Marek Baterowicz:   MIĘDZY STRUSIEM A KRETEM
data:10 października 2014     Redaktor: GKut

 
 
Z DALEKA LEPIEJ WIDAĆ...

 

    

O metodzie strusia stosowanej przez Tuska pisał  Mirosław Kokoszkiewicz ( patrz „Gazeta Warszawska” czy Wirtualna Polonia, 27.9.2014), przypominając tajemnicze zniknięcia premiera po każej aferze, która wstrząsała państwem. Było tak po wpadce ministrów uwikłanych w aferę hazardową, albo po aferze Amber Gold z synem samego premiera w tle tych malwersacji. A kiedy ogłaszano w Moskwie kłamliwy, a nawet haniebny, raport MAK-u Tusk również zachował się jak struś, a nie jak premier formalnie niepodległego kraju i wyjechał na wczasy w Dolomity. Był strusiem w Dolomitach!  Dzisiaj jest strusiem w Brukseli, gdzie znalazł prawie doskonałe miejsce azylu od wielu spraw doczesnych, obciążających jego polityczne konto.

 

  

A jego następczyni na stanowisku premiera porównuje się czasem do ...kreta z racji jej kłamstw o przekopywaniu smoleńskiej ziemi na głębokość jednego metra! To oświadczenie Ewy Kopacz okazało się wierutną bajką, kiedy ekipa archeologów odnajdywała potem różne przedmioty należące do ofiar, a nawet ludzkie szczątki.

 

    Polska po długiej kadencji dyktatury strusia dostała się więc w łapki kreta? To tylko pozory: nasz kraj jest pod kontrolą postkomunistycznego układu, w którym sprawnie działają przeróżne zwierzątka, zupełnie jak na farmie Orwella. A i poprzednik struś miał w sobie coś z kreta, uprawiając krecią robotę kosztem Polaków.

 

  

Czy od czasów rewolucji bolszewickiej posunęliśmy się do przodu? Lenin wszak twierdził, że „każda kucharka może rządzić państwem”! Przypomniał to w r.1934 ks. dr Stefan Wyszyński (przyszły Prymas Tysiąclecia) w broszurce „Kultura bolszewizmu a inteligencja polska”, godnej wnikliwej lektury i w naszych czasach.

 

  

A teraz – zamiast kucharki - dano nam  lekarkę ( cóż z tego że niemłodą ), która może wreszcie zaleci jakąś receptę na kurację Polski?  Z pamiętnika młodej lekarki pamiętamy, że radykalne terapie skutkują. Nie mam jednak złudzeń: lekarka Kopacz nie ma recepty na polskie problemy, a gdyby nawet miała, to układ nie pozwoli na jej zastosowanie. Taka już jest natura tego układu, że działa on wbrew interesom Polski i Polaków, rujnuje kraj na potęgę, zmusza miliony ludzi do emigracji w poszukiwaniu pracy, a tych obywateli, co uwierzyli, że mogą robić biznes nie będąc w układzie, po prostu niszczy podatkami i trzyma latami w areszcie bez wyroku sądowego. Ta fantastyczna republika (podobno trzecia!) trzeszczy w żelaznym uścisku Platformy, która nie dopuszcza do reformy czyli do naprawy Rzeczypospolitej. A jeśli do psychuszki trafia 96-letni kombatant Stanisław Adamczyk za to, że domagał się sprawiedliwego wyroku dla kata UB, to III RP jest raczej Ubekistanem!

 

    

Kraj wymaga mocnego antybiotyku, by przeciąć infekcję przekazaną peerelowskimi wirusami przy okrągłym stole ( nie zatopiła ich wódka w Magdalence!) , atoli nikt nie może wypisać recepty, bo układ patrzy na ręce premierów. A gdy któryś ( jak Olszewski czy Kaczyński ) próbował stosować terapię, natychmiast był oczerniany i obalany przez układ post-komuny przy aplauzie ryczącym z tuby „Gazety Wyborczej” .

    

Obietnice nowej pani premier warte są funta kłaków, nie dotrzymał żadnej jej poprzednik, a stan finansów III RP jest w takiej kondycji, że wyłącznie szuka zasobów przez wymyślanie coraz to innych a niezwykłych podatków. Mistrzem na tym polu był minister Rostowski dzisiaj jakby nadal poważany w elitach III RP.

    

Sytuacja pod wieloma względami przypomina czasy przedrozbiorowe często komentowane w anonimowej poezji politycznej XVIII-tego stulecia. Oto próbka:

          

              DO ZDRAJCÓW WYWIESZANYCH I ŻYJĄCYCH

 

 

           Wy, coście własny kraj zaprzedali,

           Coście Polaka zguby szukali,

           Którym był milszy wiatr od północy,

           Niżeli zrzucać jarzmo przemocy,

           Wspomnijcie sobie na wasze czyny,

           Popierające myśl Katarzyny.

           Cóżeście za te trudy zyskali ?

           Gdzież są rubelki, któreście brali,

           Gdzież są sancyta, gdzież są starostwa,

           Gdzie kolonije, włóki, wójtostwa?

           (...)

           Drżyjcie z bojaźni, wilcy ukryci,

           Fałszywa cnota was nie zaszczyci,

           Gdyż jak się złoto w ogniu próbuje

           Tak miłość kraju was wyszlakuje! (...)

 

    Nie znamy autora tych rymów, jest to zresztą tylko fragment większego poematu, niestety pasującego i do obecnej sytuacji. I dzisiaj mamy różnych zdrajców – wskazywać ich nie trzeba ludziom myślącym. Są i tacy, którzy popierają myśl Anodiny albo Angeli, ale do prawdy nie dojrzeli. I milsze im wiatry nie tylko z północy, ale już z wielu stron świata bardziej niż ojczysty zefirek. Niektórzy dalej cenią rubelki, inni bardziej euro. A że nasz złoty jeszcze się ostał, to cud prawdziwy, bo niewiele już banków pozostaje w polskich rękach. Szerzej pisał o tym ekspert w tej materii dr Janusz Szewczak w swej ważnej książce „Polska – kraj absurdów”, raz jeszcze polecam jego obiektywne analizy,

 

  Rząd waćpani Ewy Kopacz to gabinet nowych grabarzy Kraju, a to niestety wróży kontynuację owych absurdów,  nie daje nadziei na uzdrowienie III RP. Kryzys już widać na horyzoncie, choć spadła cena za benzynę. Kompetencje naszej lekarki-kucharki w zakresie premierostwa są więcej niż mierne, nie nadrobi tego kontrola ze strony układu, bo i ten układ nie troszczy się o stan kraju i Polaków, kombinując bez przerwy jak by tu więcej uszczknąć dla elit władzy, obdarzać się bonusami i gratyfikacjami. A szary obywatel może się obejść szczawiem, chwalonym tak bardzo przez celebrytę Niesiołowskiego. Platforma Obywatelska tylko z nazwy jest obywatelską, a naprawdę jest partią pracującą dla dobrobytu oligarchów!  Skrót PO wykłada się więc inaczej: Platforma Oligarchów. Dodajmy, że w r.2007 – przed wyborami - Bronisław Wildstein ostrzegał Polaków przed wzrostem znaczenia oligarchii. Daremnie, sądząc po wyniku wyborów, choć zaważyła tu jeszcze absencja Polaków przy urnach w obliczu zwartego elektoratu peerelczyków. Tu postawa Polaków unikających głosowania przypominała też zachowanie strusi, oddających pole kretom.

 

Nie miejmy złudzeń, pani premier w swym exposé rzucała obietnice obywatelom, ale kokosy spadną w ręce oligarchów. To oni będą zbierać korzyści polityki PO-PSL ( drugi człon tej koalicji też się nieźle pasie ), gdy niejeden obywatel z kosturem pielgrzyma rusza na emigrację w poszukiwaniu pracy.

I tak między strusiem a kretem Polska tonie w otchłani niepraworządności i absurdów, które ciągną na dno okręt naszej Ojczyzny.

                                                                                  
                                                                                                                                                 Marek Baterowicz

Marek Baterowicz ( ur. w 1944 w Krakowie ), poeta, prozaik, publicysta, tłumacz poezji krajów romańskich, latynoskich i Quebec’u. Romanista – doktorat o wpływach hiszpańskich na poetów francuskich XVI/ XVII wieku ( 1998), fragmenty tej tezy ukazały się we Francji. Wydał też tomik wierszy w języku francuskim – „Fée et fourmis” ( Paris, 1977). Jako poeta debiutował na łamach „Tygodnika Powszechnego” i „Studenta” ( w 1971). Debiut książkowy: „Wersety do świtu” ( W-wa,1976) – tytuł był aluzją do nocy PRL-u. W r.1981 wydał zbiór wierszy poza cenzurą: „Łamiąc gałęzie ciszy”. Od 1985 roku na emigracji, po czterech latach czekania na paszport, najpierw w Hiszpanii, a od 1987 w Australii. W roku 1992 odwiedził Polskę, w tym samym roku listem w „Arce” zrywał ze środowiskiem „Tygodnika Powszechnego”, które poparło grubą kreskę ułatwiającą nowe zniewolenie. Autor wielu zbiorów wierszy jak np. „Serce i pięść” ( Sydney, 1987), „Z tamtej strony drzewa” ( Melbourne, 1992 – wiersze zebrane), „Miejsce w atlasie” ( Sydney, 1996), „Cierń i cień „ ( Sydney,2003) czy „Na smyczy słońca” ( Sydney, 2008), "Status quo"(Toronto, 2014). W r.2010 we Włoszech ukazał się wybór jego wierszy – „Canti del pianeta”. Wydawca ( Roma, Empiria) tak określił jego poezję: „to zaproszenie człowieka planetarnego, ceniącego wartości uniwersalne całej ludzkości i braterstwo między ludźmi”.Wydał też kilka tytułów prozy, w tym powieść ze stanu wojennego pt. „Ziarno wschodzi w ranie” ( Sydney,1992). Mieszka w Sydney.

Zobacz równiez:





Informujemy, iż w celu optymalizacji treści na stronie, dostosowania ich do potrzeb użytkownika, jak również dla celów reklamowych i statystycznych korzystamy z informacji zapisanych w plikach cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies można kontrolować w ustawieniach przeglądarki internetowej. Korzystając z naszej strony, bez zmiany ustawień w przeglądarce internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności.