W przerwie sesji przenosimy się na korytarz.
Jedna z pań, nieco już starsza, osoba skromnej postury, chce usiąść na ławce pod ścianą, w tym momencie jednak zderza się niebezpiecznie z olbrzymim plecakiem „szafirowego” operatora, który porusza się nie zważając na otoczenie. Gdy mu zwróciła uwagę, że ją uderza plecakiem, "szafirowy" ujął ją pod pachy i w ten sposób fizycznie przestawił. Gdy się zachwiała, jedna z kobiet stojących z tyłu podtrzymała ją, aby nie upadła. Tuż obok stało bezczynnie kilku czarno odzianych policjantów, pilnujących… No właśnie – czego czy kogo? Starsza pani na próżno wzywa ich pomocy. Oni jej radzą, żeby… przeszła z drugiej strony korytarza, omijając osiłka z kamerą. Do akcji wkracza rycersko niezawodny Grzegorz Braun, no tak – oskarżony Grzegorz Braun! Tym razem bez kajdanek. Łaja szafirowego osiłka, po czym usiłuje zaktywizować biernych stróżów prawa. „Niech ta pani poskarży się do komisariatu na Wilczej” – radzą mundurowi. „A wy co tu robicie? Pan chyba ma czapce orzełka! – naciska Braun. - To do czegoś zobowiązuje!”