Mirosław Rymar: Szklany sufit
data:12 sierpnia 2014     Redaktor: Agnieszka

Kto ustawia jego pułap? Czy PiS jest jednym z jego filarów?


Określenie to ukute zostało przez peowskich PR-owców i resortowych bachorów w mediach głównego ścieku przy pełnym zaangażowaniu tutejszej lewizny. ONI wszyscy mówią i piszą o niemożliwym do przebicia przez PiS szklanym suficie. Ma to sprawiać wrażnie nie tyle niemożności wzniesienia się jedynej liczącej się partii opozycyjnej ponad pewien poziom, ile – co ważnejsze – przekonywać ciągle od nowa, że partia Kaczyńskiego usilnie, aczkolwiek beskutecznie stara się ten sufit przebić. Takie ukierunkowanie rozumienia tego chwytu propagandowego załatwia dwie ważne rzeczy:



  1. głośno wpaja i utrzymuje przekonanie, że opozycja jest w stanie wznieść się tylko na określony (przez kogo?) pułap, bo wyżej jest już ten szkalny sufit,

  2. dużo ciszej, ale non stop daje do zrozumienia, że wprawdzie pisowcy usilnie na ten kiepski wynik pracują, że się starają, ale na nic więcej ich nie stać. Oszołomy i głupki. Po prostu intelektualny badziew.


Ta zbitka pojęciowa robi swoje i to robi bardzo efektywnie. Inna sprawa, że taki punkt widzenia ciągle pozostaje poza toczącymi się dyskusjami i nie wiemy, na ile jest słuszny. Próby krytycznego odniesienia się do działań opozycji spotykają się z natychmiastowym odporem "wierzących" w PiS i w Kaczyńskiego. Tak, jakby to była kwestia wiary, a nie wiedzy i zaufania opartego na wiarygodnych przesłankach. Tu nie ma miejsca na metafizykę. To jest polityka i twarde realia, a te są ponure, niestety. Hurra optymistów i "naszych publicystów" nam nie brakuje. Nam potrzeba "naszych czarnowidzów" otwierających oczy na przemilczane prawdy i zmuszających tych pierwszych do reakcji, do wyrywania ich z błogiego letargu wiecznie rozgadanej parla-opozycji i jej bezkrytycznych wierzących.


Te skuteczne zabiegi kształtują od lat obraz Prawa i Sprawiedliwości, ale nie tylko tej partii dotyczą. Tutaj chodzi o szerszy wymiar. Chodzi mianowicie o to, aby tresowanie wyborców objęło postawy wobec wszystkich środowisk niepodległościowych. Muszą być przygotowani, bo żadna partia nie jest wieczna, a nóż widelec pojawi się jakaś niebezpieczna dla NICH siła polityczna, reprezentująca interesy polskie, a nie państw ościennych. Na ten wypadek trzeba mieć przygotowany front ataku. Ten front budowany wytrwale przez „25 lat wolności” jest utrzymywany w gotowości bojowej na taką właśnie okoliczność, a nie dla jednego PiS. Już u zarania „wolności”, Szechter, guru michnikoidalnych wyrażał głębokie obawy przed odrodzeniem się polskiego patriotyzmu postrzeganego przez ONYCH jako niebezpieczny nacjonalizm. Dla kogo niebezpieczny? Dla tych których uwiera „garb polskości’, bo to ONI są namaszczeni do rządzenia III-ciorzędna Polską, a nie Polacy z dumą polskość obnoszący.


Aleksander Ścios: „Przywódca opozycji przypomina dziś marszałka stojącego na czele potężnej armii. Widzi on wokół siebie sztab doradców i dowódców i podług ich miary (ale również ich potrzeb) planuje strategię i ocenia szansę na zwycięstwo. Nie ma dość odwagi, by spojrzeć za siebie i dostrzec kilkumilionową armię. Mówię o braku odwagi, bo po to, by z tej armii uczynić realną siłę, trzeba byłoby powiedzieć, że czeka ją walka na śmierć i życie, z przeciwnikiem, który nie stosuje żadnych cywilizowanych reguł i nie bierze jeńców. Jeśli usypia się tych ludzi i obiecuje im łatwe zwycięstwo przy pomocy papierowych karabinków i gazetowych pałek, nie tylko trwoni się potencjał armii, ale demoralizuje ją i osłabia. To trwonienie potencjału widzimy od kwietnia 2010 roku. W polskich realiach, podobne zjawisko można było obserwować po zabójstwie księdza Jerzego, gdy z woli hierarchów Kościoła i koncesjonowanej opozycji dążono do "wygaszania emocji" i nawiązywania "konstruktywnego dialogu z władzą”.



Warto tutaj dodać jeszcze jeden drobiazg, ale jakże wiele mówiący, bo szczególnie motywujący – fundusze. Sytuacja finansowa „naszych” posłów zmienia się tylko w dwóch wypadkach:
- przegrywają w wyborach, to na minus,
- idą do europarlamentu, to na plus.


Interesy partii natomiast są tak długo zabezpieczone, jak długo ma ona swoją reprezentację w sejmie i senacie. Oczywiście im ta reprezentacja jest większa, tym kasa zasobniejsza. Zatem bycie permanentną opozycją nie odbija się w znaczący sposób na losach partii i jej wierchuszki. Biorąc pod uwagę powyższe spostrzeżenia można zacząć podejrzewać jeszcze jedną przyczynę istnienia „szklanego sufitu”. Pomijając świadome czy nie współdziałanie PiS-u w ustawianiu poziomu tego sufitu faktem pozostaje, że nieefektywne działanie opozycji mamy prawo postrzegać jako element podpierający system zawieszenia tego kruchego przecież szkła. W obecnej sytuacji wiarygodna opozycja musi być antysystemowa. Musi odrzucić III-ciorzędną Polskę w całości i podjąć się rekonstrukcji państwa, a to pociąga za sobą ryzyko utraty - w zaistniałym zamieszaniu - aktualnych profitów, bo to państwo je zapewnia. PiS nie deklaruje gotowości przejścia na pozycje antysystemowe, a więc?


Profesor Zybertowicz mówi, że obywatele powinni przestać zachowywać się jak wołowe dupy”. Stwierdza także: „Nie będę już pisał inaczej niż "reżim", bo najnowsze ujawnione nagrania to kolejny dowód na to, że III RP jest państwem totalitarnym, z nami - biednymi, biernymi poddanymi trzymanymi za pysk przez gangsterów: wszechobecnych i przekonanych o wszechmocy”. [...więcej tutaj] Pani prof. Fedyszak-Radziejowska twierdzi, że ten nowo-twór to państwo demokratyczne! Ujawnia się zasadniczy konflikt pojęć na „szczytach naszych autorytetów”: demokracja, czy reżim?


Zdaniem człowieka o nieskazitelnej reputacji, naszego autorytetu, mojego snu prezydenckiego, profesora Andrzeja Nowaka „społeczeństwo powinno zaprotestować”.
Pani Radziejowska, społeczeństwo powinno zaprotestować, a nie dawać się niszczyć zboczonej demokracji ciągle od nowa i bez przerwy. Profesor Nowak apelował, by Polacy sprzeciwili się tak zdegenerowanej władzy: ”Sytuacja zasługuje na obywatelskie nieposłuszeństwo. Pytanie brzmi, czy my dojrzeliśmy do takiego buntu? Chciałbym, by on się zaczął i od pewnego czasu namawiam tam, gdzie mogę. (...) Dziś głównym narzędziem obezwładniającym Polaków jest nie rząd, a telewizje i ośrodek inspirujący działania tej telewizji. To rola jaskrawie haniebna - mówił. [...więcej tutaj]


Tymczasem profesor Barbara Fedyszak-Radziejowska w swoim artykule „Wygrać tak, by nie przegrać” milczy w temacie demokracji bezpośredniej. Jest rozkochana w demokracji parla-mentalnej. Matoły i zaprzańcy klną, plotą bzdury, gaworzą do gawiedzi z okienek TV i sejmowej mównicy, a dla nas i państwa nic pozytywnego z tego nie wynika. Wręcz przeciwnie. Chamstwo się demokratycznie szerzy, a co państwo profesorstwo w swej masie na to? Utytłani PAN-ują w nauce, a pozostali, utytułowani? Jak dawniej "jajogłowi". Tak się zadyskutowali, tak akademicki „wicherek mózgów” uprawiali, że dali nie tylko siebie, ale i cały naród wykiwać w Magdalence. Jak powiedział prof. Zybertowicz "dzisiaj wiedza bez odwagi jest g...no warta". Odwaga przy urnie jest zbędna, a więc gdzie profesor socjolog jej oczekuje? Słuchamy pani profesor – do czego wam i nam potrzeba odwagi?


Raz jeszcze zacytuję Ściosa:
„O poważnej polityce decydują fakty, nie zaś werbalne deklaracje. Tylko z takiej perspektywy trzeba oceniać działania opozycji...” i wszystkich tych, którzy wygłaszają jedynie słuszne, demokratycznie uwarunkowane racje, którymi mamy się kierować.


Czas zejść z akademickiego olimpu do nas, do demosu oczekującego przewodników i liderów. Czas przekuć wiedzę w praktykę i nie czarować narodu teoriami, formułkami, a pokazać ich praktyczny wymiar i zastosowanie. Właśnie tak, jak to robi Ścios: analityk i teroretyk wspaniały. Gdzie jest jego alter ego praktyki i działania? To byłby duet jakiego wypatrujemy my i Polska. Jasno stawiać najtrudniejsze problemy używając adekwatnych, a nie tylko okrągłych, „delikatnych i kulturalnych” słów. Są wśród was teoretycy, ale i nie brak chyba specjalistów od wdrożeń tych teorii w życie. To właśnie oni muszą zinterpretować te wszystkie gładkie, często zagmatwane fachowym językiem akademickim „programy i projekty” i znaleźć sposoby na ich realizację. Nadać im formę konkretnych działań.


Ojciec Rydzyk ma zawołanie „Alleluja i do przodu!” Jakie zawołanie „państwo liderstwo” macie dla narodu? Do przodu, bo drepczemy w tych łachmanach III-ciorzędnej demokracji już 25 lat. Może wystarczy tych łamańców intelektualnych przynoszących jedynie dobre samopoczucie wypowiadającym je autorytetom z obu stron barykady. Może nadchodzi czas „barykad i czynu” kończący jak zawsze czas błogiego spokoju i tłustych, poselskich diet, jałowych debat i rżenia z „teoretycznego państwa jak kamieni kupa”, ale zwiastujący zmiany i nowe otwarcie. Czas już na takie zwykłe, realne, polskie państwo dla ludzi.



Młodzież już czuje, już ładuje akumulatory w wielu formach prezentuje coraz bardziej harde postawy. Na ostatnim zlocie WATAHA - 2014 jasno sprecyzowała swoje stanowisko wobec Sikorskiego: ”Nigdy nie „dorżniecie watahy” bowiem kundel nie pokona wilka”. Młodzi będąc wilkami dostrzegają kundla po stronie ONYCH. Czym są „nasi”? Czym MY jesteśmy? Do czego nam bliżej?


Mirosław Rymar
http://www.rodaknet.com


Zobacz równiez:





Informujemy, iż w celu optymalizacji treści na stronie, dostosowania ich do potrzeb użytkownika, jak również dla celów reklamowych i statystycznych korzystamy z informacji zapisanych w plikach cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies można kontrolować w ustawieniach przeglądarki internetowej. Korzystając z naszej strony, bez zmiany ustawień w przeglądarce internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności.