Dziesięć lat Polski w UE- bilans
data:28 kwietnia 2014     Redaktor: ArekN

 

Mija dziesięć lat Polski w Unii Europejskiej. Brakuje łatwo dostępnych, rzetelnych opracowań, pozwalających chłodnym okiem podsumować wady i zalety tego okresu.

Pozostaje mieć nadzieję, że okrągła rocznica zaowocuje większą liczbą publikacji. Streszczenie jednej z nich- autorstwa dr hab. Tomasz Grosse, napisanej dla Instytutu Sobieskiego, przedstawiamy poniżej.

 
 

Autor zadaje ważne pytania: czy napływ zewnętrznych inwestycji był tylko chwilowym bodźcem do rozwoju a Polskę w dłuższym okresie czeka stagnacja? Czy w rzeczywistości nie marnujemy swoich szans, zważywszy na olbrzymi wzrost zadłużenia i dramatyczne obniżenie dzietności?

 

Środki [europejskie- red.] te nie budują długofalowych przewag konkurencyjnych. Model rozwoju opiera się na specyficznej niszy, która ukształtowała się w trakcie poszerzenia Wspólnoty. Bazuje ona na tanich kosztach produkcji i dostępie do wspólnego rynku. Ale jest to nisza przejściowa, występująca tak długo, póki nie wzrosną koszty produkcji w Polsce. Dlatego pozytywne oddziaływanie tej polityki może wygasnąć wraz z zakończeniem się programów pomocowych UE.

A może dziesięciolecie członkostwa Polski w Unii Europejskiej to czas straconych szans i wyczerpywania własnych rezerw? Należy wziąć pod uwagę dynamicznie wzrastające zadłużenie publiczne (większe niż podczas rządów Edwarda Gierka). Dramatyczny jest spadek wskaźników demograficznych. Według prognozy GUSliczba ludności Polski w 2035 roku zmniejszy się w stosunku do obecnej o ponad 2,2 mln osób i spadnie do ok. 35,9 mln. Ubytek ludności może być też związany z emigracją. Według rocznika demograficznegotylko w pierwszych latach naszego członkostwa w UE (2004-2008) wyjechało z Polski na pobyt czasowy (dłuższy niż dwa-trzy miesiące) szacunkowo ponad 2,2 mln osób.

 

Do tego pojawiły się nowe, niepokojące tendencje. Rozwarstwienie dochodów, upadek niektórych gałęzi gospodarki, zapaść nauki czy służby zdrowia, stopniowa alienacja elit politycznych:

 

W takiej sytuacji okres integracji należałoby traktować jako wyczerpywanie krajowych zasobów niezbędnych dla długofalowego rozwoju. Przysłowiowe „życie na kredyt”, które wprawdzie dostarcza doraźnych satysfakcji, ale zwiększa ryzyka dla przyszłych pokoleń.

To wszystko może się wiązać z tendencją do słabnącego zainteresowania krajowych elit politycznych strukturalnymi problemami gospodarczymi i społecznymi. Oznaczałoby to, że europeizacja prowadzi do uśpienia tych elit i ich poczucia odpowiedzialności za długofalowy rozwój kraju. Skłaniałaby do doraźnego zadawalania się korzyściami integracji, ale nie dostrzegania tego, że wysychają zasoby niezbędne dla dalszego rozwoju

 

Autor artykułu dostrzega szanse i wyzwania, które powinny stać się priorytetem dla polskich elit, zauważa jednak, że posiadamy dość ograniczone możliwości manewru- znakomita część obowiązujących reguł narzucana jest odgórnie:

 

Polska zmieniła bowiem kontekst sojuszy międzynarodowych – z rosyjskiej strefy wpływów na pro-zachodni – jednak zasadniczo nie wyzwoliła się ze statusu peryferyjnego. A to oznacza, że ma stosunkowo niewielki wpływ na kluczowe decyzje podejmowane w ramach europejskiego systemu władzy. Dlatego integracja europejska niesie także ograniczenia dla polskiej polityki lub silnie ukierunkowuje procesy rozwoju. Można to przyrównać do ”złotego kaftanu europeizacji”, który sprawia wrażenie komfortowego, ale wiąże się z narzuceniem określonych rozwiązań w polityce krajowej i zagranicznej.

