POWSTANIE 2014, CZYLI DLACZEGO GWIŻDŻEMY
data:04 sierpnia 2014     Redaktor: ArekN

 


Ludzie ci raz w roku „urządzają obchody” rocznicy wybuchu Powstania, „zapraszają” na teren Muzeum, którego Twórcy nazwisko nie przejdzie im przez gardło, i na cmentarz, miejsce spoczynku Bohaterów, którzy zginęli w obronie ideałów i wartości kompletnie im obcych i zwalczanych przez nich codziennie ze wszystkich sił. Po wyjściu z nekropolii czy kościoła, po wygłoszeniu zdawkowego przemówienia pójdą stawiać tęcze i „czterech śpiących” na baczność.


 


 


1 sierpnia od 16.30 stałam – jak co roku – w tłumie warszawiaków zgromadzonych u wylotu alejki prowadzącej do pomnika Gloria Victis. Za metalowymi zaporami co chwila przemykały osoby uprawnione do wejścia na obszar kwatery powstańczej. Kardynał Metropolita Warszawski – chyba zdziwiony witającym go milczeniem. Antoni Macierewicz - prowadzony oklaskami - i Marek Suski – obaj bardzo szybko wrócili tą samą drogą.


 


Przypomniało mi się, jak w zeszłym roku nie wpuszczono pod pomnik Jarosława Kaczyńskiego, który musiał czekać w tłumie aż do zakończenia oficjalnych uroczystości. Możliwość złożenia wieńców przez delegację, na czele której stał brat tego, któremu zawdzięczamy obecną (od 2004 roku) formę obchodów każdej rocznicy wybuchu Powstania, nie została bowiem wzięta pod uwagę. Czyżby powtórka? Chyba tak, bo nikt z opozycji nie pojawił się już na alejce dla vip-ów. Przedstawiciele najwyższych władz nadeszli z drugiej strony i przemknęli pod pomnik w całkowitej ciszy. Miałam wrażenie, że w ogóle mało kto ich zauważył i że tak miało być. Przecież spiker przez megafon wciąż przypominał o „godnym zachowaniu”, a poprzedniego dnia na Placu Krasińskich sam prezydent poświęcił chyba połowę rocznicowego przemówienia na prośby o ciszę i skupienie podczas czekających nas uroczystości na cmentarzu.


 


Szybko okazało się, że sposoby zapewniania sobie (bo chyba nie Powstańcom?) tego „spokoju” udoskonalane są z roku na rok. Oto do każdej oficjalnej delegacji składającej wieńce pod pomnikiem dołączony został ktoś z Powstańców, wymieniony z imienia i nazwiska, w przeciwieństwie do prezydenta, premiera i prezydent Warszawy, którzy obecni tam byli, jak rozumiem, tylko z urzędu. No tak, sprawujący władzę doskonale wiedzą, dla kogo przeznaczone są gwizdy, buczenie i okrzyki (przecież nie dla Powstańców, za których zasługami się schowali!) Sprawujący władzę (nie piszę „rządzący”, bo rządzić nie umieją, a też nie pojmują, że tak naprawdę nie mogą zrobić nic, na co im nie pozwoli Pan Bóg i Naród) – powtarzam - doskonale to wiedzą, w przeciwieństwie do kilkudziesięciu oburzonych lemingów, które nieodmiennie zachłystują się pełnym zadęcia „niezrozumieniem” dla wybuchu głośnych protestów żegnających oficjeli i równie głośnej akceptacji dla przybyłych – jak poprzednio, od strony tłumu – przedstawicieli opozycji.


 


Nie rozumieją, dlaczego wygwizdujemy ludzi, którzy nas (to znaczy także ich!) lekceważą, okradają, okłamują, upokarzają, cenzurują, skazują na pseudoleczenie, pseudooświatę, harówkę do późnych lat za pseudowynagrodzenie, abyśmy mogli doczekać (albo nie doczekać) pseudoemerytury, ludzi, którzy systematycznie niszczą Polskę, którzy doprowadzili do likwidacji naszego przemysłu, naszej armii, dorobku życia wielu zaradnych przedsiębiorców, którzy wyprzedają naszą ziemię, wymyślają gąszcz idiotycznych przepisów uniemożliwiających normalną pracę i normalne wykonywanie obowiązków, którzy wyrzucają ze stanowisk obrońców życia, a sygnatariuszy deklaracji sumienia straszą sankcjami, którzy niszczą polskie rodziny, deprawują młodzież, skazują młodych, wykształconych (to ich definicja przecież!) Polaków na banicję z ojczyzny za chlebem, którzy zdegradowali rangę wszystkich urzędów i funkcji w państwie, a teraz się dziwią, że naród ich na tych urzędach nie szanuje, którzy opluli, wyszydzili i obśmiali własnego Prezydenta, a potem zdradzili go idiotyczną zabawą w rozdzielenie delegacji (wersja złagodzona), po czym porzucili w smoleńskim błocie i ani trochę nie są zainteresowani (wersja złagodzona jeszcze bardziej) wyjaśnieniem prawdy o tzw. katastrofie lotniczej…


 


Ludzie ci raz w roku „urządzają obchody” rocznicy wybuchu Powstania, „zapraszają” na teren Muzeum, którego Twórcy nazwisko nie przejdzie im przez gardło, i na cmentarz, miejsce spoczynku Bohaterów, którzy zginęli w obronie ideałów i wartości kompletnie im obcych i zwalczanych przez nich codziennie ze wszystkich sił. Po wyjściu z nekropolii czy kościoła, po wygłoszeniu zdawkowego przemówienia pójdą stawiać tęcze i „czterech śpiących” na baczność. To obecność tych ludzi, których postawa przeczy każdemu przejawowi patriotyzmu, jest obrazą dla Powstańców – żywych i poległych – nie nasze protesty. I dopóki się nie nawrócą i nie opamiętają, nie powinni mieć prawa wstępu na święte miejsca Polaków. Dlatego ich wygwizdujemy - na cmentarzu i wszędzie. I będziemy – dopóki tchu w płucach wystarczy!


 


Żmirska


 







Informujemy, iż w celu optymalizacji treści na stronie, dostosowania ich do potrzeb użytkownika, jak również dla celów reklamowych i statystycznych korzystamy z informacji zapisanych w plikach cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies można kontrolować w ustawieniach przeglądarki internetowej. Korzystając z naszej strony, bez zmiany ustawień w przeglądarce internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności.