Leming na urlopie. Konsekwencje ontologiczne i polityczne
data:10 sierpnia 2014     Redaktor: GKut


Jak odpoczywać?

 
 
 

 

Biernie albo aktywnie. Jest taki pogląd, że odpoczynek aktywny to picie na stojąco, a bierny to na siedząco. Takie spojrzenie jednak mocno zawęża analizę tego złożonego zagadnienia. Zwłaszcza, że nieuchronnie możemy liczyć na wsparcie nieocenionej UE, która zawsze jest aktywna, kiedy jej urzędnicy widzą potrzeby prostego człowieka. Otóż - jak donosi Fakt - pan Grzegorz Pawelski dostał 40. tys. złoty na budowę zamków z piasku: „– Napisałem biznesplan i złożyłem w Powiatowym Urzędzie Pracy w Kołobrzegu – wspomina. – Jakaż była moja radość, gdy dowiedziałem się, że zająłem 3 miejsce na 70 wniosków i dostałem 40 tys. zł z unijnych środków! – cieszy się pan Pawelski.”  To jest dobry kierunek. Relaks wśród zamków z piasku może nam zastąpić nawet propagandę reżimową.

 

Człowiek aktywny odpoczywa realizując ambitnie wyznaczone cele. Do takich można zaliczyć:

 

  • Zagraniczną opaleniznę (krajowa nie jest ceniona)
  • Ekstremalne wyczyny sportowe, czyli różne windsurfingi i temu podobne
  • Zawarcie znajomości, z celebrytami, politykami lub mafiosami, co w gruncie rzeczy wychodzi na jedno
  • Zaliczenie powyżej setki katedr i muzeów w ciągu tygodnia i pobicie rekordu zwiedzania Luwru (15 min 37 sek).
  • Cenione są też ryzykowne kontakty seksualne. W ostateczności można zmyślać. Przecież coś kolegom i koleżankom trzeba opowiedzieć.

 

Wakacyjna walka o wizerunek nie jest prosta i wymaga wielu wyrzeczeń. Jest też kosztowna.

Odpoczynek bierny jest dużo przyjemniejszy i mniej męczący. Na ogół można rozróżnić następujące rodzaje:

 

Nasz najważniejszy sport narodowy a mianowicie grillowanie. Trudno przecenić tę formę odpoczynku. Mięsko i kiełbaska apetycznie pyrga na grillu, a upojne zapachy snują się po okolicy. Zimne piwko pieni się w oszronionej szklance. Rodzina i przyjaciele prowadzą przyjemne rozmowy. I tak godzinami. Podobno rekord grillowania padł w Małopolsce i wynosi dwa miesiące i trzy dni oczywiście bez przerwy. Słowa uznania.

 

Można tez dać się wozić jako wycieczkowicz zbiorowy i w stadzie oglądać zdobycze naszej kultury, czy inne cuda świata. Jedyny wysiłek, jaki tu jest konieczny to się nie zgubić. Wszystko inne załatwia organizator.

 

Oczywiście nie można zapominać o działkowiczach miejskich i terenowych. Posiadanie działki gwarantuje relaks przerywany mniejszą lub większą ilością prac konserwacyjnych oraz mniej czy bardzie chcianych odwiedzin rodziny i przyjaciół.

 

Naturalnie można też urlop spędzić w domu: chodzić w nim na golasa albo tylko w gaciach, pić piwo, szukać pierdół w Internecie i takie tam. Ma to swoje zalety, ale nie gwarantuje oderwania się od rzeczywistości. Poza tym samotność jest na dłuższą metę męcząca.

 

Na problem odpoczynku można jeszcze spojrzeć ideologicznie: prawicowo lub lemingowo. Prawicowiec odpoczywa w sposób świadomy by zregenerować siły w celu obalenia III RP. Jest to logiczne i zrozumiałe. A jak odpoczywa lemin czy inne polactwo?

 

Tu powstaje pewien problem morfologiczny, a mianowicie jak rozróżnić spośród normalnych ludzi lemingów?

 

Na pewno mają bezmyślne, wyłupiaste oczy i płaskostopie. Do tego brzydko pachną. Chodzą do kibla z Gazetą Wyborczą i Newsweekiem. Oglądają non stop w autokarze TVN24. Najlepiej się czują na Przystanku Woodstock. Olewają politykę i rozmawiają wyłącznie o pracy, seksie i o tym, co jeszcze chcieliby kupić. Zawsze robią to samo, co inne lemingi. Głęboko wierzą, że nie ma nikogo lepszego niże Donek i Bronek. Widzą tylko to, co chcą widzieć. Zwykle w swoim całym życiu czytali 1 do 3 książek. Uważają, że twórcą polskiego kodu kulturowego jest Adam Michnik i Władysław Bartoszewski. Są oczywiście obywatelami Europy, całego świata albo kosmosu jako takiego w zależności od wielkości swojego ego. Krótko mówiąc są paskudni. Jak takie coś może odpoczywać?

 

  • Leming pogardza krajem i zawsze jak może jeździ za granicę.
  • Musi mieć się, czym pochwalić i co opowiedzieć
  • Nie jest zdolny do żadnych głębszych refleksji kulturowych
  • Jest bardziej europejski niż wszyscy mieszkańcy Brukseli

 

Na pewno istnieje gen polactwa czy bycia lemingiem. Nie jest przecież możliwe, żeby ktoś był takim stworem w powiedzmy 80 %, a reszta genotypu zawierała pierwiastki czysto narodowe. Jak powiedział Arthur Schopenhauer: „Ludzie mają prawo być głupimi.” A może zwykli ludzie (za wyjątkiem herosów) zachowują się różnie w zależności od sytuacji. Psychologia społeczna poucza, że mamy tendencję w ocenie zachowania swojego i innych przeceniać cechy charakteru a nie doceniać wpływ okoliczności sytuacyjnych. Co wtedy motyla noga? Przecież jest całkiem możliwe, że zwykli ludzie w różnych okolicznościach mogą się różnie zachowywać. Czemu ma służyć nazywanie innych pogardliwymi określeniami? Czy chęcią ich naprawy? Zwykle ci, którzy to robią czynią to z poczuciem wyższości explicite zakładając, że sami nie zaliczają się do tej pożałowania godnej grupy. Osobiście znamy całkiem sporą ilość osób, które łatwo można zaliczyć do kategorii lemingów. To prawda, że w wielu sprawach przejawiają ignorancję godną pożałowania, bywają konformistyczni i łatwo poddają się wpływowi niektórych pseudoautorytetów. Czy my jesteśmy tak inni?

 

Dokonanie podziału na Polaków i lemingów jest, (być może wbrew intencjom niektórych protagonistów tej streotypizacji), zabiegiem socjotechnicznym dość skutecznie utrudniającym przyciągnięcie tych ludzi do szeregów patriotycznych. Może za to poprawiać humor i schlebiać próżności. Nie wiemy jak często polactwo chodzi do kościoła i modli się, ale być może w jakiś sposób nas może dotyczyć ta przypowieść;

Dwóch ludzi przyszło do świątyni, żeby się modlić, jeden faryzeusz a drugi celnik. Faryzeusz stanął i tak w duszy się modlił: "Boże, dziękuję Ci, że nie jestem jak inni ludzie, zdziercy, oszuści, cudzołożnicy, albo jak i ten celnik. Zachowuję post dwa razy w tygodniu, daję dziesięcinę ze wszystkiego, co nabywam". Natomiast celnik stał z daleka i nie śmiał nawet oczu wznieść ku niebu, lecz bił się w piersi i mówił: "Boże, miej litość dla mnie, grzesznika!" Powiadam wam: Ten odszedł do domu usprawiedliwiony, nie tamten. Każdy, bowiem, kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się uniża, będzie wywyższony.”

(Łk, 18, 10)

 

Psychologowie Marek i Wojciech Wareccy - jedni z rozmówców twórców "Lawy" - to autorzy niezwykle ważnych książek: Woda z mózgu”, wydanej w 2011r. oraz Pożeracze mózgów”, która jest pozycją przeznaczoną dla młodego odbiorcy. Książka ta powstała, jak twierdzą autorzy, by dać narzędzie młodemu czytelnikowi i całej rodzinie; żeby młodzież nie przyjmowała bezkrytycznie wszystkich postaw, wszystkich wzorców propagowanych przez media.Psycholodzy Wojciech Warecki & Marek Warecki zajmują się przeprowadzaniem treningów oraz doradztwem psychologicznym szczególnie w zakresie:

 
  • Stres, psychosomatyka
  • Mobbing funkcjonowanie człowieka w organizacji
  • Psychologia wpływu i manipulacji
  • Psychologia oddziaływania mass mediów (w tym nowe media)
  • Rozwój osobisty i kreatywność
  • Praca zespołowa i kierowanie
  • Psychologia sportowa
  • Problemy rodzinne.
  • Warsztaty skutecznego uczenia się.
Kontakt: : wojtek@warecki.pl , Tel.: 509 274 053





Informujemy, iż w celu optymalizacji treści na stronie, dostosowania ich do potrzeb użytkownika, jak również dla celów reklamowych i statystycznych korzystamy z informacji zapisanych w plikach cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies można kontrolować w ustawieniach przeglądarki internetowej. Korzystając z naszej strony, bez zmiany ustawień w przeglądarce internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności.