Jerzy Binkowski dedykuje fragment powieści ASTRID LINDGREN – „Ronja córka zbójnika” Bronisławowi Komorowskiemu, Donaldowi Tuskowi, Hannie Gronkiewicz-Waltz, Jackowi Majchrowskiemu, Rafałowi Dutkiewiczowi , Pawłowi Adamowiczowi (a także Tadeuszowi Truskolaskiemu).
I Ronja zrozumiała. Teraz w końcu pojęła, skąd się biorą te różności, które zbójcy przywożą na grzbietach koni, gdy wieczorem wracają do domu, te towary w worach i pakach, te kosztowności w puzdrach i skrzyniach. To nie rośnie na drzewach w lesie. Jej ojciec po prostu zabierał to innym ludziom.
Musisz to zrozumieć, Ronju! Tak to jest. Zawsze się tak robiło. I nie ma o co robić hałasu.
- Nie, nie ma – przytaknął łysy Per. – Ale jasne, że ludzie nigdy nie mogą się pogodzić. Tylko krzyczą, szlochają, przeklinają, aż miło.
Mattis rzucił mu gniewne spojrzenie, potem znów zwrócił się do Ronji:
- Mój ojciec był hersztem zbójców tak samo jak mój dziad i mój pradziad, wiesz o tym. I ja nie przyniosłem rodzinie wstydu. Jestem także hersztem zbójców, najpotężniejszym hersztem wszystkich gór i lasów. I ty też nim kiedyś będziesz, Ronju.
- Ja? – wykrzyknęła Ronja. – Nigdy w życiu! Jeśli ludzie mają przeklinać i płakać, nigdy nie zostanę hersztem!
Mattis złapał się za głowę. Teraz miał orzech do zgryzienia. Pragnął, żeby Ronja go podziwiała i kochała, tak jak on sam podziwiał i kochał ją. A tu ona zaczyna krzyczeć: „Nigdy w życiu”, nie chce być hersztem zbójców tak jak jej ojciec.
Mattis poczuł się nieszczęśliwy. W jakiś sposób musi ją przekonać, że to, czym on się zajmuje, jest słuszne i dobre.
- Rozumiesz przecież Ronju, że ja zabieram tylko tym, co są bogaci – zapewnił ją. Po chwili zaś namysłu dorzucił: - I daję tym, co są biedni, tak robię.
W tym momencie łysy Per zachichotał.
- Ma się rozumieć, to święta prawda. Cały wór mąki dałeś tej biednej wdowie, co miała ośmioro dzieci, pamiętasz?
- Właśnie – powiedział Mattis. – Tak właśnie zrobiłem.
Z zadowoleniem pogładził swoją czarną brodę.
Łysy Per znów zachichotał.
- Ty masz dobrą pamięć, Mattis. Patrzcie, minęło chyba z dziesięć lat, kiedy to się wydarzyło. Jasne, że dajesz biednym. Tak co jakieś dziesięć lat.