Prawdy banalne
data:26 września 2014     Redaktor: LordVader

Oto jak część naszego środowiska stała się odbiciem lustrzanym wroga, z którym walczy.







Każdy zna dobrze stare przysłowie, podobno orientalne, to o posłańcach,  którym się ścina głowę, kiedy przynoszą złe wieści.

Prawda banalna, tak banalna, że czasami zapominamy o jej istnieniu.

Poniżej więcej takich prawd.

Zainspirowany wypowiedzią Grzegorza Brauna o tych, którzy „zaczadzili się swoją własną frazeologią”, postanowiłem  niektórym moim kolegom, znajomym co nieco przypomnieć.

Chodzi o publikację materiałów wskazujących, że prof. Kieżun był zarejestrowany jako tajny współpracownik SB o pseudonimie „Tamiza”.  Z bólem czytam teksty, także na łamach tego portalu,  dyskredytujące historyków Cenckiewicza i Woyciechowskiego.   Są to rozpaczliwe próby obrony czegoś, czego nie da się obronić.

Na nic fakty , dowody materialne! Udokumentowane spotkania w lokalach konspiracyjnych SB, sążniste analizy pisane na potrzeby służby, meldunki (żeby nie powiedzieć donosy) wykorzystywane potem przez bezpiekę w grze operacyjnej.  Co więcej, większość z argumentacji stosowanych przez obrońców profesora, jako żywo przypomina frazeologię stosowaną przez Gazetę Wyborczą.

Zamiast jasnej kontrargumentacji, mamy do czynienia z zawiłą kazuistyką albo po prostu z rozbrajającym „... nie wierzę !”, „nieprawda !” … „niemożliwe !”. Najbardziej haniebna jest jednak maniera rodem z Trybuny Ludu  w stylu „komu na tym zależy i kto za tym stoi”,  sugerująca że w redakcji „Do Rzeczy” uwiły sobie gniazdko siły wrogie Polsce czy Powstaniu Warszawskiemu.  

Oto jak część naszego środowiska stała się odbiciem lustrzanym wroga, z którym walczy.

To kolejna „banalna” prawda.

Tonący brzytwy się chwyta.

Próba wyparcia ze świadomości rzeczy złych i wstydliwych jest normalnym mechanizmem psychologicznym. Dzięki temu wyborcy PO ciągle nieźle funkcjonują, ale przyznajmy,  że i my nie zawsze chcemy przyjąć do świadomości niewygodne dla nas fakty.

Syndrom Wallenroda, albo inaczej Podwójnego Agenta,  musiał wcześniej czy później pojawić się w tej historii (choć sam profesor myli się co do dat i nazwisk oficerów, którzy mieliby go zwerbować w szeregi CIA).

Zrozumieć to znaczy wybaczyć.

Chyba największą tragedię przeżywa sam profesor Kieżun. Gdyby nie jego bohaterstwo w Powstaniu Warszawskim, może nie stałby się oczywistym celem komunistycznych służb. Kto wie,  może nawet czerwoni pozwoliliby mu „normalnie” żyć i pracować? Niestety,  ceną za oddanie dla Polski w  PRL zawsze były represje, wykluczenie,  a dla wielu -  śmierć.

Na wojnie pierwszą ofiarą jest prawda !

Jesteśmy żołnierzami na froncie walki ideologicznej i potrzebujemy otuchy, sztandaru i Wodza. Dlatego często poddajemy się złudzeniom. To zrozumiałe!.Ale,  proszę,  nie obrażajmy ludzkiej inteligencji, bo to wcześniej czy późnej obróci się przeciwko nam !

Lord Vader





Informujemy, iż w celu optymalizacji treści na stronie, dostosowania ich do potrzeb użytkownika, jak również dla celów reklamowych i statystycznych korzystamy z informacji zapisanych w plikach cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies można kontrolować w ustawieniach przeglądarki internetowej. Korzystając z naszej strony, bez zmiany ustawień w przeglądarce internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności.