Marek Baterowicz: JAKA NADZIEJA DLA POLSKI ?
data:05 grudnia 2014     Redaktor: GKut

 
Z    D A L E K A    L E P I E J   W I D A Ć

 

Felieton dzisiejszy wypada mi rozpocząć reklamą znakomitego tekstu Mirosława Kokoszkiewicza, który ukazał się kilka dni temu (1 grudnia br.) na łamach „Warszawskiej Gazety”, a także na naszeblogi.pl oraz na portalu Wirtualnej Polonii,

 

http://naszeblogi.pl/51194-kbw-jak-kbw

 

pod przekornym tytułem „KBW jak KBW?”. Tytuł nawiązuje bowiem do podobieństwa obu skrótów, które nie tylko znaczą całkiem coś innego, ale i odnoszą się do epok dość odległych. Pierwszy skrót KBW oznacza przecież Korpus Bezpieczeństwa Wewnętrznego, a odnosi się do czasów stalinizmu i do krwawych represji stosowanych przez tę formację (sowiecko-„polską”) wobec patriotów nie godzących się na zniewolenie Polski pod dyktatem Kremla. KBW (także UB) mordowało Polaków, nieraz paląc domy i stodoły z ukrywającymi się tam partyzantami, a czasem puszczano z dymem całe wioski jak np. Wąwolnicę koło Kazimierza Dolnego. Zabijano bez litości wszystkich żołnierzy Antysowieckiego Powstania i do dziś ukrywa się dane o tych ofiarach, a historycy ( niestety z PRL-u) szacują, że w tym powstaniu walczyło przeciwko Rosjanom i komunistom polskim około sto tysięcy żołnierzy. Z bronią w ręku ( jak podają) zginęło około 8 tysięcy, ale większość ofiar to Polacy zamęczeni w więzieniach, zesłani do łagrów albo zastrzeleni przez ubeków czy milicjantów w domach, na ulicach a nawet w restauracjach. A zatem ile tysięcy tych poległych? W korpusie KBW oficerem był np. taki Bauman, który dziś spaceruje w glorii „profesora”! Opór przeciwko sowietyzacji był tak silny, że w walkach zginęło około tysiąca rosyjskich sołdatów, około 10 tysięcy aktywistów komuny (PPR, ZWM, UB) oraz 12 tysięcy „mundurowych” (milicja, ormowcy, KBW). Nie poddaliśmy się tak łatwo... Dane te przytoczył Bohdan Urbankowski w „Czerwonej Mszy”(tom I, str.638), który też Polskę powojenną nazywa Polską Rzeczpospolitą Kaleką i sądzi, że trwa ona nadal mimo upadku PRL-u. Podobnie uważa Mirosław Kokoszkiewicz, a wynika to z jego refleksji reklamowanego na wstępie artykułu, zamieszczonego w „Warszawskiej Gazecie”.

 

    A teraz co kryje się za owym drugim skrótem KBW, funkcjonującym w III RP ? Niestety, oznacza on ...Krajowe Biuro Wyborcze!  I z zestawienia obu tych skrótów nasuwa się nam nieodparty wniosek, że gdy za Stalina Polaków mordowano i likwidowano w więzieniach, to obecne KBW wycina nas przy urnach wyborczych unieważniając miliony głosów oddanych na PiS, zatem fałszerstwa zastępują morderstwa! Kokoszkiewicz nie wyraża tego wprost, wynika to jednak z prostej konstatacji: „Nowe KBW walczy z „siłami reakcyjnymi”!

    Autor za to w przystępny i lapidarny sposób przedstawia tragiczne dzieje Polski, co prosi o cytat:

„Zawiązany ponad ćwierć wieku temu związek przestępczy, którego symbolami są dzisiaj Magdalenka i okrągły stół od samego początku  zakładał wprowadzenie w Polsce sterowanej demokracji fasadowej, której cel tak naprawdę nie różnił się od planów Stalina (...). Mówiąc w skrócie plan w r. 1944/5 i w r.1989 zakładał, że w Polsce nie ma miejsca dla „sił reakcyjnych”, czyli dla polskich patriotów kierujących się dewizą Bóg-Honor-Ojczyzna. Dzisiaj z Bogiem trwa kontynuowana już od 70 lat nieustanna wojna. Honor sięgnął bruku, po którym bezczelnie i z tupetem maszeruje walonkowa arystokracja III RP. Ojczyzna zaś, czyli polski patriotyzm spychany jest na margines z etykietką faszyzmu, nacjonalizmu i antysemityzmu. Aby uzmysłowić sobie do jakiego etapu naszej historii cofnęliśmy się proponuję zestawić dwa cytaty – pisze Kokoszkiewicz.  Pierwszy pochodzi z września 1944. Słowa te wygłosił w Lublinie Edward Ochab, współpracownik NKWD i członek powołanego w Moskwie tajnego Centralnego Biura Komunistów Polskich ( CBKP): „ Organizuje się w Polsce rząd demokratyczny i dawne chwasty nie mogą więcej istnieć, wrócić do władzy”.

 

    ( wiadomo o jaką „demokrację” chodziło wtedy „ochabom” i to owi towarzysze właśnie byli chwastami w ogrodzie polskości )

    Drugi cytat to wypowiedź Stefana Niesiołowskiego, oczywiście dla  „Gazety Wyborczej”:

„Trzeba stworzyć kordon sanitarny wokół PiS i nie dopuścić tych podpalaczy do rządzenia. I to jest rola moja czy PO...”  

I tu autor konkluduje, że „Niesiołowski nadaje Ochabem, i nie jest w tym odosobniony. W podobnym duchu wypowiadają się funkcjonariusze z Czerskiej i Wiertniczej oraz mianowane przez nich "autorytety.”. Kokoszkiewicz cytuje też skandaliczną wypowiedź prof. Marcina Króla ( prezesa Fundacji Batorego!) dla pisma „Wprost”:

Wzywam władze państwa polskiego do zdecydowanej i twardej reakcji, nawet jeżeli nie będzie ona zgodna z prawem. Wzywam jako mieszkaniec demokratycznego kraju...” (!!!???)

 

    Słowa te mogłyby paść z ust  kagebisty lub faszysty, bo wzywanie do bezprawnych represji wobec opozycji w oficjalnie demokratycznym państwie jest przecież krzykiem jakiegoś zwolennika neo-totalitaryzmu. I w zasadzie podpada to pod paragrafy Konstytucji. Profesor (?) Marcin Król nazywa siebie „mieszkańcem demokratycznego kraju”, a tymczasem wyraża się niczym prymitywny dzikus nie znający reguł demokracji i żyjący w kraju bliższym dyktaturze. A nawoływanie do np. stanu wyjątkowego, by rozbić opozycję, jak zrobił to Jaruzelski w r.1981 wytaczając czołgi przeciwko „Solidarności”, jest głosem wroga demokracji i powinno wzbudzić zainteresowanie prokuratury.

 

Oczywiście w państwie rzeczywiście demokratycznym, a nie w groteskowej III RP, gdzie sądy wręcz masakrują kodeksy i łamią nagminnie prawo. Rozprawy przeciwko osobom oskarżonym o zakłócanie tzw. „miru domowego” ( chodzi o protesty w PKW) są farsą: „wysoki” sąd zabronił dziennikarzom rejestrować przebieg procesu, nie pozwolono robić zdjęć ( bo to „peszy świadków”, którymi byli ...policjanci i ochraniarze!). Sąd zastosował też tryb „przyśpieszony”, który kwalifikuje się w przypadku rozbojów czy kradzieży, gdy sprawcę przyłapano na gorącym uczynku. A oskarżeni jedynie protestowali przeciwko manipulacjom wyborczym! Znamy też jak ich brutalnie, wręcz sadystycznie, traktowano po aresztowaniu – wstrząsająca relacja Hanny Dobrowolskiej obiegła świat, ukazując wręcz peerelowski poziom tych represji.

 

Ale nawet w tych warunkach bezprawia zdarzają się w sądach „przecieki”, oto szef ochrony Kancelarii Prezydenta ( inaczej mówiąc „gajowego”) zeznał, że decyzję o interwencji policji podjął właśnie szef prezydenckiej kancelarii, Jacek Michałowski, słynny już z pacyfikacji ludzi spod krzyża na Krakowskim Przedmieściu. Wynika z tego, że to nie PKW prosiła o interwencję, ale urząd Komorowskiego! Wyszło też, że PKW – organizująca również wybory prezydenckie - podlega...Prezydentowi, a więc nie jest organem niezależnym, jak by przystało w kraju demokracji. Coraz więcej palców wskazuje na Komorowskiego, jako na animatora represji wobec protestów wyborczych, a także policyjnych szarż na Marsz Niepodległości. Czyżby w Belwederze zamieszkał Belfegor?  Walkę o demokrację trzeba chyba przenieść do trybunału w Strasburgu.

 

Tymczasem Polonia w Nowym Jorku organizuje 7 grudnia manifestację przed konsulatem III RP i wzywa Komorowskiego do ustąpienia z urzędu prezydenta, wyniesionego do tej godności przez WSI po smoleńskim zamachu.

 

Ale na antypodach – jak na razie – cicho jak MAK-iem zasiał. Jaka więc nadzieja dla Polski, gdy jak strusie chowamy głowy w piasek ?

                                                                                                                                                                               Marek Baterowicz

 

Marek Baterowicz ( ur. w 1944 w Krakowie ), poeta, prozaik, publicysta, tłumacz poezji krajów romańskich, latynoskich i Quebec’u. Romanista – doktorat o wpływach hiszpańskich na poetów francuskich XVI/ XVII wieku ( 1998), fragmenty tej tezy ukazały się we Francji. Wydał też tomik wierszy w języku francuskim – „Fée et fourmis” ( Paris, 1977). Jako poeta debiutował na łamach „Tygodnika Powszechnego” i „Studenta” ( w 1971). Debiut książkowy: „Wersety do świtu” ( W-wa,1976) – tytuł był aluzją do nocy PRL-u. W r.1981 wydał zbiór wierszy poza cenzurą: „Łamiąc gałęzie ciszy”. Od 1985 roku na emigracji, po czterech latach czekania na paszport, najpierw w Hiszpanii, a od 1987 w Australii. W roku 1992 odwiedził Polskę, w tym samym roku listem w „Arce” zrywał ze środowiskiem „Tygodnika Powszechnego”, które poparło grubą kreskę ułatwiającą nowe zniewolenie. Autor wielu zbiorów wierszy jak np. „Serce i pięść” ( Sydney, 1987), „Z tamtej strony drzewa” ( Melbourne, 1992 – wiersze zebrane), „Miejsce w atlasie” ( Sydney, 1996), „Cierń i cień „ ( Sydney,2003) czy „Na smyczy słońca” ( Sydney, 2008), "Status quo"(Toronto, 2014). W r.2010 we Włoszech ukazał się wybór jego wierszy – „Canti del pianeta”. Wydawca ( Roma, Empiria) tak określił jego poezję: „to zaproszenie człowieka planetarnego, ceniącego wartości uniwersalne całej ludzkości i braterstwo między ludźmi”.Wydał też kilka tytułów prozy, w tym powieść ze stanu wojennego pt. „Ziarno wschodzi w ranie” (Sydney,1992). Mieszka w Sydney.





Informujemy, iż w celu optymalizacji treści na stronie, dostosowania ich do potrzeb użytkownika, jak również dla celów reklamowych i statystycznych korzystamy z informacji zapisanych w plikach cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies można kontrolować w ustawieniach przeglądarki internetowej. Korzystając z naszej strony, bez zmiany ustawień w przeglądarce internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności.