Widok polskich mundurów, czerwonych goździków, które miały być złożone pod pomnikiem człowieka, który w sposób zbrodniczy zapisał się w dziejach Polski i Polaków oraz biało czerwonej flagi, wywołał oburzenie licznie zgromadzonych uczestników happeningu, jaki dziś zorganizowano pod pomnikiem.
Instalację czerwonej świni na rusztowaniu wykonał oczywiście artysta-rzeźbiarz Jacek Adamas, zaś współorganizatorem był olsztyński oddział stowarzyszenia Solidarni 2010. Nad podziw dopisały media, zarówno lokalne, jak i najważniejsze ogólnopolskie. Przybyli również członkowie Prawa i Sprawiedliwości oraz Niepokonanych 2012. Do happeningu spontanicznie przyłączyli się mieszkańcy Pieniężna, a nawet przejeżdżający turyści. Takiego właśnie turystę z Sopotu, który wraz z żoną specjalnie zjechał z trasy pod pomnik Czerniachowskiego, ochoczo spisała nasza dzielna policja. Powód? Za głośno wyrażał swoje emocje...
Policja dziś nie popisała się zresztą zupełnie. Wyglądało tak, jakby nasi stróże prawa byli pod pomnikiem po to, aby chronić biednych Rosjan przed okropnymi Polakami. Mimo że uczestnicy happeningu posiadali stosowne pismo od burmistrza Pieniężna, który został poinformowany o zamiarze pokojowego pikietowania pod instalacją Jacka Adamasa, policja uznała, że zgoda burmistrza ich nie interesuje. Oni dostali inne wytyczne i zamierzali się ich trzymać. Co starszym uczestnikom happeningu przypominało to metody rodem z minionej epoki, która tak naprawdę chyba wcale się nie skończyła...
Na parking mogli wjechać tylko Rosjanie oraz polscy kombatanci. Potem okazało się, że szlaban otoworzono także dla mediów publicznych oraz TVN. Pozostali byli zmuszeni parkować wzdłuż ulicy albo w wąwozie nieopodal pomnika. Tam, gdzie w rezultacie stanęła czerwona świnia na olbrzymim rusztowaniu.
Najliczniejszą grupę, oprócz mediów i policji, stanowili tajniacy z ABW. Zajmowali się głównie fotografowaniem rejestracji samochodów dziennikarzy oraz ...samych przedstawicieli mediów. Posunęli się nawet do tego, że chcieli zrewidować samochód redaktora naczelnego Expressu Olsztyn w poszukiwaniu czerwonego sprayu. Takim właśnie sprayem dziś w nocy pomalowano pomnik Czerniachowskiego, "ozdabiając" go znakiem Polski Walczącej oraz napisem "precz z komuną". Redaktor naczelny nie zgodził się oczywiście na przeszukanie samochodu, prosząc grzecznie acz stanowczo o nakaz prokuratora.
To jednak nie koniec żenującego spektaklu w wykonaniu polskich tak zwanych "stróżów prawa" pod pomnikiem. Samochody policyjne dyskretnie eskortowały odjeżdżających dziennikarzy aż pod pobliską Ornetę, a część z przedstawicieli mediów została przez policję zatrzymana już na rogatkach Pieniężna. Między innymi wspomniany redaktor naczelny EO. Policjanci, mimo że wcześniej robili zdjęcia zarówno dziennikarzy jak i rejestracji samochodowych, postanowili spisać dodatkowo wszystkich uczestników happeningu, nie patrząc na legitymację dziennikarską i prawo prasowe. Sprawą zajmie się oczywiście Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich.
Zamierzamy także dowiedzieć się, dlaczego policja uznała, że zarządzenie gospodarza terenu jest nieważne i że ważniejsze jest ochranianie Rosjan, którzy czuli się dziś w Pieniężnie jak u siebie i odgrażali się, że "teraz to będziemy tu przyjeżdżać coraz częściej". A przecież wystarczyloby respektować uchwałę Rady Miasta Pieniężno i przenieść pomnik Iwana Czerniachowskiego do Rosji lub na cmentarz w Braniewie i tam sobie czcić sowieckiego "bohatera" do woli...
Solidarni 2010 Olsztyn