Autor - Bogdan Zalewski - spostrzega, że powtarzające się awarie systemu informatycznego, brakujące karty, nadmiary krzyżyków na tych kartach - to wszystko syndromy fałszowanych wyborów. Zwraca jednak także uwagę na to, że są to działania podparte tym, co działo się wcześniej, a niekoniecznie trafiało na pierwsze strony gazet: bloger Aleksander Ścios już wiele miesięcy temu pisał o dziwnych zdarzeniach wokół przetargu na system dla PKW - protesty i unieważnienia przetargu, odwoływanie zarządu PWPW... już w maju było wiadomo, że serwery i certyfikaty bezpieczeństwa dla PKW zapewnić ma firma Unizeto Technologies S.A., której prezesem jest... konsul honorowy Federacji Rosyjskiej! I tutaj pytanie do PiS - dlaczego nie reagowaliście? Gdzie byliście wtedy?!
Autor przywołuje także inne teksty Aleksandra Ściosa - na przykład te odnośnie wyborów w 2011 roku: praca pt. Gry wyborcze w technologii IT ujawnia manipulacje wtedy poczynione. Do zapewnienia łączy oraz infrastruktury technicznej dla Krajowego Biura Wyborczego wybrano spółkę ATM S.A. - tak, tą samą, która jest producentem rejestratora lotniczego ATM zamontowanego w tragicznym tupolewie. Do dzisiaj nie wiemy, jakie są efekty odczytywania zapisów tegoż rejestratora pomimo tego, że miał on być odczytany tuż po katastrofie. A ATM, która nigdy wcześniej nie obsługiwała wyborów, wybrano w trybie bezprzetargowym ze względu na niską cenę usługi...
Także w tym miejscu Zalewski zarzuca bierność opozycji i jednocześnie tym próbuje tłumaczyć nieświadomość naszego społeczeństwa odnośnie życia w "z gruntu fałszywym państwie" mając nadzieję, że Polakom nie jest jeszcze wszystko jedno.
Publicysta zauważa, iż "usterki" pojawiające się w procesie liczenia głosów są tylko zasłoną dymną, która pod pozorami demokracji pozwala utrzymywać status quo, czyli pojałtański PRL-owski twór, który trwa do dziś, po lekkim liftingu w roku 1989. Jednocześnie zauważa, iż Ryszard Cyba i zamordowanie przez niego Marka Rosiaka z PiS to jedynie incydent, a opozycja dzisiaj nie jest masowo mordowana, jak po II wojnie światowej, bo to, co dla podtrzymujących system konieczne, dokonało się w Smoleńsku cztery lata temu... a dziś wystarczy "jedynie" kontrola instytucji państwowych i wykorzystywanie ich do obrony swoich interesów.