Przypominamy: Ewa Kurek: ROSJI ROZUMEM NIE POJMIESZ - 18
data:07 września 2014     Redaktor: Agnieszka

Gospodarz czekał w otwartych drzwiach na gościa. Tak postać, jak i ubiór przybyłego napełniły mnie niewysłowionym wstrętem. Na twarzy Rasputina, okolonej długą czarną brodą, malował się trudny do określenia cynizm zmieszany z pogardą. Była to twarz kryminalisty. Spod nawisłych brwi biegały ponure, czarne, podejrzliwe, a zarazem przenikliwe oczy, którymi obrzucał towarzystwo. Ubrany był w bogate futro z bobrowym kołnierzem, z którego służący dopomógł mu się rozebrać. Pozostał w ciemnogranatowej kacawajce, zwanej po rusku „poddiewka”.




W którą stronę nie pójść w poszukiwaniu rosyjskiej duszy, zawsze w jakimś momencie objawia się nam zrodzony w wieku XIV hesychazm[1], który w pierwszych wiekach po rozprzestrzenieniu się na terytorium Rosji zrodził zjawisko widzących światło Boskiej Energii świętych prostaczków, aby w końcu wieku XVIII przerodzić się w zjawisko starczestwa, na którego określenie nie znajdujemy odpowiednika w języku polskim i które tak naprawdę trudne jest do przetłumaczenia.

Rosyjscy starcy w rzeczy samej nie musieli bowiem być ludźmi w podeszłym wieku – byli charyzmatycznymi świętymi mędrcami, którzy dzięki swemu doświadczeniu duchowemu byli w stanie prowadzić innych przez życie, wskazywać właściwe ścieżki postępowania, rozwoju duchowego i wskazywać drogę do Boga. Do starca przychodziło się po „słowo”, które miało prowadzić do świętości. Starcom lud przypisywał różnorodne właściwości, od czytania w duszy ludzkiej, przepowiadania przyszłości i uzdrawiania, po moc przywracania do życia zmarłych.

Chrześcijaństwo zachodnie nie zna instytucji starców. Celem zachodniego duszpasterstwa jest uczynienie człowieka istotą dobrą, prawą i pracowitą, a cechy te są jednocześnie drogą do Boga. Rosyjskie prawosławie stawia sobie cele wyższe. Dąży do tego, aby uczynić człowieka istotą świętą. Stąd w prawosławiu tyle nauki o przebóstwieniu człowieka, o możliwości zbliżenia się do Boga i osiągnięcia stanu, w jakim był praojciec Adam przed upadkiem.  

Ruch starczestwa zapoczątkował mnich Paisjusz Wieliczkowski (1722-1794), który dla pogłębienia duchowości i znalezienia odpowiedniej drogi do Boga, udał się na górę Atos w Grecji. Podczas pobytu w Grecji do Paisjusza Wieliczkowskiego zgłosił się mnich Wisarion i poprosił go o to, by został dla niego przewodnikiem duchowym, czyli starcem. Paisjusz odmówił. Po jakimś czasie obaj mnisi – gdy wokół nich zaczęli gromadzić się inni poszukujący – opuścili górę Atos i udali się do Mołdawii, gdzie założyli kilka klasztorów. Na przełomie XVIII-XIX wieku rzesza uczniów św. Paisjusza Wieliczkowskiego rozeszła się po licznych monasterach we wszystkich niemal rejonach ogromnego imperium carów. Wielu z nich zostało starcami, dając tym samym początek renesansowi rosyjskiego starczestwa, które w kolejnym stuleciu przeżyło pełnię swego rozkwitu. W dziejach duchowości rosyjskiej wiek XIX można by z powodzeniem nazwać złotym wiekiem starczestwa. Rosyjski starzec rozsławiony w dziełach literackich Fiodora Dostojewskiego poprzez kreacje postaci starca Tichowa z „Biesów”, a zwłaszcza starca Zosimy z „Braci Karamazow”, stał się wręcz charakterystycznym przedstawicielem specyficznej rosyjskiej duchowości [2].

Centrum rosyjskiego starczestwa stała się w Rosji pustelnia w Optynie koło Kozielska, której w XIX wieku przewodziła dynastia czternastu starców, do których pielgrzymował nie tylko Dostojewski, ale także Gogol, Lew Tołstoj i wielu innych.

Rosji jednak rozumem pojąć nie sposób. Uduchowione rosyjskie starczestwo nie było wolne od patologii. Karykaturalnym rosyjskim starcem był bowiem także Rasputin, sławny „duchowy przywódca” rodziny ostatniego rosyjskiego cara, spotkanie z którym na początku I wojny światowej tak oto opisał Mieczysław Jałowiecki: Dom fińskiego senatora znajdował się na ulicy Gorochowej w Petersburgu. Czekaliśmy dość długo z kolacją. Rasputin bawił bowiem w Carskim Siole. Wreszcie odezwał się telefon. Służący podniósł słuchawkę i podał ją gospodarzowi.

