Okazuje się, że wojna światopoglądowa na temat edukacji dzieci, aborcji, in vitro, adopcji dzieci przez pary homoseksualne i obrona Kościoła Katolickiego może stać się głównym impulsem mobilizującym i konsolidacyjnym dla środowisk konserwatywnych w Polsce.
Nie bez znaczenia są ciepłe słowa wypowiedziane przez Mariusza Kamińskiego o posłach PO, którzy zagłosowali przeciw odebraniu immunitetu poselskiego byłemu szefowi CBA. Wizerunkowa niezręczność, w jakiej postawiło swoją partię tych 7 śmiałków, z całą pewnością została dostrzeżona w PiS-ie i nie zostanie zapomniana. Osłabienie straszydła w postaci CBA i IV RP, jakim nękano polskiego wyborcę w mediach, już nigdy nie będzie miało tej samej mocy sprawczej. Ten niezwykły bonus pozwala politykom PiS-u na odczarowywanie obrazu swojej partii oraz na wyeksponowanie niespójności i słabości przeciwników politycznych, którzy nie potrafią się zmobilizować i wyrwać najgorszego „CHWASTA”.
Jestem o tym przekonany, że dziennikarze i władze PO oraz SLD były zaskoczone wynikiem głosowania. Widać to było po panice panującej w studiach telewizyjnych TVP INFO, TVN i POLSATU. Biedni dziennikarze, podobnie jak politycy, nie wiedzieli co powiedzieć.
Liderzy wszystkich partii doskonale zdają sobie sprawę z tego, że Mariusz Kamiński jest niewinny a para Kwaśniewskich jest umoczona po uszy. I, jak się okazało, nie każdemu opłaca się zadzierać z Kamińskim w obronie Kwaśniewskiego.
Pewność Platformy w głosowaniu nad losem Kamińskiego wynikał z tego, że sam Donald Tusk jest najlepszym specjalistą od liczenia głosów. Jak na takiego mistrza w liczeniu głosów przystało, zakładał jakiś margines „błędu”. Marginesem był PSL. Głosowanie miało być formalnością i dalej mieliśmy być świadkami stopniowego podgrzewania skandalu wokół Kamińskiego w trakcie kolejnych rozpraw sądowych.
Intensywność pojawiania się „nowości” na temat IV RP i lawina ckliwych wywiadów z ofiarami CBA za rządów Kamińskiego miała rosnąć wraz ze zbliżającymi się kolejnymi wyborami.
SLD było bardzo zadowolone z takiego scenariusza z dwóch powodów. Po pierwsze będą mogli wrócić do swojej kłamliwej historii o niewinnej minister - matce, żonie, kobiecie pracującej, na czym będą mogli podbić notowania. Jednocześnie walka na tym froncie zbliża ich do PO i zwiększa szansę na koalicję po wyborach parlamentarnych w 2015 r.
PSL zdecydowanie nie chciał rozwinięcia tego wspólnego dla PO i SLD frontu walki przeciw PIS, bo to mogło przynieść koniec koalicji po wyborach parlamentarnych, a co za tym idzie, koniec z ciepłymi posadami w administracji publicznej i spółkach skarbu państwa. W najlepszym wypadku mogliby być trzecim, najsłabszym członkiem koalicji PO-SLD i PSL, co też byłoby związane z pożegnaniem się ze znaczącą częścią stanowisk i wpływów, przy założeniu, że i w tym wypadku nie wyprzedziłaby ich jakaś pozostałość po Ruchu Palikota.
Co się stało, że nie wyszło? Nie wiem tego, ale tłumaczę sobie to tak.
Okazało się, że w SLD brak sympatii do Kwaśniewskiego jest większy niż dyscyplina partyjna. Wielkiej szkody posłowie SLD nie wyrządzili parze Kwaśniewskim, bo żadna prokuratura nawet nie podejmie się wznowienia śledztwa w ich sprawie. Nawet jeśli do czegoś takiego dojdzie, to nic z tego nie wyniknie, jak poprzednim razem w Katowicach. Możliwe, że dlatego właśnie pozwolili sobie na taki pstryczek w nos Kwaśniewskiego. Sam Aleksander nie będzie mógł wrócić na scenę polityczną, jako symbol walki z IV RP i być duchowym patronem koalicji PO-SLD.
Wszyscy posłowie Platformy, którzy przyczynili się do przegranej PO w tym głosowaniu mają swoje powody. Być może w większości są to jakieś błahe, ambicjonalne motywacje. Na pewno byli wśród tej bardzo licznej grupy posłów tacy, którzy nie chcą koalicji z SLD a i też tacy, którzy zazdroszczą Jarosławowi Gowinowi szansy na stworzenie z PIS szerokiej konserwatywnej siły politycznej, która w sprawach obyczajowych, unijnych i w polityce międzynarodowej nie będzie uprawiać „puszczalstwa”, jak Platforma Obywatelska i zniewieściała, bezpłciowa lewica.
Kwaśniewski powoli traci swoje wpływy w środowisku politycznym. Zdecydowanie jest to inny poziom mobilizacji sił obronnych wśród klasy politycznej niż było to w przypadku Jaruzelskiego, czy też obecnie w przypadku Kiszczaka. Kwaśniewski, jeśli powinien komuś wysłać drogiego szampana, to bez wątpienia powinni to być dziennikarze, którzy wspaniale starali się Kwaśniewskich umieścić w towarzystwie ofiar IV RP, a nawet zupełnie oddzielić sprawę oceny Kamińskiego od sprawy jaką ten prowadził przeciw Kwaśniewskim. Kamiński jest „CHWASTEM” a Kwaśniewscy to ofiary manipulacji byłego szefa CBA.
Posłowie na sali byli skołowani, bo nie mogli zapoznać się argumentacją prokuratura, który złożył wniosek o odebranie immunitetu.
Trzeba przyznać dwie rzeczy. To była przede wszystkim porażka Platformy Obywatelskiej i SLD.
Z wielką przyjemnością oglądałem polityków PO i SLD, którzy nawzajem obarczali się winą za niepowodzenie.
Prezes Kaczyński musi bardzo intensywnie monitorować, co się dzieje wewnątrz koalicji rządzącej, wykorzystując wszystkie okazje do rozbicia obecnej władzy i zbudowania nowej konserwatywnej siły.
Wojciech Majsner
Wojciech Majsner jest rzecznikiem prasowym Stowarzyszenia Solidarni 2010.