 

Niewątpliwą korzyścią wypływającą ze wstąpienia Polski do Unii Europejskiej jest wzmocnienie naszego bezpieczeństwa:

 

Podstawowe znaczenie dla poprawy bezpieczeństwa miało wprawdzie przyjęcie Polski do NATO, ale członkostwo w UE można traktować jako ważne uzupełnienie. Dla geopolityki kluczowe było zwiększenie niezależności i bezpieczeństwa Polski wobec Rosji. Ponadto, dużą wagę miała poprawa geopolitycznej pozycji względem Niemiec, które stały się dla nas nie tylko państwem sojuszniczym, ale również ”związanym” w ramach szerszej wspólnoty euroatlantyckiej i w UE. Tym samym Polska wyzwoliła się w pewnym stopniu od pułapki, w jaką wpędzało ją położenie geograficzne między Niemcami a Rosją.

 

 

Fundusze pomocowe- zważywszy na ich zakres- prof. Grosse porównuje do planu Marshalla, jednak pozostaje sceptyczny wobec możliwości rzeczywistego ich wykorzystania oraz celowości. Wszystkie pozytywne zmiany były wymuszane odgórnie, co zablokowało rozwój krajowych inicjatyw i zahamowało modernizację polskiej administracji:

 

Uznaje się przykładowo, że inwestycje polityki spójności dość powierzchownie modernizowały polską gospodarkę,  przeważały bowiem inwestycje infrastrukturalne lub takie, które poprawiały jedynie warunki życia mieszkańców (przykładowe chodniki i ścieżki rowerowe), w zbyt małym stopniu wzmacniając konkurencyjność i innowacyjność polskiej gospodarki. Dlatego przynosi to dość nietrwały efekt poprawy koniunktury w okresie wydatkowania środków spójnościowych, ale przy jednocześnie stosunkowo niewielkiej korzyści z punktu widzenia długofalowych procesów rozwoju

 

W jakim stopniu zrealizowało się owo mityczne „doganianie Zachodu”? Autor artykułu wskazuje na powstanie modelu gospodarczego opartego na tanich kosztach produkcji i silnej współpracy z potężnymi europejskimi firmami, w dużej mierze niemieckimi. Zobowiązanie te zostały narzucone- znowu- odgórnie, czemu służyło szereg narzędzi (zachęty inwestycyjne, wsparcie logistyczne, polityka spójności skupiona na inwestycjach infrastrukturalnych itp.). W rezultacie polska gospodarka jest silnie uzależniona od koniunktury państw zachodniej Europy a wzrost płac pracowników mógłby spowodować opłakane skutki:

 

Jest to również przyczyna, dla której polskie władze (zwłaszcza te o nastawieniu liberalnym) będą starały się zablokować szybki wzrost zarobków polskich pracowników. Ewentualny wzrost płac musi być bowiem powiązany ze zmianą modelu gospodarczego. Tymczasem ani inwestorzy (co zrozumiałe), ani polski rząd  nie prowadzą działań w kierunku zmiany profilu rozwoju i poprawienia konkurencyjności poprzez wzrost innowacji. Tworzy to rosnące ryzyko pułapki rozwojowej, lub tzw. pułapki średniego dochodu. Wyjście z tej niszy może być trudne, gdyż nie widać ani sił gospodarczych, ani politycznych, które na poważnie byłyby zainteresowane omawianym problemem.

 

Integracja z Unią zamiast zmniejszyć raczej utrwaliła status Europy Środkowej i Polski jako obszaru zależnego ekonomicznie. Modernizacja opiera się na czynnikach zewnętrznych (opartych na dość kruchych podstawach, jak np. konieczność posiadania taniej siły roboczej) bez postępującej równolegle modernizacji wewnętrznej:

 

Odpowiedzialne są za to również elity krajów naszej części Europy, które aby uzyskać geopolityczne cele integracji z Zachodem poświęciły własną autonomię w polityce gospodarczej. Ale problemem było również ”uśpienie” tych elit pod wpływem integracji europejskiej. Towarzyszyło temu coraz dalej posunięte przesuwanie odpowiedzialności za rozwój kraju na poziom europejski.

 

W ciągu ostatnich dziesięciu lat nie uległ poprawie model demokratyczny państwa, obejmujący takie dziedziny jak: kontrola państwa nad obywatelami, możliwość podejmowania przez wyborców wiążących decyzji, frekwencja wyborcza, zaufanie do instytucji publicznych oraz względem innych obywateli. Co gorsza, część tych wskaźników uległa pogorszeniu:

 

Integracja europejska mogła w części pogłębiać te słabości. Przedstawiciele instytucji europejskich i dyplomaci państw zachodnioeuropejskich oddziaływali przecież na transformację w Europie Środkową. W sposób nieformalny faworyzowali niektóre organizacje i poglądy polityczne, a inne traktowali jako zagrożenie dla procesu integracyjnego. Wtórowały im krajowe elity najbardziej zaangażowane w proces akcesji. Świadomie ograniczano rozwój pełnego spektrum ruchów politycznych i profilowano odbudowywaną demokrację zgodnie z własnymi celami politycznymi. Stosowano przy tym dość szeroki zakres instrumentów, od wywierania presji politycznej kanałami dyplomatycznymi, poprzez działania informacyjne skierowane do miejscowej opinii publicznej, jak również różnego typu wsparcie (w tym finansowe) dla środowisk liberalnych i sprzyjających celom integracji europejskiej.

Największe znaczenie miało upowszechnianie wartości kosmopolitycznych oraz liberalnych. Były to idee wypracowane w głównym nurcie polityki unijnej i zgodne z pro-integracyjną poprawnością polityczną. Zostały one w dużym stopniu podchwycone przez lokalne elity polityczne. W części wynikało to z ich dążeń geopolitycznych do jak najszybszego związania z zachodnimi strukturami politycznymi. W części było wykorzystane do celów wewnętrznej rywalizacji partyjnej, a więc do wzmocnienia własnej formacji politycznej i osłabienia przeciwników. Właśnie dlatego poglądy krytyczne wobec integracji europejskiej były piętnowane mianem „eurosceptycznych”. W warunkach Europy Środkowej miało to silnie pejoratywne znaczenie, które faktycznie służyło wykluczeniu z dyskursu publicznego.

Na przykład, ruchy prawicowe w Polsce mają niejednokrotnie poglądy sceptyczne wobec integracji, gdyż są przywiązane do suwerenności narodowej oraz katolickich wartości w życiu społecznym (np. niechętne liberalizacji aborcji lub zbyt szerokim prawom dla mniejszości seksualnych). Tego typu idee kolidowały więc z głównym nurtem europeizacji i były systematycznie pomniejszane lub dezawuowane przez jej zwolenników.

 

 

Autor konkluduje, że sama przynależność Polski do Unii Europejskiej nie daje gwarancji ma rozwój- w wielu dziedzinach życia społecznego i państwowego może panować stagnacja a nawet nastąpić regres. Zależy to w dużej mierze od rządzących elit i przyjętych przez nich priorytetów działania:

 

Na potrzeby niniejszego tekstu posłużyłem się metaforą ”złotego kaftanu europeizacji”. Czujemy się w nim bezpieczniej, bardziej komfortowo (choć nie wszyscy), ale jesteśmy też bardziej niesamodzielni. Trudno powiedzieć, czy rozwój Polski w warunkach integracji będzie prowadził do trwałego rozwoju, czy w oczach historyków będzie przypominać tylko krótkotrwały ”rozbłysk”. W tym drugim przypadku złoto ”kaftana europeizacji” szybko może zblaknąć, a pozostaną jedynie ograniczenia i ciężary wynikające z akcesji. Rosną bowiem objawy wyczerpania towarzyszącego integracji, takie jak kryzys zadłużenia lub demograficzny.

Polskie elity oddały w dużym stopniu rządy na poziom unijny i zdają się ograniczać jedynie do implementacji wytycznych europejskich. (…) Po pierwsze wynika to z kultury politycznej, która przez całe dziesięciolecia, a nawet wieki adaptowała się do warunków sterowania przez zagraniczne ośrodki polityczne (…) Po drugie, jest związane z deficytem państwa rozumianego jako emanacja wspólnoty politycznej, i które powinno dbać o interesy tej wspólnoty, a nie o realizację partykularnych korzyści (lub racjonalności biurokratycznej).Po trzecie, wynika ze słabości wspólnoty narodowej, czego objawem jest niski poziom zaufania społecznego. Wreszcie czwartym uwarunkowaniem jest relatywnie niski potencjał ekonomiczny i geopolityczny Polski.

 

 

Pełny artykuł na stronie: http://www.sobieski.org.pl/analiza-is-68/

 

AN

 

Zobacz równiez:





Informujemy, iż w celu optymalizacji treści na stronie, dostosowania ich do potrzeb użytkownika, jak również dla celów reklamowych i statystycznych korzystamy z informacji zapisanych w plikach cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies można kontrolować w ustawieniach przeglądarki internetowej. Korzystając z naszej strony, bez zmiany ustawień w przeglądarce internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności.