DYKTATURA DEBILI cz. IV
data:02 kwietnia 2012     Redaktor: Barbara Chojnacka



Mój cykl o cierpieniach polskiej szkoły zaczyna wywoływać żywe reakcje. Bardzo dziękuję. Przyjmuję z pokorą wszystkie uwagi i zarzuty, spróbuję odpowiedzieć przynajmniej na niektóre, a równocześnie ? pozwolą Państwo ? będę kontynuować.

Net

 


Nauczyciel nie powinien nazywać ucznia debilem. Słusznie. Jeszcze słuszniej: nikt nie powinien pogardzać drugim człowiekiem, poniżać go, a nawet stwarzać cienia podejrzeń, że to czyni. W polemikach Szanownych Rozmówców nie znalazłam jednak obrony unijnych urzędników, rodzimych dyktatorów z pola oświaty czy metodyków i autorów podręczników, a tytułując swoje wywody mocnym (przyznaję!) wyrażeniem "dyktatura debili", od nich zaczęłam, nie od uczniów. (O uczniach będzie więcej za chwilę.) Znalazłam za to sporo uwag pod adresem nauczycieli, łącznie z szyderstwami na temat ich rzekomego zmęczenia i oskarżeniami o nielegalne dorabianie i przyjmuję, że skoro żadne "wyzwisko" się w nich nie pojawiło, nie ma sprawy, tzn. mowy o pogardzie i poniżaniu. Starsi na pewno pamiętają określenie Stefana Kisielewskiego pod adresem komunistycznych rządów w PRL: dyktatura ciemniaków. Pozwoliłam sobie sparafrazować to określenie, zakładając, że rozumiemy jego umowność. Okazało się, że rozumiemy, ale tylko w odniesieniu do wybranych. Ówcześni adresaci stwierdzenia Kisielewskiego też się oburzali.


Moim uczniom mówię: "Naprawdę jesteście w stanie to przeczytać i pojąć. Trochę wysiłku! Nie dajcie się sprowadzić do poziomu debili. Nie udawajcie głupszych niż jesteście!" I zdarza się, że sam uczeń lub jego rodzic reaguje gniewem: "Pani mnie (moje dziecko) obraża!" Albo scenka z bursy: dyżurujący nauczyciel zastaje uczennicę I klasy liceum w łóżku z kolegą. Sytuacja niedwuznaczna. Na wplecione w rozmowę zdanie: "Uważaj! Nie szanujesz się!" dziewczyna reaguje oburzeniem: "Pan mnie obraża!" Jednak ktoś, kto gani wychowawcę za opisaną reakcję , po prostu przyzwala na zło, a ktoś, kto przychodzi do liceum i nie zna znaczenia takich słów jak "poezja i proza", "karcić i srożyć się", nie umie tabliczki mnożenia i równań z jedną niewiadomą, nie odróżnia stanu wojennego od II wojny światowej, o dacie powstania warszawskiego wie tylko tyle, że "miało miejsce w drugiej połowie XX wieku" (autentyczny cytat z uczniowskiego wypracowania!), nie czytał "Krzyżaków" ani fraszki "Na zdrowie"?itd. itp., to jest zwyczajnie głupi i tyle. Zamiast się obrażać, powinien wziąć się za nadrabianie braków albo zmienić szkołę i plany życiowe, a nie oczekiwać, że będziemy obniżać poziom tak długo, dopóki on na te swoje 30% nie wydoli. Obrażaniem jest właśnie utrzymywanie go w przekonaniu, że reprezentuje zdrową normę. Obrażaniem narodu jest informowanie go, że w porównaniu z poprzednim 10-leciem wzrosła w naszym kraju liczba osób z wyższym wykształceniem! Obrażaniem uczniów, którzy się uczą i umieją, jest spychanie ich na margines i pozostawienie samym sobie, aby poświęcić czas leniwym debilom. A to się właśnie dzieje! (Ci zwyczajni uczący się uczniowie jakoś się jednak nie obrażają!) Pani egzaminator z OKE o wołających o pomstę do nieba błędach rzeczowych w wypracowaniu maturzysty mówi: "I cóż to wielkiego? Młodzież nigdy nie czytała lektur!" A Pan Autor kolejnych wersji podręcznika tworzy multum zadań, pytań, testów, planów wynikowych i konspektów obliczonych wyłącznie na tych, co czytają! Zlikwidowaliśmy szkoły zawodowe, a licea ogólnokształcące sprowadziliśmy do ich poziomu. Próg tzw. "nowej matury" (teraz będzie jeszcze nowsza!) w wyniku kolejnych pilotaży obniżono z 80 na 30%!!! Dostosowywanie poziomu do ucznia, który się nie chce uczyć (bo ten system sprawia, że nie musi!) nazywamy "dawaniem szansy" i ratowaniem przed kompleksami, a praktykowanie tej całej fikcji ? nauczaniem, kształceniem, edukacją, wychowaniem i czym tam jeszcze. Nauczyciel sam ma sobie poradzić z tymi wszystkimi sprzecznościami i z pokorą przyjąć odpowiedzialność za wyniki coraz to nowszych eksperymentów na oświacie. Czy naprawdę myślą Państwo, że nie próbuje stosować gier, zabaw, urozmaiconych ćwiczeń ze słowotwórstwa proponowanych przez Szanownego Rozmówcę o pseudonimie "neti"? Że nie eksperymentuje z multimedialnymi atrakcjami, których teraz mnóstwo? Że nie wymyśla nowatorskich cykli lekcji pod hasłem: "Jak zapoznać z podstawowymi zagadnieniami ważnej lektury maturalnej?", wiedząc, że nikt jej w klasie nie przeczytał i nie przeczyta? Chciałabym zobaczyć miny tych wszystkich geniuszy wyposażonych w swoje za ciężkie pieniądze wyprodukowane teorie na choć jednym tygodniu praktyki w mojej II a na przykład! Każde pytanie, każda propozycja ? witane ironicznym grymasem i wzruszeniem ramion. Po dwóch, najwyżej trzech dniach większość nie pamięta nie tylko tego, CO się na dany temat mówiło, ale ŻE w ogóle był taki temat! Jak bardzo trzeba się starać, żeby z 45-minutowej lekcji nie zapamiętać kompletnie nic! Zanotować? A komu by się chciało? Szanowny Rozmówco "neti"! Oczywiście, że znalazłam sposób na pokazanie debilom różnicy pomiędzy poezją i prozą! Marzyłabym jeszcze, żeby oni zapamiętali, iż poezja i proza to sposoby mówienia (pisania), w odróżnieniu od liryki, epiki i dramatu, które są rodzajami literackimi oraz opowieści i pieśni, które są gatunkami. Pańskie interesujące propozycje eksperymentowania z mieszaniem tych porządków to "towar" ze zbyt wysokiej na miarę ich pracowitości półki. Musieliby cokolwiek przeczytać. Pochylić się nad analizą. Niemożliwe.


Bardzo przepraszam Szanownych Rozmówców za wszystkich nauczycieli, którzy, miast świecić przykładem, przynoszą ujmę naszemu powołaniu. Jeśli nauczyciel udziela po godzinach płatnych korepetycji swemu uczniowi, popełnia przestępstwo. Jeśli jego dyrektor o tym wie i przymyka oczy, bierze w tym przestępstwie udział. Sprawa karna lub, co najmniej, dyscyplinarna. Jeśli ktoś rejestruje fikcyjną firmę i czerpie z tego zyski, popełnia przestępstwo. Z punktu widzenia prawa nie usprawiedliwia go nawet chęć ratowania się przed poniżającym ubóstwem. Jeśli jednak ktoś legalnie dorabia po godzinach do zbyt małej na utrzymanie rodziny pensji, ponieważ - mimo pragnienia, gotowości i posiadanych kwalifikacji ? pracy za pieniądze dla niego nie ma (są za to tzw. KN-y, czyli obowiązkowe bezpłatne godziny dodatkowe!) to można mu tylko współczuć zmęczenia i dramatycznego niekiedy konfliktu sumienia oraz zastanowić się nad systemem, który taką sytuację generuje.


A system ? przecież nie bezosobowy, tylko tworzony przez tych, których, umownie i potocznie, nazywam "debilami" ? generuje sytuację, w której młody człowiek może nie przeczytać ani jednej książki i zdać maturę z języka ojczystego! Wspominany przeze mnie w poprzednim odcinku A. Nalaskowski w swoim artykule pt. "Szkoła udręczona" ("Rzeczpospolita" z 16.03.br.) opisuje epizod jakiegoś "spotkania Marka Kotańskiego z młodzieżą. Jeden z młodzianów plótł coś bez sensu. Kotański nie wytrzymał i walnął mu: ?głupi jesteś!? Ów chłopak, skacząc pogo na jednej nodze, powtarzał rytmicznie: ?jestem głupi, jestem głupi?? Kotański stracił argumenty." Problem nie polega na tym, że nauczyciel jest nieudolny, tylko na tym, że odebrano mu wszelkie narzędzia uczciwej pracy. Pracy, nie fikcji. Nie domagamy się specjalnych przywilejów, a jak wyglądają te, które mamy, już pisałam, a jak kto nie wierzy, niech sobie przyjdzie i sprawdzi ? dużo zdrowia życzę! Chcę tylko móc powiedzieć: "Nie przeczytałeś? Nie masz co marzyć o ocenie dopuszczającej, promocji, maturze. Nie odrabiasz lekcji, oddajesz puste kartki na sprawdzianach, nie robisz notatek mimo wielokrotnych przypomnień? Zabieraj papiery z sekretariatu i do widzenia." Nie chcę marnować czasu i zdrowia, odrabiając za kogoś lekcje i nie widzieć najmniejszego efektu. Nie mam siły wymyślać atrakcji dla kogoś, komu się nie chce przeczytać jednego wiersza. A jeśli wiem o czyjejś chorobie, trudnej sytuacji rodzinnej, młodzieńczym dramacie, zawiedzionej miłości czy śmierci ukochanego psa, to przymknę oko na własną odpowiedzialność, ale nie będę zrównywać z leniwym debilem i nazywać tego "dawaniem szansy". Nie chcę brać udziału w udawaniu, że można krócej i szybciej przekazać komuś syntetyczną wiedzę o epoce, jeśli ten ktoś nie ma elementarnych podstaw, na których można by taką syntezę oprzeć. Nie chcę być obarczana odpowiedzialnością za groźbę zamknięcia szkoły, jeśli stracimy uczniów, a stracimy, jak będziemy za dużo wymagać. Nie chcę, by ktoś mi wmawiał, że oczekiwanie, by licealista wiedział, kto napisał "Lalkę", to wymaganie zbyt wysokie. Nie chcę się godzić na produkcję kolejnych studentów z nazwy, żeby się ministerstwu poprawiły statystyki. Nie chcę odpowiadać za fikcje tworzone przez urzędników, metodyków, autorów podręczników i pracowników wyższych uczelni. Nie chcę być niewolnikiem systemu stworzonego przez dyktaturę debili. Tych z dołu i tych z góry. Systemu, w którym silny i bogaty manipulator narzuca słabemu i biednemu wyrobnikowi "konieczność" ogłupienia i odcięcia tożsamości własnej młodzieży aż do granicy utraty instynktu moralnego. Głupota jest groźna właśnie dlatego, że prędzej czy później zamienia się w zło. Raczej prędzej niż później. O tym będzie następny odcinek.


Zasada prawdy i wolności była kiedyś chlubą polskiej szkoły. Nawet w PRL-u się to udawało, bo mieliśmy uczniów po swojej stronie. W takiej szkole uczyłam się zawodu. O powrót takiej szkoły chcę walczyć. Kto się przyłącza?


Żmirska


 




Cz. I: http://solidarni2010.pl/n,2760,8,dyktatura-debili-cz-i.html
Cz. II: http://solidarni2010.pl/news.php?readmore=2762
Cz. III: http://solidarni2010.pl/n,2814,8,dyktatura-debili-cz-iii.html


 







Siódma rocznica śmierci bł. Jana Pawła II


¨Każdy z was młodzi przyjaciele znajduje też w życiu jakieś swoje Westerplatte. Jakiś wymiar zadań , który trzeba podjąć i wypełnić.


Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić. Tak jak to Westerplatte. Utrzymać i obronić w sobie i wokół siebie. Obronić dla siebie i dla innych.


BŁ. JAN PAWEŁ II








Informujemy, iż w celu optymalizacji treści na stronie, dostosowania ich do potrzeb użytkownika, jak również dla celów reklamowych i statystycznych korzystamy z informacji zapisanych w plikach cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies można kontrolować w ustawieniach przeglądarki internetowej. Korzystając z naszej strony, bez zmiany ustawień w przeglądarce internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności.