Informacja o proteście dotarła do naprawdę wielu ludzi. Postarały się o to środowiska katolickie i patriotyczne, zachęcając ludzi do przyjścia na ulicę Łąkową i wspólnego odmówienia modlitwy. Liczne wyrazy wsparcia pozwalały żywić nadzieję, że powtórzy się scenariusz z manifestacji przeciwko wystawieniu spektaklu "Golgota Picnic", kiedy to w jeden dzień udało się zmobilizować kilkuset ludzi.
Niestety, frekwencja nie dopisała. O ile na mszy św. u o.o. Jezuitów w dniu poprzednim był pełny kościół wiernych, to miejsce piątkowego protestu świeciło pustkami- stawiło się może dwadzieścia osób. Pozostali rejestrowali się w tym czasie na listach wyborczych, wychodzili na spacer (pogoda dopisała) albo siedzieli w domu.
Pozostaje zapytać, w jakim stopniu jako środowisko jesteśmy w stanie rzeczywiście się zmobilizować. Rozdźwięk pomiędzy deklaracjami i głoszonymi poglądami a realnym działaniem jest tak wielki, że naiwnością wydaje się żywienie nadziei na bardziej masowe protesty. Pozostaje wierzyć, że chociaż w dniu wyborów wygodnictwo zejdzie na drugi plan.
-----------------------------------
Manifestacja przebiegła zgodnie z planem- modlitwy początkowo prowadzili księża a w dalszej kolejności organizatorzy. Skupienie garstki zgromadzonych, dużo policji i ironiczne uśmiechy przechodzących fanów Nergala. Czy właśnie tej ironii i pogardy bali się nieobecni?
AN