Z NASZEJ CZYTELNI: Agalaura: po czwartej rocznicy
data:14 kwietnia 2014     Redaktor: Agnieszka

Rodacy! Zapewniam Was, że niczego nie zaniedbamy. Bezpieczeństwa polskich domów pilnują zmobilizowani natychmiast po smoleńskim dramacie żołnierze: jeżeli był to atak na Najjaśniejszą Rzeczpospolitą, a kiedy ginie prezydent i dowództwo wojska, to zasadne jest się tego obawiać, nie dopuścimy do kontynuowania tego ataku. Wojsko stoi w pogotowiu, by odeprzeć wroga, który być może liczył na łatwe wejście na nasze tereny, gdy eliminacją prezydenta wprowadzi chaos. Przeliczył się – będziemy się bronić. Wojska NATO również czekają w gotowości.

Nasze służby udały się na miejsce tragedii, do Smoleńska, zabezpieczyć teren, zebrać dowody, dokonać wszystkich niezbędnych wedle międzynarodowych standardów czynności. Wszystkiego dopilnują, przeprowadzą śledztwo, Rosjan trzymając z daleka od wszystkiego przynajmniej na razie. Nie spoczniemy, dopóki nie wyjaśnimy tej tragedii i nie pociągniemy do odpowiedzialności wszystkich, którzy w niej zawinili. Nie spoczniemy, dopóki wszystko nie będzie jasne, bo tylko pełna przejrzystość, odpowiedzialność i konsekwencja zapewni nam wszystkim, tu w Polsce, bezpieczeństwo.
 

Te słowa nigdy nie padły. To tylko moja wyobraźnia. W rzeczywistości usłyszeliśmy: Polska jest w żałobie. Ponieśliśmy dramatycznie bolesną stratę. W katastrofie lotniczej zginął Prezydent Rzeczypospolitej Lech Kaczyński wraz z małżonką. Zginęli (…) Połączmy się wszyscy w żałobie zarówno w wymiarze oficjalnym, jak i prywatnym, w wymiarze przeżycia wspólnotowego jak i indywidualnego – tak po ludzku, z głębi współczującego serca. Mówią, że to przemówienie było bardzo dobrze przygotowane. Telewizja zaś rządowa w czarnobiałych kolorach nadawała tym razem piękne zdjęcia zmarłego Prezydenta, tym razem mówiła o nim ciepło, dobrze, z szacunkiem. Zdawało się, że była przez chwilę po stronie Polski, po stronie ludzi, po stronie Polaków.  Później żałowaliśmy, że rozbito tą jedność z pierwszych dni po tragedii, że znowu skłócono, że tamte dni były piękne i prawdziwe, że tłumy, by oddać hołd zmarłemu prezydentowi, przejść przed trumną. Tłumy…


Dziś, po czwartej rocznicy tamtego wydarzenia wiem, że daliśmy się zwieść. Daliśmy się zwieść wszyscy już pierwszego dnia, już w pierwszych godzinach. Nie, nie tym, o której spadł samolot, ile osób zginęło, kto o której wiedział, nie, to też, ale nie to jest najgorsze. Daliśmy się zwieść czymś, co wydawało się naturalne, co pasowało do naszej melancholijnej polskiej duszy i właśnie dlatego tak dobrze zadziałało. Daliśmy się zwieść przeżywaniem żałoby. Daliśmy się zwieść temu, że telewizja i prasa zmieniły front, i skupialiśmy się na tym. Daliśmy się zwieść temu, że trzeba sprowadzić ciała, że kwiaty przy drodze dla Prezydentowej, że pogrzeby, że na Wawelu albo nie, że asysta, laweta, flaga czy sztandar, kto przyleci a kto nie, że żałoba narodowa tyle dni a nie więcej. Daliśmy się zwieść wyrzutom sumienia, że nie znaliśmy Prezydenta, że źle o nim myśleliśmy. Daliśmy się zwieść, bo tłumy na Krakowskim Przedmieściu nie powinny były stać w kolejce do trumny. Dobrze, to też, ale nie przede wszystkim, dopiero przy okazji. Tłumy powinny były stać przed Kancelarią Premiera. Powinny być groźne dla ludzi o nieczystym sumieniu, powinny żądać dowodów, że prowadzone jest uczciwe śledztwo, że rząd działa, i oczekiwać spełnienia tych żądań, oczekiwać informacji o każdym westchnieniu i działaniu rządu w tym czasie, oczekiwać natychmiastowych gwarancji pomocy i obrony ze strony NATO i UE. I na bieżąco te działania rozliczać. Nie powinniśmy byli stać i płakać, ale się od razu bronić! Była w nas siła. Był bunt. Gdy spotkałam rodziców tego dnia Tato – zamiast dzień dobry – powiedział: to robota Ruskich. Nie tylko on wiedział to od razu. Była wola. Była motywacja. Była wytrwałość i siła, bo ludzie kilkanaście godzin stali w kolejce do przejścia przed trumną. To wszystko było. I był szok – na początku chyba u większości także i tych, których dzisiaj nazywamy lemingami. To wszystko było. A jednak te wszystkie tak naturalne w tamtym czasie emocje skanalizowane zostały nie na bunt, nie na instynkt każący się bronić, domagać i egzekwować, a na przeżywanie żałoby, jak bezmyślnie – to wariant łagodniejszy – wskazała telewizja i rządzący nami, którzy żyją w iluzji epoki „końca historii”, bądź też – to wariant bardziej niebezpieczny – jak zostało to szczegółowo zaplanowane…


I tak się stało, daliśmy się wtedy zwieść i w efekcie zostaliśmy dzisiaj już tylko sektą smoleńską, bo przecież – mówią Polsce nieprzychylni – mieliście swoją żałobę, piękną, taką jak trzeba. Macie rok rocznie rocznice i miesięcznice. Nikt nie zabrania wam ich urządzać. Spotykacie się i płaczecie. Czego chcecie jeszcze? Śledztwa? Było. Zginęli i nikt im przecież życia nie przywróci. Żywymi trzeba się zająć, nie zmarłymi. Czego chcecie jeszcze? A przecież to nie tylko o to chodzi… płakaliśmy, a wróg wykorzystał to, że przez łzy nie widzieliśmy, i mamy dzisiaj w Polsce rosyjskie serwery, rosyjskie pomniki, rosyjskie konsultacje Bronisława Komorowskiego, ustawę o bratniej pomocy, ograniczenie wolności zgromadzeń, kolejne umowy z MFW, wątpliwości co do wyborów prezydenckich w 2010 i parlamentarnych w 2011…  nie broniliśmy się, nie odsunęliśmy żałoby na czas późniejszy, po zwycięstwie, gdy będziemy bezpieczni…


Tak, mamy niezależną prasę, niezależne telewizje, specjalistów, komisje. Mamy to wszystko, fakt. Ale dla wielu mimo to już na zawsze pozostaniemy tylko sektą smoleńską, wariatami od Macierewicza, obłąkańcami grającymi trumnami dla własnych korzyści, … Tyle już bulwersujących rzeczy ujawniono aż do dzisiaj, tyle skandali z kłamstwami Rosji czy (polskiego) rządu, profanacją zwłok, oszustwami – i co? I nic!!! Nikt nie stracił stołka, nikt nawet się nie skrzywił, nie przeprosił, nie mówiąc o odpowiedzialności karnej wobec kogokolwiek. Nikt nie wyszedł na ulice, nikt nie protestował, a społeczeństwu tłumaczono, że ci, co się czepiają, to sekta, że chorzy psychicznie, że…


Mówią, że po wypadku mamy 4 minuty na reanimację ofiary, bo później niedotlenia się mózg i – jeżeli pacjent przeżyje – powstają w tym mózgu trwałe zmiany, prowadzące do niepełnosprawności mniejszej lub większej. Polska dzisiaj to taki pacjent, który przeżył, ale nikt go na czas nie reanimował, nikt nie zareagował odpowiednio. Nikt nie odsunął tłumu wpatrzonego w samochód zgnieciony po dachowaniu i nie reanimował zakasawszy rękawy. Nikt nie trzasnął pięścią w stół i nie powiedział – zwolnienie z wilczym biletem dostaje każdy, kto pomyśli o pogrzebie którejkolwiek ze smoleńskich ofiar nim na moim biurku nie zobaczę hiperdokładnego protokołu z sekcji zwłok wszystkich. Co? Że zrobili już w Rosji? Tu, w Polsce sekcja ma być. Wyników nigdy za dużo. Co? Że przepisy? Rób i nie gadaj, przepisy potem się znajdzie. Tu o bezpieczeństwo kraju idzie. O niepodległość. Nikt nie trzasnął pięścią w stół w Smoleńsku i nie powiedział – ręce precz od ofiar. Zdjęcia mają być. Dokładne. Jak kto gdzie leży. Obok czego. Ile metrów. I samolot. Każdy kawałek. Zdjęcia, numery, mapa. Niczego nie ruszać. Ręce precz, bo do więzienia pójdziecie, za utrudnianie śledztwa. Nie było nikogo …


Nie było nikogo, kto stałby się naturalnym liderem i wodzem narodu w takiej sytuacji. No tak, bo wódz leżał cichy między szczątkami samolotu… Ale w trzydziestokilkumilionowym kraju… nie było nikogo więcej? Nie, to wcale nie musiał być premier. Mógł być jakiś generał – najwyższy zaraz po tych, którzy zginęli. Ktoś z posłów, senatorów, z Kancelarii Prezydenta… a nie było nikogo i tak wiele straciliśmy.


W takim razie – co dalej? Czy wszystko przepadło? Czy pacjent do końca życia będzie jeździł na wózku, nigdy z niego nie wstanie, bo zawaliliśmy kluczowe 4 minuty? Swego czasu wspólnotę studencką, do której należałam, prowadził pewien mądry kapłan. Mówił on, że każda taka wspólnota ma wszystkie dary, które są jej potrzebne do istnienia. Na pewno jest wśród jej członków naturalny lider, jest prowadzący śpiew, jest akompaniujący, jest wiele innych darów. Jeżeli wydaje się, że ich nie ma, oznacza to tylko jedno: poszczególne osoby nie mają odwagi podjąć się tego, co robić powinny. Czy tego toku myślenia nie można przyłożyć do całego naszego kraju? Uważam, że tak. Że można, a nawet trzeba. Mamy takiego lidera, nie znam i nie próbuję odgadywać teraz jego imienia. Ale na pewno go mamy. Może jeszcze potrzebuje czasu, może jeszcze musi dojrzeć. Jeden lider na szczycie i wielu innych liderów w swoich dziedzinach – służbie zdrowia, edukacji, nauce, polityce zagranicznej… Wierzę, że ciągle jednak jest jeszcze nadzieja, choć wybory znowu Rosjanie mają obsługiwać, a na drugą Bułgarię za mało nas i za słabi jesteśmy, i pomoc bratnia może nam przeszkodzić… ale nasza siła i nadzieja nie w nas samych, bo to złuda. Nasza siła w Bogu, który w tych dniach szczególnie przypomina nam o Swoim zwycięstwie nad beznadzieją zła, słabości i śmierci.


Robić więc należy dalej to, co robimy obecnie. To, co uznajemy za słuszne. Ale nie tylko. Trzeba dołączyć koniecznie jeszcze jedną rzecz – modlitwę. Konkretnie. Mamy już do prawie trzech lat Krucjatę Różańcową za Ojczyznę: idea prosta, bo wystarczy dziesiątka różańca dziennie. Dlaczego akurat w ten sposób? Bo ważna jest tu jedność i wspólnota modlitwy. Ta sama modlitwa w tej samej intencji odmawiana przez wielu, wielu ludzi. Dlatego, Szanowny Czytelniku, jeżeli dotarłeś aż do końca tego tekstu nie wahaj się i do Krucjaty dołącz. Wyślij swoją deklarację modlitwy na świadectwo dla innych i dla pamiętania, dla powagi i szacunku wobec tego zobowiązania. Jeżeli już się modlisz – chylę czoła. Nie osiadaj jednak na laurach. Do następnej smoleńskiej miesięcznicy namów jedną osobę, by do nas dołączyła. I jeszcze jedno, Szanowny Czytelniku: modlitwa nie wyklucza działania, sama jest konkretnym działaniem. Zmienia także i tego, kto się modli. Węgrzy mieli lata temu kardynała, który mówił, że będzie spokojny o Węgry, gdy przynajmniej 10% mieszkańców kraju sięgnie wspólnie po różaniec. Efekty widzimy. Ta modlitwa jest dostępna od ręki i dla każdego. Nie wymaga zbyt wiele czasu. Co więc stoi na przeszkodzie, byśmy i my wymodlili sobie lepszą Polskę?




Krucjata Różańcowa za Ojczyznę

Zobacz równiez:





Informujemy, iż w celu optymalizacji treści na stronie, dostosowania ich do potrzeb użytkownika, jak również dla celów reklamowych i statystycznych korzystamy z informacji zapisanych w plikach cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies można kontrolować w ustawieniach przeglądarki internetowej. Korzystając z naszej strony, bez zmiany ustawień w przeglądarce internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności.