Czas ucieka- diagnoza prof. Andrzeja Zybertowicza
data:09 czerwca 2014     Redaktor: ArekN

 
Przypominamy pełny tekst wystąpienia prof. Andrzeja Zybertowicza, wygłoszonego podczas panelu dyskusyjnego o nazwie Polska Wielki Projekt- czyli cyklu debat nad strategicznymi wyzwaniami rozwojowymi stojącymi przed Polską.
Po roku możemy stwierdzić, na ile diagnozy Profesora były trafne- wszak Ruch Kontroli Wyborów to forma scalająca wiele mniejszych organizacji; duży wyborczy sukces osiągnęło Prawo i Sprawiedliwość.
Wykład wciąż aktualny!

fot. bydgoszcz24.pl
 
 

Dzień dobry Państwu

 

Zechcę spojrzeć na prezentację inicjatyw obywatelskich z perspektywy ostatnich 25 lat transformacji i sytuacji, w jakiej Polska jest dzisiaj, po wyborach do Parlamentu Europejskiego i przed wyborami, które nas czekają w ciągu półtora roku.

Najpierw spojrzenie na dwadzieścia pięć lat transformacji. Rozwój gospodarczy i techniczny został opłacony za pomocą kosztu, który dla wielu Polaków jest niewidoczny. Tym kosztem jest głęboka dewastacja tkanki społecznej i kulturowej. Można tę dewastację mierzyć za pomocą różnych wskaźników, wystarczą mi na razie dwa. Pierwszy- dramatycznie niska dzietność 1,3 i wskaźnik drugi- dramatycznie wysoka skłonność nie tylko młodego pokolenia do emigracji (według różnych badań od 60% do 83%).

Można powiedzieć, że oba te wskaźniki mają wspólne ze sobą to, że pokazują niewiarę w swój kraj. To jest cena tej ścieżki rozwoju, która została przyjęta i zrealizowana w 1989 roku i po wejściu Polski do Unii. Wypłukiwanie zasobów kulturowych oraz materialnych z Polski przyspiesza; chciałbym spojrzeć za chwilę na Archipelag Polskości jako na potencjał, który mógłby odwrócić ten trend.

Z moich rozmów z osobami zorientowanymi w naszym systemie finansowym wynika, że zjawisko, które występuje we wszystkich gospodarkach i systemach społecznych, mianowicie pasożytnicze grupy interesu (to takie grupy, które nie wnoszą do dobra wspólnego pewnych owoców, tylko drenują), które są prawdopodobnie w każdym systemie, w systemach rozwijających się sa spychane na margines. Natomiast w Polsce są w samym centrum systemu gospodarczego i w samym jego rdzeniu, czyli w sektorze finansowym.

 

Powoduje to- jeśli weźmiemy pod uwagę dramatycznie niską dzietność i dramatycznie wysoką skłonność do emigracji, że czasu jest coraz mniej. Żeby odwrócić te trendy, kontrolę nad społeczeństwem muszą przejąć elity, które wierzą w swój kraj, elity zakorzenionew polskości. Traktuję ten Archipelag jako reakcję Polaków na atak na kod polskości.

Kod polskości został zaatakowany w efekcie transformacji na różnych polach; zasoby materialne polskości są drenowane. Jest to reakcja w znacznej mierze nieświadoma, niestrategiczna, ale rzeczywista i można na nią spojrzeć jako na zasób strategiczny. Za chwilę będę to właśnie próbował zrobić.

 

Oczywiście jest jeszcze inny zasób strategiczny, który może odwrócić trendy; zasób ściśle polityczny. Jedyne ugrupowanie polityczne, które jest w stanie te pasożytnicze grupy interesów odsunąć od władzy i uruchomić program reform- Prawo i Sprawiedliwość- posiada jak się wydaje pewną strukturalną ułomność polegającą na ograniczonej zdolności przyciągania nowych środowisk. Bez wsparcia tej siły politycznej drugą nogą obywatelską, która rozwija się własnym torem w reakcji na atak na kod polskości, bez wsparcia Archipelagiem Polskości, prawdopodobnie nie będzie można wygrać wyborów. Nawet przy jakiejś udanej konfiguracji wygrania wyborów i samodzielnego zbudowania rządu nie uda się przeprowadzić reform.

 

To jest kontekst ogólny, przez który postrzegam te prezentacje, jakie zostały nam przedstawione. Na pytanie zatem, które jest dla mnie zasadnicze- czy posiadamy elity, które są zdolne do przebudowy systemu- można odpowiedzieć: proces elitotwórczy w tym Archipelagu został uruchomiony. Czy jednak nie przebiega na tyle powolnie, że w momencie, gdy dojrzałe elity zdolne do uruchomienia rzeczywistych przemian instytucjonalnych okrzepną, będą jeszcze zasoby, na bazie których można będzie Polskę odbudować?

 

Hasło tego Kongresu- Polska Wielki Projekt- i pierwsza dzisiejsza sesja są puste o tyle, o ile nie zadano pytania, jakie są instytucjonalne warunki owej wielkości. Bez tego wszystko wisi w powietrzu. I teraz konkretne pytanie. Słyszeliście Państwo prezentacje szeregu inicjatyw. Czy o którejś z nich mogliście powiedzieć, że posiada potencjał ekspansji? Że ma potencjał konsolidacji wokół siebie innych inicjatyw? Że ma potencjał wyzwolenia siły grawitacyjnej przyciągania niezorientowanych, zagubionych, oraz wyłuskiwania tych, którzy postawili na inne, kosmopolityczne formy działania? Ja nie dostrzegłem w żadnej z tych prezentacji takiego potencjału ekspansji.

Uzasadnię to, ale żeby nie zapisać się do obozu defetystów, po diagnozie, która będzie boleśnie realistyczna, przedstawię pewne rekomendacje, jak ten istniejący jednak potencjał tak zrekonfigurować, żeby przyspieszyć proces elitotwórczy.

 

Najpierw to, jak widzę istniejącą kondycję inicjatyw obywatelskich Archipelagu Polskości. Widzę zastygłość w sprawdzonych koleinach działania. Widzę deficyt ambicji do przejścia do gry na wyższym pułapie, które to ambicje miałyby realistycznych charakter- żeby odwaga wsparta była doświadczeniem i sprytem. Widzę zadowalanie się, podobnie jak u części naszego małego i średniego biznesu, samym utrzymywaniem się na powierzchni. "Utrzymamy naszą fundację, stowarzyszenie, wydawnictwo... Ocalimy ileś etatów, ileś rodzin".

Mam wrażenie, że jest ciągle nadmierne wychylenie ku przeszłości, ciągłe szukanie w niej zasobów. Oglądamy się na osiągnięcia naszych przodków, zadowalamy się robieniem konferencji, wydawnictw, gazet i stron internetowych o miniaturowym oddziaływaniu. Brakuje dynamiki ku ruchom społecznym; widzę profesjonalizację na niskim poziomie sprawności organizacyjnych.

 

W sumie na cała współczesną Polskę można patrzeć przez pryzmat deficytu przywództwa. Nie chodzi o poszczególnych przywódców, tylko o cała warstwę społeczną, o liczebności powiedzmy kilkutysięcznej, osób które są w stanie być liderami na wyższym poziomie niż przewodzenie Klubowi Gazety Polskiej w jakiejś miejscowości. Środowisko Klubów GP znam dość dobrze, ponieważ z moimi ostatnimi dwiema książkami objechałem prawie całą Polskę, i po dyskusjach merytorycznych zazwyczaj w nieformalnym gronie rozmawialiśmy o sytuacjach lokalnych. Wiele osób widzi potrzebę, żeby ten potencjał ponad trzystu Klubów przynajmniej częściowo rekonfigurować ku większym organizmom. I po wielu rozmowach dość precyzyjnie udało mi się zdefiniować deficyty kompetencyjne, które powodują, że konsolidacja się nie nie udaje. Bo zadaniem, które jest punktem ciężkości, jakie stoi przed Archipelagiem Polskości, jest konsolidacja pewnych jego ogniw.

Ta konsolidacja powinna się odbywać w warunkach inteligentnego balansowania na granicy polityczności. Z różnych powodów trudno jest wiele środowisk wciągnąć do akcji jednoznacznie politycznych, ale uleganie propagandzie systemu III RP, że polityka ze swej natury jest czymś brudnym, jest takim samym błędem jak nachalne upolitycznianie ludzi bez dojrzałości. Niezbędne wydaje się, żeby między tymi organizacjami stworzona została jakaś maszyna zintegrowanego komunikowania. Często zbierane są podpisy pod jakimś oświadczeniem, pod jakąś petycją, i liczba tych podpisów nie uzyskuje masy krytycznej, nie uzyskuje ciężaru gatunkowego. A gdyby zbudowano jakąś maszynę zintegrowanego, przyspieszonego kumulowania poparcia, to efekt mógłby być większy.

 

Wydaje się, że niezbędnym krokiem w konsolidacji Archipelagu Polskości powinno być zwołanie czegoś, co można roboczo nazwać Kongresem Polskości. Żeby wszystkie organizacje, które akceptują pewne minimum, minimum patriotyczne, wzięły w tym udział i wypracowały pewne formy koordynacji. Nie unifikacji, bo to byłoby niezdrowe w tak złożonym i dużym społeczeństwie, ale konsolidacji mniejszych projektów w większe. Czy potrafilibyście Państwo po tych prezentacjach sprzed dwóch godzin powiedzieć, które z tych projektów powinny być konsolidowane, które by skorzystały na tym, a które może nie, które może powinny zachować swoją odrębność?

Wydaje się, że po takim Kongresie Polskości kolejnym działaniem powinno być uruchomienie, na pół oddolnie na pół profesjonalnie, warsztatów niepodległościowego przywództwa. Wreszcie dla tych organizatorów, dla tych samorodnych lokalnych czy centralnych talentów przywódczych, uruchomienie wzorem technik biznesowych coachingu patriotycznego- czyli wsparcia na drodze do konsolidowania pewnych elementów.

 

A teraz kilka uwag konkretnych o kompetencjach przywódczych i deficytach, które dostrzegam i jako badacz, i jako częściowo uczestnik pewnych gier społecznych. W szeroko rozumianym obozie patriotycznym nie dostrzega się, że gra społeczna musi iść na dwóch nogach: na nodze misji i na nodze gry. Misja zakłada wartości, mity, lojalność, otwartość, długi marsz i ma swój ciężar gatunkowy. Ale nie może się powieść bez realizmu, bez uwzględnienia interesów, bez zdolności do zmiany sojuszu, bez pewnej porcji skrytości, bez umiejętnego godzenia strategii z taktyką, bez pewnej porcji manipulacji i bez lekkości zaskakujących manewrów. Wielu działaczy nie rozumie, że trzeba godzić misję i grę. Wielu aktywistów Archipelagu Polskości ma niewielkie umiejętności zarządzania swoimi emocjami i ambicjami innych osób.

Spójrzmy na osoby kierujące środowiskami Rodzin Radia Maryja lub Klubami Gazety Polskiej albo grupami rekonstrukcyjnymi. Są to często samce albo samiczki alfa. Są ludzie, którzy w swoich środowiskach mają większy potencjał, potrafią organizować funkcjonowanie tych środowisk- ale brakuje ludzi potrafiących zarządzać środowiskiem owych samców alfa. To jest wyższa faza gry społecznej.

Nie ma świadomości, jak ważna jest umiejętność zarządzania finansami, lekceważonymi przez patriotów. Jak bardzo potrzebne są umiejętności technokratyczne. Niewielka jest wyobraźnia instytucjonalna. Gdy działacze trzeciego sektora zderzają się z biurokracją samorządową lub państwową, obrażają się na rzeczywistość, nie próbując zdekodować, jak te instytucje działają.

Nie potrafi się- bardzo często jest to problem w ogóle obozu patriotycznego- równoważyć otwartość i zamkniętość. Środowiska patriotyczne mają zrozumiałe historycznie odruchy do zamykania się, ale bez generowania różorodności w Archipelagu Polskości siły grawitacyjnej on nie uzyska.

 

Profesor Ewa Thompson podsunęła mi też jeszcze inną ważną umiejętność: balansowania pomiędzy życiem towarzyskim a intelektualnym. Widzimy tych, którzy zanurzeni w studiowaniu książek utracą kontakt z rzeczywistością, i tych, którzy tak są zanurzeni w codzienność, w codzienne knucie, spiskowanie, dogrywanie sytuacji, że nie potrafią konstruować myśli strategicznej. Zacznijmy może zatem od równoważenie życia towarzyskiego z intelektualnym.

 

Bardzo dziękuję

Zobacz równiez:





Informujemy, iż w celu optymalizacji treści na stronie, dostosowania ich do potrzeb użytkownika, jak również dla celów reklamowych i statystycznych korzystamy z informacji zapisanych w plikach cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies można kontrolować w ustawieniach przeglądarki internetowej. Korzystając z naszej strony, bez zmiany ustawień w przeglądarce internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności.