„Redukcja liczby urzędników przypomina mi strzyżenie prosiąt: wełny mało, wrzasku dużo.”
Nikita Biełych, gubernator obwodu kirowskiego (Rosja), „Forum”, 14 lutego 2011.
„Biurokracja to dobrze zorganizowana zaraza”
Cecil Parkinson
- Niełatwo było ciebie namówić na rozmowę…
- Nie mam czasu. Jestem bardzo zajęty. Myślę, że lepiej będzie, jak będziesz mówił do mnie w liczbie mnogiej. Biurokracja kojarzy się negatywnie, ale to my jesteśmy solą tej ziemi.
- Pluralis majestatis? Proszę bardzo. Jesteś…jesteście zajęci zabieraniem naszej wolności, której i tak zostało tak niewiele. Dramatyczny wybór: biurokracja albo wolność. Opanowaliście wszystkie szczeble społeczeństwa. Im wyżej tym gorzej: bezduszni niekompetentni, urzędnicy skolonizowali politykę i wrośli jak nowotwór we wszystkie dziedziny życia. Wasza talmudyczna bezduszność zabija ludzi i naród. Jak byście siebie określili?
- Bez egzaltacji. Spójrzmy na sprawę racjonalnie. Jesteśmy istotą systemu. Jego mózgiem i rękoma. Biurokratą. Rządem.
- Jest was legion…
-Tak. Można nas porównać do roju albo zbiorowego umysłu. Mamy niezwykłą wolę przetrwania. Jesteśmy wieczni. Codziennie się odradzamy i rozwijamy.
- Kosztem organizmu, na którym pasożytujecie. Zanim zapanował nad nami socjalizm rząd i jego administracja byli zawsze po stronie kosztów. Teraz to skrzyżowanie złotej rybki i wróżki z bajki. Wszystko ci da za twoje pieniądze. Oczywiście pobierając stosowne opłaty.
- Przeciwnie. Tworzymy ład, a opłaty są skromne. My dajemy życie. Widzimy świat niczym wielkie biuro. Nic nas nie powstrzyma. To my sprawujemy kontrolę: w polityce, sądownictwie, służbie zdrowia, administracji państwowej na każdym szczeblu. Regulujemy gospodarkę…
- To może, dlatego ceny w Polsce są nawet często wyższe niż na zachodzie: Internet, gaz, paliwo. Autostrady, energia, mieszkania, telefony…Kosmetyki i elektronika. Nie wiem, co jeszcze. To efekt wysokich podatków, akcyz, kosztów biurokracji, ceł.
- To drobiazgi bez znaczenia. 25 lat temu regulacje urzędowe obejmowały kilkanaście dziedzin życia. Dziś objęły prawie 400. Postęp jest wyraźny. Jesteśmy emanacją rewolucji, która wygrała: „Jakoż poucza historia, że rewolucja zwycięska urządza się jeszcze bardziej biurokratycznie. Wszelka biurokracja nosi in petto rewolucję; wszelka rewolucja wzmacnia biurokrację.” (Feliks Koneczny, Państwo i prawo, Wydawnictwo WAM, Kraków 1997, s. 84).
- Wiem, kim jesteście. Pisaliśmy o tym ponad dwadzieścia lat temu: „W wielu przypadkach pokrywa się (udział w biurokracji, przyp. WW) z przynależnością do dawnej nomenklatury komunistycznej (choć nie jest to regułą) oraz w znacznej części wywodzi się z nowych styropianowych pseudoelit. Do tej starej krok po kroku doszlusowali nuworysze. „Gruba kreska" spowodowała nie tylko ich wzajemne przemieszanie się, ale i zlanie się w amorficzną hybrydę. Niezbyt wysokie morale jednych i drugich (przy powszechnym braku kwalifikacji) spowodowało bardzo szybki proces zjednoczeniowy" stwarzając jedną silną kastę BIUROKRATURY.”
- Oczywiście. Każdy rozsądny człowiek wie, że jedyna prawdziwa kariera jest możliwa wyłącznie w biurokracji, która jest dla młodego człowieka jak winda, która zawiezie go do góry hierarchii społecznej. Wystarczy tylko do niej wsiąść i przyrzec lojalność. To może być organizacja partyjna, rządowa, ZUS, jakaś organizacja terenowa. Czasem wystarczy być kimś w organizacji pozarządowej.
- Do czego to prowadzi? Jesteście przyczyną bezrobocia, mimo, że wciąż walczycie z nim z całych sił. Jednym zabieracie pieniądze, żeby dawać innym pobierając za to sute wynagrodzenie. W ostatnim czasie płace w administracji wzrosły ponad 800 złoty. Pełno w rozmaitych agendach rządowych krewnych, pociotków, kum i znajomych królika. Nepotyzm podniesiony jest do rangi doktryny. To chyba Waldemar Pawlak w odpowiedzi, na zarzuty o zatrudnianiu członków rodzin na stanowiskach publicznych powiedział: „Największą nagrodą dla rodziców jest sytuacja, kiedy dzieci podejmują ich dzieło i kontynuują”. Przez was emigrują młodzi ludzie. W ostatnich latach wyjechało ich z Polski ponad 2 miliony. Mamy chyba najmniejszy poziom innowacji i patentów niż kiedykolwiek. Jesteście głównym hamulcowym rozwoju….Polacy są zadłużeni i nie mają oszczędności. Średnia klasa zamiast się rozwijać to się zwija. Przez 25 lat pracowaliśmy najwięcej z europejskich nacji, a w efekcie jesteśmy biedni i nasze perspektywy są gorsze niż były.
- Rozwój to my. Stefan Żeromski z niesmakiem pisał o „przyschłym nasieniu dorobkiewicza”. My drukujemy pieniądze, ustalamy akcyzy i cła. Małym skinieniem ręki jednych przywodzimy do bogactwa, a innych do ruiny. Bez naszej koordynacji nastąpiłaby natychmiastowa klęska. Planujemy i czuwamy. Dajemy pracę. To my ciebie leczymy i wychowujemy…
- Wolałbym leczyć się sam, bo jak pomyślę o służbie zdrowia to po plecach mnie dreszcze przechodzą. Edukacja mówicie. Zawłaszczacie dzieci. Dzieci są moje, a nie państwa. Rodzice powinni decydować sami o ich wychowaniu. Zatruwacie ich propagandą gender i to za moje pieniądze! Naród karmicie za pomocą reżimowych mediów obrzydliwą i kłamliwą propagandą. Wszystko po to żebyśmy nie wiedzieli, jaki jest prawdziwy obraz sytuacji.
- To my decydujemy, jak mają być uczone dzieci. I tak się ciesz, że chwilowo nie zamykamy protestujących w więzieniu. Choć zdaje się, że sejm już ma obradować nad stosowna ustawą. Inna sprawa. Kto zapewni ci spokojną starość? Kto ciebie ubezpiecza?
- To ponury żart. Ubezpieczenia społeczne rujnują zdrowy system rodzinny. Kiedyś rodzice musieli liczyć na dzieci, kiedy się zestarzeją, a teraz są na łasce państwa, które karze im pracować do śmierci. Zresztą ten system i tak za kilka lat się zawali…
- To my dajemy ci pieniądze nawet na pogrzeb. Nie rozumiesz tego głupi człowieku? Beze mnie jesteś niczym!
- Na was każdy z nas płaci rocznie ponad tysiąc złotych. Prawie 500 aktów prawnych nakłada na polskie firmy 6187 obowiązków informacyjnych. Każdego roku polskie przedsiębiorstwa ponoszą z tego tytułu 77,6 mld zł kosztów administracyjnych, co stanowi 6,1% całego PKB Polski. Takie są wyniki raportu sporządzonego przez firmę doradczą Deloitte.
- W rzeczy samej. Nasza dobroczynna działalność niesie ze sobą pewne niewielkie koszty. Musimy z czegoś żyć.
- To nie koniec. Krzysztof Rybiński napisał, że odkąd rządzi Platforma Obywatelska, zatrudniono w administracji publicznej blisko 70 tysięcy nowych osób. „Same ich pensje kosztują podatników około 3,5 miliarda złotych.” Niektórzy twierdzą, że wzrost darmozjadów jest dwa razy większy: armia urzędników PO-PSL przekładających papierki i zapełniających szafy dokumentami urosła aż o 150 tys. osób. Na początku 2008 roku urzędników (wg Eurostatu) było 850 tys., a w 2011 roku już milion. Fundacja Republikańska wyliczyła, że wzrost zatrudniania tylko w administracji rządowej w latach 2007-2012 kosztował podatników 10,5 mld zł.
- No i co z tego wynika? Musi nas być więcej, aby regulować i kontrolować wszystkie sprawy naszych…
- Niewolników. Jesteście winni grzechu najgorszego, bo kradniecie dobro nie do odzyskania: nasz czas. Jak mówi Feliks Koneczny im więcej jest urzędników, tym więcej czasu się marnuje. Zasada Petera…
- Nie przypominamy sobie. Cóż to za mądrości?
- W hierarchii każdy pracownik stara się wznieść na swój szczebel niekompetencji, i Wniosek Petera: Z biegiem czasu każde stanowisko zostanie objęte przez pracownika, który nie ma kompetencji do wykonywania swoich obowiązków, a pracę zaś wykonują ci, którzy nie osiągnęli jeszcze swego szczebla niekompetencji. Wystarczy spojrzeć na obecną administracje rządową, aby zrozumieć ile w tym prawdy. Nie mówiąc o premierze, każdy minister to osobna ilustracja tej tezy.
- Niby jesteśmy niekompetentni? To jak wytłumaczysz, że to właśnie my rządzimy od lat całym światem?
- Bo drukujecie fiduicjalne pieniądze. Odeszliście od parytetu złota i kreujecie pieniądz jako dług. Zadłużacie nas na koszt następnych pokoleń. Macie kartę kredytową bez limitu i na koszt właściciela obiecujecie każdemu, co tylko sobie życzy. Potem rozdajecie przywileje i kasę uprzywilejowanym grupom i osobom. Słyszeliście o długu publicznym?
- Obiło się nam o uszy. Nie widzimy w tym nic złego. Dosypujemy pieniędzy do gospodarki jak nam kazał Keynes….
- A potem my ponosimy tego konsekwencje. Zdaniem profesora Kieżuna polska biurokracja ma takie cechy: gigantomania (przerost zatrudnienia), luksusomania (przyznawanie sobie nadmiernych przywilejów), korupcja oraz arogancja władzy, wynikająca z niechęci do uzasadniania własnych decyzji oraz lęki przez transparentnością działań organów publicznych. Profesor, jako przykład takiego stanu mówi o 700 radnych w Warszawie czy 112 stanowisk ministerialnych w rządzie. Macie jakieś argumenty?
- Widocznie tylu ludzi potrzeba. Co niby by mieli robić? Chleb wypiekać? Wiersze pisać? A tak urzędują sobie…
- Jedyna rada na te zarazę to całkowita likwidacja nowej klasy, nomenklatury bis, czy klasy próżniaczej, jak kto woli. Rocznie przedsiębiorca musi poświęcić 247 godzin na sprawozdawczość.
- Tylko tyle? Trzeba to zmienić.
- Jest też promyk nadziei. Na Węgrzech przeprowadzono deregulację i od 2010 do 2012 zmniejszono administrację rządową o 40 proc, a administrację celną o 30 tysięcy. Na Łotwie zwolniono 30 proc. urzędników państwowych oraz zlikwidowano połowę rządowych agencji. Wynagrodzenie w tych sektorach spadło o 26 proc.
- Nie skomentujemy tego. Na miejsce jednej odciętej głowy odrosną trzy inne.
- Mały cytat: „- Co trzeci przedsiębiorca wskazał, że po usunięciu głównych przeszkód wzrost przychodów mógłby sięgnąć nawet 10 proc. Tak twierdziTomaszWróblewski, partner zarządzający w Grant Thornton. - Jeśli te oszacowania przeniesiemy na poziom całej gospodarki, to likwidacja barier biurokratycznych podniosłaby przychody polskich przedsiębiorstw o ponad 200 mld zł. To mniej więcej jedna ósma polskiego PKB.” (.bankier.pl). Wróblewski dodaje, że nawet wprowadzenie odpowiedzialności majątkowej urzędników w niczym nie zmieniło sytuacji. W 2012 roku nie było ani jednej sprawy ani żadnego postępowania z tego tytułu.
- No i co zrobicie? Prawo jest po naszej stronie.
- Jestem zwolennikiem ograniczonego, prężnego państwa z najmniejszą możliwą administracją i jasnym prawem. Jak mówi Ludwik von Mises: „Najgorsze prawo jest lepsze od biurokratycznej tyranii.”
- Możesz to nazywać tyranią, jeśli chcesz. Nikt z nami jeszcze nie wygrał.
- Ale byli tacy, co próbowali i dobrze zbadali naturę biurokracji. Harry Teasley przez całe życie walczył z nią w USA . Sformułował 7 praw dotyczących jej funkcjonowania, które warto poznać:
Zasada nr 1: Za wszelką cenę utrzymaj problem! Problemy są podstawą władzy, korzyści, przywilejów i bezpieczeństwa. Problemy, a nie rozwiązania są podstawą sprawowania władzy. Wojna z ubóstwem, bezrobocie, przeciwdziałanie przemocy w rodzinie, walka z korupcją i tak dalej.
Zasada nr 3: Jeśli nie ma wystarczająco dużo kryzysów, stwórz je — nawet tam, gdzie żadne nie istnieją. Autor jako przykład podaje wojnę z Irakiem. My budujemy autostrady, walczymy z dopalaczami, kreujemy sztuczne debaty na sto rozmaitych tematów .
Zasada nr 4: Kontroluj przepływ informacji, udając otwartość
„Pół żartem, pół serio, wydają ogromne sumy pieniędzy na wszystkich szczeblach, próbując przekonać społeczeństwo i media o tym, że wcale nie próbują ich o niczym przekonać. W zamian proponują terminy takie, jak „sprawy publiczne”, „informacje publiczne”, „komunikacja i relacje publiczne”, „zaangażowanie publiczne”, po to, by uniknąć krytyki. Chodzi o to, że biurokracje rządowe nie chcą być postrzegane jako kontrolujące przepływ informacji, więc tworzą pozory zapewniania społeczeństwu wszystkich wiadomości, których ono chce i potrzebuje. Jednocześnie chcą wydawać się życzliwe, nie perswazyjne.” (mises.pl/blog)
Zasada nr 4a: Zaprzeczaj, zwlekaj, utajniaj, przekręcaj i kłam
Postępowanie rządu w sprawie Tragedii Smoleńskiej i setek innych afer obecnej administracji jest tego świetnym przykładem.
Zasada nr 5: Zwiększ rozgłos — zbuduj przykrywkę na powszechnej potrzebie pomagania innym
„Biurokracja rządowa wykształciła się na retoryce populistycznej. Biurokraci wyszkolili się w przemawianiu i kontakcie z prasą z punktu widzenia „pomocy innym”. To przekształcenie ludzkiego podejścia w relacjach z mediami, nauczanego jako najlepsza metoda na promocję i wzbudzenie zainteresowania mediów. Niemal każdy program rządowy — niezależnie od kosztów finansowych i ograniczeń wolności osobistej z nim się wiążących — może być sprzedany jako pozytywny poprzez media, jeśli tylko będzie reklamowany jako program na rzecz dzieci, środowiska, osób starszych, ubogich, bezdomnych, obrony narodowej, bezpieczeństwa narodowego czy chorych.”(mises.pl/blog)
Zasada nr 6: Stwarzaj uprzywilejowane grupy poprzez koncentrację korzyści, a kosztami obciążaj politycznych przeciwników.
Zasada nr 7: Demonizuj tych, którzy mówią prawdę i nie boją się powiedzieć: „Cesarz jest nagi” (mises.pl/blog)
- Prezydent Obama jest naszym wiernym sojusznikiem. Nic nam nie grozi.
- Może i tak. Dzięki za rozmowę.
- Nie ma, co się żegnać. Spotkamy się już jutro.
Dwa słowa na koniec.
Może warto zawalczyć o wolność. Zorganizujmy ogólnopolską grę terenową pod tytułem: Mniej biurokracji to więcej wolności! Nie mamy nic do stracenia, a w każdym razie niewiele. Co można zrobić?
Całość do ściągnięcia:
http://solidarni2010.pl/luba/inc/pobierz_plik.php?nazwa_pliku=Zaraza.pdf&miejsce=pliki
Psychologowie Marek i Wojciech Wareccy - jedni z rozmówców twórców "Lawy" - to autorzy niezwykle ważnych książek: „Woda z mózgu”, wydanej w 2011r. oraz „Pożeracze mózgów”, która jest pozycją przeznaczoną dla młodego odbiorcy. Książka ta powstała, jak twierdzą autorzy, by dać narzędzie młodemu czytelnikowi i całej rodzinie; żeby młodzież nie przyjmowała bezkrytycznie wszystkich postaw, wszystkich wzorców propagowanych przez media.Psycholodzy Wojciech Warecki & Marek Warecki zajmują się przeprowadzaniem treningów oraz doradztwem psychologicznym szczególnie w zakresie: