"Naruszenie miru domowego" - felieton satyryczny
data:26 listopada 2014     Redaktor: Agnieszka

Chociaż jest to felieton satyryczny, opisane w nim ekscesy są autentyczne! A więc było to tak:   kot  zachowywał się jak typowy chuligan (ulubiony cytat z tow. Niesiołowskiego): atakował bezbronnego przedstawiciela „gównego nurtu” rzucając się z pazurami na fotę tegoż widniejącą na monitorze komputera. To niedopuszczalna agresja wymierzona w najwiarygodniejsze media. Mało tego, ten niecny chuligan dopuszczał się nieustannych wrzasków, miauczenia, biegania po całym lokalu i dewastowania wszystkiego, co było w zasięgu jego pazurów.

 
 
Nie pomogły pokojowe zachęty do zachowania ciszy i opuszczenia lokalu. Chuligan szalał,  uniemożliwiając odpoczynek mieszkańcom i lekceważąc ciszę nocą. Nie pomagały krzyki wybitych ze snu ofiar, ani rzucanie kapciami w sprawcę. To na chuliganie-kocie nie robiło najmniejszego wrażenia. Zaślepiła go nienawiść do ładu i porządku, ale i jeszcze coś…

Chuligan nie działał sam!!! Miał odwrócić uwagę od kompana mającego inne, niecne zadanie na zewnątrz domu. Tam w garnku, dobrze zabezpieczonym przed  włamem, znajdował się… bigos. Kompan chuligana – złodziej pospolity dobrał się do bigosu wyżerając mięso!!!

W takiej koszmarnej sytuacji wzdychaliśmy do operatywnego administratora lokalu PKW w Warszawie, który wezwał policję ze względu na „naruszenie miru domowego” przez wtargnięcie w dniu 20 listopada br.  grupy ”chuliganów”,  uczestników protestu przeciwko fałszerstwom wyborczym.

Czyż taki kot i jego wspólnik nie zasługiwali na podobną i zdecydowaną akcję administratora? Oni również naruszyli mir domowy.

Nie mam najmniejszych  wątpliwości, że interwencja naszej Policji Obywatelskiej zakończyłaby się skuciem ich w kajdanki, długoterminowym trzymaniem na dołku i równie długim wożeniem  policyjnymi  sukami po ulicach stolicy całkiem bez sensu. Chyba, że się pamięta metody postępowania ludowej MO. Na koniec postawieniem przed sądem obu wichrzycieli, dodajmy, przed sądem bardzo sprawnym, działającym jak w stanie wojennym, czyli z zastosowaniem trybu przyspieszonego, a jak kto woli, z tzw. BOMBY.

 

 

 

Anna Nowik, dziennikarz

Solidarni 2010

Zobacz równiez:





Informujemy, iż w celu optymalizacji treści na stronie, dostosowania ich do potrzeb użytkownika, jak również dla celów reklamowych i statystycznych korzystamy z informacji zapisanych w plikach cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies można kontrolować w ustawieniach przeglądarki internetowej. Korzystając z naszej strony, bez zmiany ustawień w przeglądarce internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności.