J. Chmielowska: Bilans Dekady w „Obywatelu”
data:26 maja 2014     Redaktor: MichalW

Profesor Bugaj obawia się też, że jeśli nie zostaną wyrównane nierówności narosłe po 1989r. a grupy, które zostały w wyniku transformacji uprzywilejowane są nie tylko egoistyczne ale i wpływowe, to profesor obawia się daleko idącej destabilizacji społecznej

Pod takim tytułem ukazał się ostatni numer kwartalnika „Nowy Obywatel” – Pismo na Rzecz Sprawiedliwości Społecznej (wiosna 2014). Niektórzy nazywają to czasopismo niszowym, może i tak, bo jest ono przeznaczone dla ludzi, którzy chcą czytać i myśleć. Kwartalnik wydawany jest przez środowisko propaństwowej lewicy. Tak, tak, jest taka lewica, której nawet przez myśl nie przejdzie walka z kościołem i promowanie różnych genderyzmów, komunizmów i innych izmów. Droga im jest sprawiedliwość społeczna i polska racja stanu.. W numerze 12 wydanym tuż przed Eurowyborami w artykule wstępnym Remigiusza Okraski czytamy: „Męczeństwo nie zastępuje pracy – stwierdził przed ponad stu laty Stanisław Brzozowski. Wystarczy zamienić „męczeństwo” na „Unię Europejską” i będzie to podsumowanie minionej dekady. (…) Dziesięć lat temu uważałem - i nadal uważam – że akcesja do UE to szansa, lecz zarazem wyzwanie, Że Unia nie jest bezinteresownym prezentem wielkiego świata dla zacofanych tubylców, lecz polem gry, w której polskie społeczeństwo może sporo zyskać, ale tylko pod warunkiem, iż nie wejdziemy „do Europy” na kolanach. Jeśli będziemy tolerowali rodzime patologie, to Unia wbrew nam ich nie uleczy, a być może wzmocni. Jeśli nie stworzymy dobrych strategii, to z Brukseli nie podadzą nam ich na tacy. Jeśli nie zdobędziemy się na taki wysiłek, to nikt za nas nie wykona koniecznej pracy. Jeśli nie będziemy podmiotem, to staniemy się przedmiotem w rekach innych podmiotów.”

Autorzy piszą o gospodarce, fiskalizmie, społeczeństwie, pokazują zalety, analizują błędy już popełnione, ale też ostrzegają prze kolejnymi. Proponowane są też czasem proste rozwiązania jak np. rozwój ruchu spółdzielczego i kumulacja polskiego kapitału dla sensownych inwestycji. Dr hab. Rafał Łętocha opisuje ruch solidarystyczny Franciszka Stefczyka, który rozwinął się u schyłku XIX w. i pozwolił nie tylko przetrwać chłopom galicyjskim, ale i unowocześnić polskie gospodarstwa rolne w zaborze austriackim.

O eurosceptycyzmie pisze dr Jarosław Tomasiewicz. Zauważa on, że na naszej scenie politycznej nie ma liczącego się ugrupowania negującego Unię Europejska. Ostrzega, że „nie ma demokracji (suwerenności ludu) bez samostanowienia (suwerenności narodu) albo decyduje społeczeństwo, albo czynniki zewnętrzne”. W gospodarce i cywilizacji jego zdaniem – „Pierwszorzędne znaczenie ma pozycja w międzynarodowym systemie gospodarczym: w którym kraju będą ośrodki dyspozycyjne i jednostki badawcze, a w którym montownie. Uzależnienie – sprowadzenie do roli podwykonawcy oczekującego na zlecenie – skutkuje osłabieniem innowacyjności. W rezultacie, choć podobno zaczynamy doganiać czy nawet wyprzedzać pogrążone w recesji kraje Południa, to dystans dzielący nas od poziomu Niemiec pozostaje ten sam.” Autor krytykuje też współczesną lewicę, która upaja się domniemaną „postępowością” Unii. Pisze wprost: „Lewica stała się niejako zakładnikiem integracji europejskiej, wiążąc z nią swój los na dobre – i na złe. „Wczoraj Moskwa - dziś Bruksela” – rzekłbym, gdybym był złośliwy.”

Prof. Andrzej Zybertowicz w artykule „Kosztowne korzyści” zamieszczonym w tym samym numerze „Nowego Obywatela” zwraca uwagę, że wśród obecnej klasy politycznej panuje mentalność postkolonialna, jako spadek po komunizmie. Politycy niestety uważają, że nie stać nas na prowadzenie własnej polityki, a jedynie mamy się dopasowywać. Inną spuścizną, która przytacza prof. Zybertowicz jest postawą „co państwowe to nie moje” a unijne strumienie pieniędzy jeszcze tę postawę wzmocniły. Profesor pisze wprost: „W Polsce ostatnich dziesięciu lat te procesy dostosowawcze nie mają, by tak rzec, ofensywnego charakteru wyzwań, ale raczej żebraczy: z tego, co „dają”, jak najwięcej wyrwać…(...) Mechanizm unijny nie sprzyja ewolucji w stronę dzielności – raczej w kierunku klientelistycznej przymilności”. Autor omawia również granty, które nie prowadzą do rozwoju badań, bo w obecnych realiach nie otrzymują ich , ci którzy prowadzą badania innowacyjne a jedynie ci, którzy potrafią się „wpasować” w „grandodajnie”. Profesor Zybertowicz podsumowuje: „ W naszym państwie nie ma centrum suwerennej myśli strategicznej. Zasoby Unii mogłyby być wykorzystywane rozwojowo, ale w praktyce często są wykorzystywane pasożytniczo. Odwrócenie tego procesu jest możliwe tylko przez skoncentrowaną wolę polityczną, a tej w obecnym układzie elit biznesu, mediów i polityki wyłonić nie sposób.”

„Wszystkie ręce były na liberalnym pokładzie” – to tytuł wywiadu z prof. Ryszardem Bugajem. Profesor w obszernej rozmowie wyjaśnia sytuację ekonomiczną i polityczną od okrągłego stołu. Świetnie opisał butę klasy politycznej, która zawsze wie lepiej i gardzi ludem: „Pogardliwe czy podejrzliwe nastawienie części świata inteligenckiego do robotników było z czasem przezwyciężane, a po narodzinach „Solidarności” wydawało się już ostatecznie odrzucone. Można jednak odnieść wrażenie, że i ono się po 1989 r. odrodziło – chociażby w odniesieniu do tzw. „mocherów”.

Profesor ujawnia, że terapia szokowa Balcerowicza nie była jedyną koncepcją ekonomiczną na progu III RP. „Wbrew temu, co się twierdzi, bilans transformacji nie jest najlepszy. Ogromny majątek, który był własnością społeczeństwa, rozpłynął się – został bardzo tanio sprzedany. Stopa wzrostu gospodarczego, na tle innych państw bloku była niezła, ale już na tle tempa wzrostu jakie osiągnęły gospodarki zachodnioeuropejskie w latach 60. – nie mówiąc o dalekim wschodzie – kiepska. Do tego ogromne strukturalne bezrobocie drastyczny wzrost nierówności i , przede wszystkim, marne perspektywy na przyszłość w długim okresie. Dlatego warto było próbować inaczej.” Profesor Bugaj obawia się też, że jeśli nie zostaną wyrównane nierówności narosłe po 1989r. a grupy, które zostały w wyniku transformacji uprzywilejowane są nie tylko egoistyczne ale i wpływowe, to profesor obawia się daleko idącej destabilizacji społecznej.

W numerze nie zabrakło też tekstu Joanny Dudy – Gwiazdy. „30 srebrników” jest bilansem członkostwa w Unii Europejskiej w pięciu wybranych obszarach. Autorka krytykuje też huraoptymistyczną propagandę prounijną przed referendum, opartą na śmiesznych założeniach: Unia jest ostatnim etapem rozwoju Europy, Unia najlepiej wie, co jest dobre dla Polski, neoliberalizm jest najwyższym stadium rozwoju ludzkości. A przede wszystkim, że nie mamy innego wyjścia. Joanna Duda-Gwiazda podaje sumy przekazane przez Polskę do Unii i kwotę, którą Unia potwierdziła – rachunek się nie zgadza. W artykule czytamy również o opłatach wnoszonych przez Polskę po za wpłatą główną do ogólnego budżetu. Przeczytać na prawdę warto, tak jak każdy artykuł w tym numerze.

W kwartalniku „Nowy Obywatel”, możemy też znaleźć poważne opinie i o gazie łupkowym i mleczarstwie, a także o płacy minimalnej. Słowem najważniejsze problemy dzisiejszej Polski zostały przedstawione przez specjalistów. To cieszy.   

za: http://www.sdp.pl/opinie/9798,bilans-dekady-w-obywatelu,1400738870






Informujemy, iż w celu optymalizacji treści na stronie, dostosowania ich do potrzeb użytkownika, jak również dla celów reklamowych i statystycznych korzystamy z informacji zapisanych w plikach cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies można kontrolować w ustawieniach przeglądarki internetowej. Korzystając z naszej strony, bez zmiany ustawień w przeglądarce internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności.