wPolityce.pl: „Nasz Dziennik” a wcześniej „Gość Niedzielny” opisują argumentację sądu, który nakazał prokuraturze dalsze prowadzenie śledztwa dotyczącego organizacji lotu do Smoleńska 7 i 10 kwietnia 2010 roku. Sędzia uznał, że w tym przypadku można mówić o szeregu przykładów złamania prawa. Czy taki głos sądu ma szanse coś zmienić w tej sprawie?
Antoni Macierewicz: To stanowisko sądu musi coś zmienić w tej sprawie. Sąd nakazał prokuraturze ocenienie stopnia penalizacji tych czynów, które prokuratura ustaliła i opisała. Śledczy dość trafnie wskazali czyny, jakich dopuścili się przedstawiciele Kancelarii Premiera. Warto sobie uświadomić, że chodzi tu o najwyższych urzędników, w tym szefa MSZ, MON, czy szefa Kancelarii Tomasza Arabskiego. Do dotyczy ciągu urzędników, również tych bezpośrednio podlegających premierowi. To wskazuje, że za całą sytuację winę ponosi de facto premier Tusk. Ta analiza prokuratury być może powinna być jeszcze uzupełniona, ale generalnie dobrze opisywała działania sprzeczne z prawem.
(...)
Odpowiedzialność urzędników jest oczywista?
W tej sprawie nie ma cienia wątpliwości. W przygotowaniach jest już zawarty dramat smoleński. Pamiętajmy o ciekawych ustaleniach śledztwa. Prokuratorzy badali tę sprawę szczegółowo i wykazali, że MSZ przesyłając do Rosji żądania BOR-u zmieniało treść żądań Biura. Zmiany były na niekorzyść Prezydenta RP. BOR domagał się np. pancernego samochodu ze strony rosyjskiej, a depesza wychodząca z MSZ mówiła o normalnym samochodzie. To działanie straszne. Dreszcze przechodzą po kręgosłupie, gdy czyta się fragmenty ustaleń prokuratury. To są działania, które muszą zostać ukarane. Gdyby ktoś dopatrywał się przygotowania spisku przeciwko prezydentowi, to właśnie działania MSZ są klasycznym działaniem obezwładniania i narażania prezydenta na niebezpieczeństwo. Liczę, że śledczy tym razem wskażą przestępstwa i sformułuje akty oskarżenia.
Rozmawiał Stanisław Żaryn