"... poezja chroni w języku ducha wolności. Można również powiedzieć, że pomaga uchwycić to, co w naszym życiu wydaje się niewyrażalne, otwierać i zamykać czas, wnikać w umykającą racjonalnemu opisowi naturę rzeczy i spraw tego świata. Jednak gdy poezja przekracza granice słów, ożywia pamięć języka i oświetla jego tajemnicą ciemność świata, to w sumie te zjawiska można sprowadzić do jednego - do walki o wolność. Języka i naszą."
(z eseju Jana Polkowskiego opublikowanego w numerze 43 (99) 2014 tygodnika "wSieci")
G o ł ę b i c a
dla Zosi
Prezentuje - Jerzy Binkowski
Opracowanie dźwiękowe - Justyna Kalata
Muzyka -Wojciech Kilar
1
Wiara jest, kiedy chłodny rozum wie, że nie ty wybrałaś
te kilka szczegółów: ciężar czaszki, w dłoni
sierść kwitnących wzgórz, nadpowietrzne ślady
zmarłych zaludniające domy codziennie wznoszone
od nowa ręką cieśli i jego milczącego pomocnika
o poranionych stopach.
Wiara jest, kiedy inny początek rozkwita w litosnej
chwili, gdy matka umiera i widzi, jak splatasz się
z niemym pismem. Wtedy wie, że rany
zamykają się w niej, by otworzyć w tobie.
Słowo, nim je wypowiesz, wskrzesza
skąpany w blasku cienia
świat.
2
Miłość jest i wyznacza ci gorzkie spotkanie
pod niebem bliskiej, niewiernej czułości
byś zrozumieć mogła, że wniknął w ciebie
jak przeniknął do łona matki i skrzydeł gołębicy
wiatr, którego czas nie dotknie.
Jest miłość, której służysz, choć zewsząd odeszła
miłość nieznanej dłoni we krwi zagłębionej
ludzka bardziej niż czyściec niezrozumiałych zdarzeń
i jutro, co świat zagarnia bez ciebie i z tobą.
Zanim cię obejmie jawa miłości, obróć się szybko
zobaczysz kręgi planet cichnące na rzece
po której stąpa tak intensywnie nieistnienie
rzeczy.
3
Nadzieja jest, gdy jej nie ma, wtedy się rodzi
w radości i karmi bólem, jakbyś sama dla siebie obca
oglądała w lustrze swój własny upadek.
Ona odnawia się jak świat w śmierci.
Powstaje z prochu skrycie jak wschód nad złamanym
ludem, zapomnianym, a przez to godnym nieludzkiej
kary. Rodzi się, gdy syn zgubiony odnajduje się inny.
Gdy śpiew obcych żołnierzy brodzących przez łąki
przynosi znajomy zapach pogorzelisk i w ich dymie
powitą dziecinę, na obczyźnie, z Ojca i twojej krwi.
Obraca kulą wiatru wewnątrz poświęcenia
i zdrady. Porusza skrzydłami wersetów i nie znajduje
kresu. A jednak prowadzi i daje uniesienie
byś nie widziała siebie i niewiernej drogi
krótszej niż jedno spojrzenie
na zgasły przed chwilą świat.
JAN POLKOWSKI
(z tomu "Cień", Wyd. Znak-Kraków-2010)