Pod flagą niebiesko-żółtą czy czerwono-czarną
data:12 maja 2014     Redaktor: LordVader

W trakcie relacjonowania wydarzeń na Ukrainie okazało się, że duża część mediów prawicowych i tych tzw. „Salonowych” zaczęła mówić jednym głosem.




Większość Polaków bardzo entuzjastycznie przyjęła dążenia Ukraińców do zmian demokratycznych w swoim kraju. Ja również należałem i wciąż należę do tej części Polaków. Walka na Majdanie była relacjonowana dzień po dniu w niemal wszystkich polskich mediach. Solidaryzujemy się z Ukraińcami od początku walk na Majdanie do dnia dzisiejszego, kiedy to istnienie Ukrainy jest zagrożone przez wojnę wewnętrzną inspirowaną przez Federację Rosyjską lub bezpośrednią inwazją Rosji.

W trakcie relacjonowania wydarzeń na Ukrainie okazało się, że duża część mediów prawicowych i tych tzw. „Salonowych” zaczęła mówić jednym głosem. Gazeta Polska ramię w ramię z Gazetą Wyborczą… tego jeszcze nie było. Na podwórku partyjnym również doszło do zawieszenia broni między PO i PiS-em. Partie dosyć zgodnie oceniały sytuację na Ukrainie.

W tej nowej rzeczywistości polityczno-medialnej czułem się nieswojo. Nie jestem w stanie uwierzyć  w dobre intencje lub uczciwą ocenę sytuacji na Ukrainie przez media takie jak Gazeta Wyborcza, TVN, TVP itd. Nie potrafię uwierzyć w to, że nagle Donald Tusk przejrzał na oczy i w Rosji nie widzi partnera, a w Putinie przyjaciela, tylko zagrożenie dla pokoju w Europie. Nie posądzam Gazety Polskiej lub PiS-u o wiarę w nawrócenie ludzi tworzących te środowiska. Mimo to odnoszę wrażenie, że zostaliśmy bardzo zgrabnie wciągnięci w pewną grę, mającą na celu nadawanie tempa oraz kierunku debacie wokół Ukrainy.
Ta nowa Rosja z jednej strony jest radyklanie krytykowana- bo jest na to zapotrzebowanie polityczne, żeby przykryć 7 lat rządów PO-PSL- ale z drugiej strony pojawiły się pierwsze bardzo wyraźne próby oswojenia nas z tą nową Rosją. Ta rola przypadła w udziale Bronisławowi Komorowskiemu. Świadczą o tym wypowiedzi prezydenta na temat Rosji, które  tak naprawdę nie zmieniły swojego starego przekazu: Rosja to wielki kraj, któremu należy się wyjątkowe traktowanie.

Zastanawiałem się, w którym momencie prawicowe media i w tym też ja, uzmysłowimy sobie, że braliśmy udział w jakimś spektaklu. A my wszyscy swoim poparciem i  wojnami między sobą o Majdan odegraliśmy rolę przysłowiowych „pożytecznych idiotów”. Kiedy okaże się, że wcale nie liczy się interes Polski, a jedynie realizacja cudzych, tych samych od dziesiątków lat, interesów. Jak będzie wyglądało odrzucenie przez Polskę egoizmu narodowego i zawiści historycznej na rzecz pojednania i pokoju między bratnimi narodami.
Ten proces może rozpoczął się wcześniej, ale w związku z tym, że jestem mało wytrawnym obserwatorem, zorientowałem się dopiero po informacji o organizowanej konferencji prasowej z kandydatami na stanowisko prezydenta Ukrainy. Informacja, że do Warszawy na konferencję zaproszono Oleha Tiahnyboka ze skrajnie nacjonalistycznej partii „Svoboda” oraz przedstawiciela radykalnego ugrupowania Prawy Sektor,  dała mi do myślenia…
Organizatorami konferencji jest EuroMajdan oraz Fundacja Otwarty Dialog. Fundacja Otwarty Dialog jest bardzo mocno zaangażowana w pomoc Ukrainie -  co nie jest niczym złym. Na stronie internetowej Fundacji dowiadujemy się, że: „Fundacja Otwarty Dialog została stworzona przez ludzi, którzy uważają, że europejskie wartości – wolność osobista, prawa człowieka, demokracja, samostanowienie – są nie tylko deklaracjami, ale powinny być powszechną rzeczywistością XXI wieku.” W Radzie Fundacji jest pan Andrzej Wielowieyski, ojciec Dominiki Wielowieyskiej i partyjny kolega śp. Bronisława Geremka. Mimo tych pięknych haseł Fundacja zaprasza przedstawicieli środowisk odwołujących się szowinizmu ukraińskiego.
Przedstawicielka EuroMajdanu w Warszawie Natalia Panchenko, o czym przypominają Kresy.pl, wcześniej pozwoliła sobie na takie śmiałe określenie na temat Rzezi Wołyńskiej:, „Bo prawda jest taka, że Polacy mówią o Wołyniu poczynając od wydarzeń 1943 roku. A dlaczego nie mówi się o tym, co się tam działo od 1920 roku? Niech panu babcia opowie o tym, jak się paliło cerkwie ukraińskie, jak się mordowało rodziny ukraińskie, o tym, że inteligencja mogła pracować na politechnice we Wrocławiu, ale we Lwowie już nie. To, co wydarzyło się w 1943 roku, nie wzięło się znikąd”. Wcześniej wspomniała, że naliczyliśmy  od 20 do 50 tys. ofiar, ale nikt nie policzył ofiar po stronie ukraińskiej w trakcie całej II RP.
Osobiście uważam, że w Polski interesie jest pomoc Ukrainie w walce o swoją niepodległość i integralność terytorialną…ale myślę też, że nie z każdym, kto będzie deklarował przywiązanie do demokracji, polskie władze powinny rozmawiać.  
Nie wyobrażam sobie, żeby w Polsce organizowano konferencje prasowe dla polityków niemieckich partii skrajnie nacjonalistycznych, które szczycą się dziedzictwem NSDAP i Mein Kampf. Noszenie na sztandarach Bandery przez jakąkolwiek  organizację polityczną lub społeczną na Ukrainie jest tym samym, co noszenie przez Niemców Hitlera, a przez Rosjan Stalina.

Jestem przekonany o tym, że te wszystkie działania mają na celu zakrycie prawdziwego interesu Polski, jakim jest budowanie swojej pozycji w regionie oraz podmiotowości. W sytuacji, w której to Polska udziela kredytu zaufania Ukraińcom, wszystko jest powoli odwracane. Może okazać się, że to Polacy mają jakiś kredyt zaufania u Ukraińców, który winniśmy teraz spłacać, podobnie jak po II Wojnie Światowej w III RP okazało się, że mamy jakiś kredyt zaufania u Żydów. Rosja może się okazać państwem, które miało prawo do takich działań i jest jedynym gwarantem stabilności w regionie, tak jak Donald Tusk uznał, że jedynie Rosjanie mogą wyjaśnić przyczyny Tragedii Smoleńskiej.

To jest granica, za którą dostrzegam kolejne długofalowe działania mające zrobić z Kresów  polskie „Stodoły Nienawiści”. Za kilka miesięcy będziemy mieć w mediach debatę historyczną na temat historii polsko-ukraińskiej, w której zrówna się wbijanie dzieci na sztachety i rozpruwanie ciał z zakazem wykładania ukraińskim uczonym na Uniwersytecie we Lwowie i kilkoma zabójstwami. Skala i charakter wzajemnych krzywd zostanie zrównana ze wskazaniem większej winy po stronie polskiej.

Mam nadzieję, że wszystkie prawicowe i nie-prawicowe media będą jednoznacznie oceniać polityków ukraińskich, którzy odnoszą się do dziedzictwa Stephana Bandery i tych polityków polskich, którzy będą tolerować tych pierwszych w Polsce. A tego typu działania, jak ta konferencja, będą bojkotowane.
To od nas zależy czy będziemy rozmawiać z Ukrainą, która będzie pod flagą niebiesko-żółtą czy czerwono-czarną. Będąc na Majdanie spotkałem wspaniałych młodych ludzi, którzy o Ukrainie mówili zawsze w połączeniu z Bogiem i nie mieli na sobie czerwono-czarnej flagi. To Ci młodzi Ukraińcy są nadzieją dla Ukrainy i dla nas. Dzisiaj decyduje się przyszłość naszych relacji z Ukrainą. Możemy budować kapitał organizacjom nacjonalistycznym albo poprzez media i władze rozmawiać z patriotami ukraińskimi, a nie z szowinistami.
Jak czytam wypowiedzi przedstawicieli ukraińskich, że w Polsce pewne działania są wymierzone przeciwko pojednaniu Polaków z Ukraińcami, co również  sugeruje pani Natalia Panchenko. Jak tylko ktoś wspomina o Rzezi Wołyńskiej- to jakoś coraz bardziej mi się nasuwa brzydkie powiedzonko, „kto czuje ten…”  

Wojtek Majsner





Informujemy, iż w celu optymalizacji treści na stronie, dostosowania ich do potrzeb użytkownika, jak również dla celów reklamowych i statystycznych korzystamy z informacji zapisanych w plikach cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies można kontrolować w ustawieniach przeglądarki internetowej. Korzystając z naszej strony, bez zmiany ustawień w przeglądarce internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności.