Danusia Siedzikówna "Inka". Tragiczna rocznica -  z naszego archiwum
data:25 kwietnia 2014     Redaktor: husarz

74 lata temu - 28 sierpnia 1946 r. w Gdańsku -  komuniści rozstrzelali 17-letnią Danutę Siedzikównę - sanitariuszkę i łączniczkę AK - ps. ''Inka''.
Jest  dla nas symbolem niezłomności i walki o wolną Ojczyznę. 

Niepublikowane dotąd zdjęcie Danusi Siedzikówny "Inki" otrzymaliśmy w 2014r.  na naszą pocztę redakcyjną od Pana Bogusława Łabędzkiego, radnego Hajnówki. Historię Inki przypomniał Piotr Świerczyński z katowickiego oddziału Solidarnych2010. Obu Panom dziękujemy za świadectwo o naszej Narodowej Bohaterce.

 
 

Danusia Siedzikówna

Jedna z naszych młodych dziewczyn, które po zakończeniu II Wojny Światowej ratowały honor prawdziwej Polski, tej o której marzymy, by znów była, jak kiedyś – patriotyczna i niepodległa.

Danusia została zamordowana przez pachołków czerwonej gwiazdy w 1946 roku, gdy do jej osiemnastych urodzin brakowało sześciu dni. Pseudonim „Inka” przyjęła od szkolnej przyjaciółki. Wpadła przez współpracującą z UB inną łączniczkę. Jeden z rzekomych świadków – wartownik UB – zeznał, że w czasie pewnej akcji „Inka” rozkazała rozstrzelać na miejscu dwóch jego kolegów, funkcjonariuszy UB, mówiąc „poznaję te ubeckie mordy – rozstrzelajcie ich”. Oczywiście rzekomy świadek kłamał. Niestety jedynym, który na procesie Danusi zeznawał prawdę był milicjant Mieczysław Mazur, który spotkał „Inkę” podczas jednej z akcji, gdzie został ranny, a dziewczyna pomogła mu. Danusię zamordowano, gdyż nie chciała wydać żadnych informacji na temat swojego oddziału „Łupaszki”, gdzie była sanitariuszką i łączniczką. Danusię skazano na karę śmierci, lecz dziewczyna nie zwróciła się do Bieruta z prośbą o darowanie jej życia. Przed wykonaniem wyroku śmierci Ince i Zagończykowi – drugiemu skazanemu – chciano przed egzekucją zawiązać oczy na co nie pozwolili. Po rozkazie „Po zdrajcach narodu polskiego, ognia” skazani krzyknęli razem „Niech żyje Polska”, lecz po salwie plutonu, nasi bohaterzy jeszcze żyli, jak opowiadał naoczny świadek – Ksiądz Prusak. Dowódca plutonu dobił ich strzałami z pistoletu w głowę. „Inka” zdążyła jeszcze krzyknąć „Niech żyje Łupaszko”.

Tak zginęła Danusia Siedzikówna, która oddała życie na naszą Polskę, o którą walczyła, by nasz kraj był wolny i niepodległy.

W pożegnalnym grypsie, przekazanym z gdańskiego więzienia już po wyroku śmierci Danusia napisała: „Jest mi smutno, że muszę umierać. Powiedzcie mojej babci, że zachwalam się jak trzeba”.

Niestety dziś dochodzi do haniebnych aktów  - w ostatnich miesiącach ktoś pomalował czerwoną farbą pomnik "Inki" w Parku Jordana w Krakowie... sprawców nie znaleziono...

Ci, którzy nie potrafili i nie potrafią zachować się jak trzeba niszczą wszelkie ślady pamięci o tych, którzy winni być wzorem dla Polaków w XXI wieku.

Piotr Świerczyński

Zobacz równiez:





Informujemy, iż w celu optymalizacji treści na stronie, dostosowania ich do potrzeb użytkownika, jak również dla celów reklamowych i statystycznych korzystamy z informacji zapisanych w plikach cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies można kontrolować w ustawieniach przeglądarki internetowej. Korzystając z naszej strony, bez zmiany ustawień w przeglądarce internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności.