Kanonizacja naszego ukochanego Polaka-Papieża to dla żyjącego pokolenia Polaków historyczne wydarzenie. Oto zawołanie Santo subito!, które 9 lat temu rozległo się na Placu Świętego Piotra, stało się faktem. Od wielu osób słyszę często słowa: Gdyby nie Jan Paweł II, moje życie wyglądałoby inaczej, To wszystko dzięki Janowi Pawłowi II, a ostatnio nawet znajomy operator wyznał mi, że jego 5-letnia córeczka przyszła na świat właśnie dzięki Świętemu Janowi Pawłowi II, zanim papież został jeszcze wyniesiony na ołtarze. Pięć lat temu żona znajomego gorliwie modliła się przed grobem Papieża-Polaka, jej modlitwa i prośba o to, aby mogła urodzić dziecko, została wysłuchana. Podobnych świadectw jest coraz więcej, a to dzięki modlitwie Świętego Jana Pawła II w Domu Ojca za każdą i każdego z nas, za Polskę – naszą Ojczyznę, która jest, jak powtarzał Ojciec Święty, wielkim zbiorowym obowiązkiem.
To dziękczynienie Bogu za dar życia Jana Pawła II składane przed ołtarzem w Wiecznym Mieście dało się zauważyć 27 kwietnia br. Oto Niedziela Miłosierdzia Bożego, którą w 2000 r. Święty Papież Polak ogłosił Świętem Miłosierdzia Bożego w Kościele katolickim, stała się dniem niekończącej się radości Polaków oraz pielgrzymów z różnych kontynentów.
Żywy strumień miłosierdzia Bożego
Im bliżej było kanonizacji, tym większe miałam w sobie pragnienie być na Placu Świętego Piotra w drugą Niedzielę Wielkanocną. Być w samym centrum dziejącej się na naszych oczach historii. Oto dwóch papieży - Jan Paweł II i Jan XXIII - zostało ogłoszonych świętymi. Co więcej, dwóch papieży wzięło udział w liturgii kanonizacyjnej: Franciszek i jego poprzednik Benedykt XVI. Gdy zobaczyłam uśmiechniętą, pełną optymizmu twarz emerytowanego papieża, poczułam ogromne wzruszenie. Oto bliski współpracownik i przyjaciel Jana Pawła II był przy kanonizacji Papieża-Polaka! Wymowne oklaski podczas momentu ogłoszenia świętym Jana Pawła II, łzy w oczach wiernych oraz towarzyszące emocje oceanu Polaków, którzy przybyli do Rzymu na kanonizację swojego rodaka, trudno przelać na papier. Tego dnia widziałam w Polakach coś więcej niż entuzjazm. Na Placu Świętego Piotra można było zobaczyć żywy strumień miłosierdzia Bożego spływający na rzesze ludzi. - Kochałam Ojca Świętego całe życie. Przyjechałam tutaj prosić o jego wstawiennictwo i wyproszenie wielu łask. Bardzo było mi go żal, gdy cierpiał, nawet nosiłam w sobie taką myśl, że lepiej byłoby, abym to ja umarła niż on – wyznaje Gabriela Ciemieniewska z okolic Torunia.
Pielgrzymowanie z uczniem Wojtyły
Na kanonizację redakcja Naszej Polski postanowiła wybrać się z pielgrzymami z Andrychowa, miasteczka położonego tuż za Wadowicami, w kierunku Bielsko-Białej. Nie liczyło się zmęczenie, brak snu, niewygody. Łączył nas jeden cel: Święty Jan Paweł II! Każdy z podróżujących pragnął 27 kwietnia znaleźć się na Placu Świętego Piotra. Ostatnia osoba wsiadła w Cieszynie. Ruszyliśmy do Wiecznego Miasta, aby móc razem przeżywać to historyczne wydarzenie.
Dwaj kapłani rozpoczęli nocną podróż modlitwą. Nocą przemierzyliśmy Czechy, o poranku powitała nas malownicza Austria, wkrótce udało się przekroczyć granicę Włoch. Zobaczyliśmy nieocenione w swym pięknie Alpy, pełne blasku słońce, kręte drogi, turnie porośnięte przepiękną wiosenną zielenią. Ktoś zawołał: Już za 24 godziny będzie święty!. Rozbrzmiały laudesy ku Bożej chwale, dziękujemy bogu za Jana Pawła II. Słychać śpiew: „Oto Jan Paweł II, którego dał nam Pan!. Przed dotarciem do Wiecznego Miasta wspólnie uczestniczyliśmy w polowej Mszy świętej, sprawowanej… w autobusie.
W drodze do Rzymu towarzyszył nam wyjątkowy kapłan z diecezji bielsko-żywieckie, ks. Franciszek Płonka, który przez 20 lat zajmował się duszpasterstwem akademickim, obecnie duszpasterz rodzin. W czasach seminaryjnych w Krakowie jego profesorem był… Karol Wojtyła! Zapytany o to, czy już wtedy czuł, że przebywał ze świętym człowiekiem, ks. Franciszek odpowiada: - Nikt wówczas nie przypuszczał, że stoi obok nas święty. Ale było w nim coś wyjątkowego. Był niesamowicie skupioną osobą, wiedzącą czego chce. Nigdy nie zapomnę, kiedy mówił na wykładzie z tzw. pryncypiów, tj. podstaw etyki myśli filozoficznej i teologicznej, o nadrzędnym celu człowieka. Naszym młodym umysłom w seminarium w Krakowie tłumaczył z wielką wiarą, po co żyje człowiek – wspomina duchowny.
Wielogodzinne czuwanie, tłumy pielgrzymów z całego świata porozkładanych na karimatach już od późnych godzin dzień przed kanonizacyjną niedzielą na wszystkich ulicach prowadzących do Placu Świętego Piotra, śpiewy, modlitwy w różnych językach świata, pielgrzymi śpiący jedni na drugich, przedostanie się choćby kilka metrów przez nich było ogromnym wyzwaniem – tak wyglądało Wieczne Miasto na niespełna dobę przed uroczystością kanonizacyjną. Co chwila ktoś potrzebował pomocy medycznej, co chwila ktoś błagał wręcz służbę porządkową o wpuszczenie na Plac Świętego Piotra za barierki, które miały zostać dopiero otwarte o 5.00 nad ranem. Pielgrzymi, którzy przybyli do Rzymu, byli przygotowani na wszystko! Nie było im straszne spanie na betonie albo na schodach. Dla około miliona wiernych liczyło się jedno: móc uczestniczyć w kanonizacyjnej Mszy św. dwóch papieży.
W wywiadzie dla Radia Watykanskiego wikariusz diecezji rzymskiej, kard. Agostino Vallini, powiedział, że to wydarzenie było świętem wiary i radości wiary. Trudno nie zgodzić się z tym stwierdzeniem, jednak powinniśmy pamiętać o tym, że wyniesienie na ołtarze Papieża-Polaka nie może kończyć się na samej radości. Naszym obowiązkiem jest brać przykład ze świętych! - Akt kanonizacji polega na tym, że pokazuje się człowieka jako wzór życia chrześcijańskiego. Kościół bierze za to odpowiedzialność. Papież jest wielką katechizacją i świadectwem. Należy zgłębiać jego nauczanie, winny być podejmowane specjalne programy ogólnopolskie, diecezjalne, parafialne – zwraca uwagę ks. Franciszek Płonka.
Polacy zdobyli Rzym!
Zobaczyć na Placu Świętego Piotra biało-czerwone morze flag to niezapomniane przeżycie. Do Rzymu przybyła Polonia z całego świata: Chicago, Vancouver czy Australii. - Wczoraj wieczorem wydawało mi się, że Rzym przez Polaków został zdobyty! Stałam całą noc tutaj, żeby dostać się na Plac Świętego Piotra. Jednak mimo trudu drogi i wieku chciałam znowu być w Rzymie po tym, jak byłam obecna na beatyfikacji Ojca Świętego – mówi Anna Balcerkiewicz z Wyszkowa. Spotykam również polskiego ks. Józefa Ślazyka, poetę i barda, który od 16 lat jest proboszczem jednej z parafii w środkowej Italii. Radośnie wita mnie gitarą: Jan Paweł II jest naszym świętym, Karol Wojtyła uczy jak żyć!. Woła: - Nie lękajcie się! Wypłyńcie na głębię! Powinniśmy tym żyć!
W Rzymie nie mogło zabraknąć pielgrzymów z rodzinnych Wadowic Jana Pawła II. – Niewiele brakowało i by nas tu nie było – wyznaje jeden z pątników. – Wszyscy parafianie z Wadowic są tak uzbrojeni w cierpliwość, dobroć i wrażliwość, że musieli znaleźć się na Placu Świętego Piotra – śmieje się młody kapłan, ks. Piotr Lipkowski. I dodaje: - Jan Paweł II osiągnął świętość, ponieważ naśladował Chrystusa, karmił się Jego słowem i pokornie jak Maryja realizował to, do czego powołał Go Pan Bóg i chciałby tam z nieba, abyśmy również realizowali to zadanie.
Ks. Lipkowski zwraca uwagę na ważny dla nas chrześcijan aspekt: kanonizacja Ojca Świętego winna być pragnieniem bycia do końca naszego życia ziemskiego w stanie łaski uświęcającej. Papież Franciszek w homilii podczas Mszy św. kanonizacyjnej przypominał: - Św. Jan XXIII i św. Jan Paweł II mieli odwagę oglądania ran Jezusa, dotykania Jego zranionych rąk i Jego przebitego boku. Nie wstydzili się ciała Chrystusa, nie gorszyli się Nim, Jego krzyżem. Nie wstydzili się ciała swego brata (por. Iz 58,7), ponieważ w każdej osobie cierpiącej dostrzegali Jezusa.
Niech ta kanonizacja nie będzie dla nas, Polaków, jednorazowym wydarzeniem. Nie tego pragnie Święty Jan Paweł II. Jego wolą jest, abyśmy umieli wziąć swój krzyż i naśladowali Chrystusa, tak jak czynił on do ostatnich chwil swojego ziemskiego życia.
Magdalena Kowalewska
Artykuł ukazał się w tygodniku „Nasza Polska” nr 20 z 13 maja 2014 r.