Wśród niepojętych nieba i ziemi wyroków niech z radością serce me wyzna,
iż najdroższy mu obraz mieści się w pełnym godności słowie: Ojczyzna!
Na rozdrożu, podzielone, malowane, lub w rozbiorze skarłowaciałe dusze,
skolonizowane umysły...ach, jakże bajronicznymi łzami dzielić się muszę!
Wszechwładny zaduch swary w komnatach i veta w izbie, od morza do gór,
za wynędzniałym płotem zaparte skiby, łotrzykowie, wieczny ciemności ugór.
Uwiera tradycja, lśnią świata pozłotą igrzyska, komunały i szklane pałace,
w błocie perły, słoma zewsząd wyziera, więźba się wali, za to nie płacę...
Ja tylko zbieram na złote posłanie, głównie kosztem swej siostry i brata,
na zielonej wyspie niech to giną oni, w ich kieszeniach jedna wielka łata
Ja biorę co moje, a płacić obcy może, taka starych dobroczyńców wola,
rośnie ma sakwa, za płot niemrawo sięgać już umiem, pustoszeją pola...
Króluje dziś pańskość, papuzi styl jest modny: na pokaz wyglądać i mieć.
Jestem kimś, przykrótko elegancko skrojony, nie widzę żem łgarz i śmieć.
Legowisko sługusa z podeptanych hymnów i sztandarów umościłem sobie.
Świetlanej przyszłości nowe tylko maligny harcują w chytrej mej głowie,
a że w historii arkanach chochołowi trąbi się podzwonne – nie, ja nie słyszę.
Ważne, że tu i teraz, że blisko, na swym stole widzę solidarną pełną misę
darów z zachodu: sztucznego poloru, blichtru, afer, pożyczek, kredytów...
Ja, partner świata możnych, cwanych od stuleci grabieżców i bandytów!
Mówić wartko na arenie świata nie umiem jeszcze, nie pojmuję zbyt wiele,
lecz ma duma w lot rośnie, serce szaleje gdy słyszę: - Powitać aniele,
ty staniesz na przyczółku! Oto nasz nowy partner, negocjator i znawca!
Aprobaty poklask i uznanie...a zjedzą cię na deser, boś ośli wybawca!
Skołtuniłeś bez miary naród i dom swój...i siebie, jucha od Sasa do lasa,
dla hucpy własnej, za pieniądze tych, co chcą w nim do woli pohasać!
Ledwo chata stoi teraz i od wschodu znów zaczyna w niej pożogą wiać...
Znów pakty, przyjaciół puste tryle, na nic nowego nie jest cię dziś stać?
Stroskany złotousty, znów ręce skrwawione, wyrzekłeś się krzyża i ciernia,
nowej starej mody dobrze w ruch puszczona obłudy i kłamstwa hamernia!
Koronę i kotyliony nakładasz na dom, od Odry i morza, do Buga i gór,
miałeś róg złoty i Wernyhory głos, a ostał się dramat: powrósła i sznur...
Niech więc serce me, ten ryton cykuty spienionej, w zażenowaniu wyzna
że najdroższy mu obraz zawarty jest w zadumie:
żyje ta inna, wyśniona Ojczyzna?
12 czerwca 2014, Wiedeń
Dariusz Pacak
Urodzony w Łodzi. Tytuł Magistra Sztuki uzyskał w AM we Wrocławiu (1998).
Nagrodzony stypendium twórczym przez Ministerstwo Kultury i Sztuki w Warszawie oraz BM für Wissenschaft und Forschung w Wiedniu (1997), dokąd wyjechał na dalsze studia podyplomowe.Podczas XXXI Światowego Kongresu Poetów, w Kenoshy WI, USA (2011), uhonorowany przez World Academy of Arts & Culture tytułem Doktora h. c. w dziedzinie literatury, za przesłanie w twórczości poetyckiej.
http://www.zppno.org/czlonkowie/lista-czlonkow/9-uncategorised/242-dariusz-pacak