Stariec właśnie wyjechał z Carskiego Sioła i będzie tu za godzinę.

Wreszcie około 10.00 wieczór usłyszeliśmy szepty:

Stariec prijechał… Stariec prijechał…

Gospodarz czekał w otwartych drzwiach na gościa. Tak postać, jak i ubiór przybyłego napełniły mnie niewysłowionym wstrętem. Na twarzy Rasputina, okolonej długą czarną brodą, malował się trudny do określenia cynizm zmieszany z pogardą. Była to twarz kryminalisty. Spod nawisłych brwi biegały ponure, czarne, podejrzliwe, a zarazem przenikliwe oczy, którymi obrzucał towarzystwo. Ubrany był w bogate futro z bobrowym kołnierzem, z którego służący dopomógł mu się rozebrać. Pozostał w ciemnogranatowej kacawajce, zwanej po rusku „poddiewka”.

Zasiedliśmy do stołu. Posadzono mnie na przeciwległym końcu, naprzeciwko Rasputina. Mogłem się więc dokładnie przyjrzeć twarzy człowieka, który w takiej mierze przyczyniał się do zniszczenia Rosji. Na próżno szukałem w tej twarzy czegokolwiek, co mogłoby świadczyć o jakichś zaletach duchowych. Była to twarz prymitywna, brutalna, zwierzęca.

W czasie kolacji drzwi się otworzyły i weszła młoda, hoża dziewczyna ubrana po wiejsku. Była to, jak szepnął mi gospodarz, „przyjaciółka starca”, „bieżanka” z guberni grodzieńskiej. Za nią wsunął się towarzyszący Rasputinowi „bałałajecznik". Zagrał jakąś melodię. Przyjaciółka Rasputina krokiem korowodu przeszła kilka razy po sali, wyginając swoją zgrabną, a dość obfitą figurę. Rasputin był milczący, jadł mało, pił tylko kieliszek po kieliszku madery, którą służący dolewał mu skwapliwie. Od czasu do czasu zatrzymywał swój wzrok na którejś z pań takim spojrzeniem, jakie zazwyczaj wywołuje rumieniec na twarzy kobiet. W pewnej chwili spojrzał na mnie.

– Kto eto takoj? – spytał ordynarnie.

– Eto Polak, Michaił Borysowicz – odpowiedział gospodarz rusyfikując moje imię.

– Nu, Misza, nie turzi (nie martw się)! – krzyknął w moją stronę. – Polsza budiet! Hitrij że wy narod, Polaki – dodał i zajął się czym innym.

Niedługo trwał pobyt Rasputina. Powiedziano mi, że Starzec wrócił z Carskiego Sioła bez humoru. Byłem zawiedziony. Poza jego bezwzględnym chamstwem, nie odczułem demonicznej siły Rasputina [3].

Stariec Rasputin został wkrótce zamordowany. W 1917 roku w Rosji wybuchła rewolucja. Sześć lat później centrum rosyjskiego starczestwa w Optynie zostało zamienione na kołchoz, zaś starcy zamordowani lub prześladowani, trafili do łagrów. Starczestwo przetrwało jednak komunizm. Ginęli jedni, w ich miejsce rodzili się nowi. Dokładne dzieje rosyjskiego starczestwa są przedmiotem badań historyków. O postawie rosyjskich starców przez siedemdziesiąt lat komunizmu świadczy fakt, ze w roku 2000 do panteonu świętych rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej wpisanych zostało ponad tysiąc nazwisk starców.

Po upadku komunizmu odrodziła się także pustelnia w Optynie, do której pierwsi starcy powrócili w 1988 roku. Dziś ośrodek tętni życiem. Na terenie Rosji powstają też inne liczne ośrodki starczestwa. Znawcy tematu mówią, że odrodzone starczestwo jest nadzieją na rechrystianizację Rosji.    

 



[1] Patrz: Rosji rozumem nie pojmiesz, odc. 9.

[2] Starcy pustelni optyńskiej, Wydawnictwo benedyktynów, Tyniec 2007, s. 21.

[3] M. Jałowiecki, Na skraju imperium, Warszawa 2003, Tom I, s. 305.

Zobacz równiez:





Informujemy, iż w celu optymalizacji treści na stronie, dostosowania ich do potrzeb użytkownika, jak również dla celów reklamowych i statystycznych korzystamy z informacji zapisanych w plikach cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies można kontrolować w ustawieniach przeglądarki internetowej. Korzystając z naszej strony, bez zmiany ustawień w przeglądarce internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności.