki. A potem stronnicza TVN, instrument rządu, zrobiła z nich niemal oszołomów.

 

    Z końcem roku 2014 ukazała się nowa książka prof. Andrzeja Nowaka – „Uległość czy niepodległość” ( Kraków, Wyd. Białego Kruka) – dedykowana ruchowi „Solidarni2010” -  a jej promocję przewidziano 15 grudnia w Centrum Prasowym SDP, przy ul. Foksal w Warszawie. Omówienie tej ważnej książki poznamy już w roku przyszłym, dziś kilka słów ze wstępu profesora: „ ...marszałek Piłsudski, ale i Lech Kaczyński z Małżonką, pracowali, aby Polska była wielka i nie dała się zepchnąć przez kolejnych gospodarzy Kremla do roli politycznej kukły, bezmózgiej i bezwolnej maszkary...”.

 

     Bilans roku 2014 AD przedstawia się marnie dla Polski i Polaków, a III RP okazała się ponownie fasadową „demokraturą”, bo też do demokracji brakuje jej jeszcze wiele istotnych cech. Panująca wszechwładnie koalicja PO-PSL jest głównym motorem owej korupcji państwa, przedstawianego z tupetem jako rzekome „państwo prawa”. Niestety, jest to państwo uprawiające z absolutnym cynizmem fałszerstwa, gwałt i bezprawie jako filary władzy. W takim państwie nie ma niestety miejsca dla „ludzi sumienia”, o których wzywał Jan Paweł II.

 

                                                                                         Marek Baterowicz

 

Marek Baterowicz ( ur. w 1944 w Krakowie ), poeta, prozaik, publicysta, tłumacz poezji krajów romańskich, latynoskich i Quebec’u. Romanista – doktorat o wpływach hiszpańskich na poetów francuskich XVI/ XVII wieku ( 1998), fragmenty tej tezy ukazały się we Francji. Wydał też tomik wierszy w języku francuskim – „Fée et fourmis” ( Paris, 1977). Jako poeta debiutował na łamach „Tygodnika Powszechnego” i „Studenta” ( w 1971). Debiut książkowy: „Wersety do świtu” ( W-wa,1976) – tytuł był aluzją do nocy PRL-u. W r.1981 wydał zbiór wierszy poza cenzurą: „Łamiąc gałęzie ciszy”. Od 1985 roku na emigracji, po czterech latach czekania na paszport, najpierw w Hiszpanii, a od 1987 w Australii. W roku 1992 odwiedził Polskę, w tym samym roku listem w „Arce” zrywał ze środowiskiem „Tygodnika Powszechnego”, które poparło grubą kreskę ułatwiającą nowe zniewolenie. Autor wielu zbiorów wierszy jak np. „Serce i pięść” ( Sydney, 1987), „Z tamtej strony drzewa” ( Melbourne, 1992 – wiersze zebrane), „Miejsce w atlasie” ( Sydney, 1996), „Cierń i cień „ ( Sydney,2003) czy „Na smyczy słońca” ( Sydney, 2008), "Status quo"(Toronto, 2014). W r.2010 we Włoszech ukazał się wybór jego wierszy – „Canti del pianeta”. Wydawca ( Roma, Empiria) tak określił jego poezję: „to zaproszenie człowieka planetarnego, ceniącego wartości uniwersalne całej ludzkości i braterstwo między ludźmi”.Wydał też kilka tytułów prozy, w tym powieść ze stanu wojennego pt. „Ziarno wschodzi w ranie” ( Sydney,1992). Mieszka w Sydney.







Informujemy, iż w celu optymalizacji treści na stronie, dostosowania ich do potrzeb użytkownika, jak również dla celów reklamowych i statystycznych korzystamy z informacji zapisanych w plikach cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies można kontrolować w ustawieniach przeglądarki internetowej. Korzystając z naszej strony, bez zmiany ustawień w przeglądarce internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności.