Zaprezentowane na konferencji zdjęcia wprowadziły mnie (przyznaję, że nie po raz pierwszy!) w stan szoku i ogromnego bólu: a jednak to, co oglądaliśmy przez cztery lata, to był spektakl dla co najmniej naiwnych: komedia? dramat? farsa?
Z rozpaczą utwierdziłem się w przekonaniu, że Donald Tusk i ekipa jego ministrantów została zassana w narrację rosyjskiego lidera praworządności i głęboko kagebistycznej moralności.
Pan Tusk z rządowymi marionetkami, czy Antoni Macierewicz – poniżany i zdiagnozowany przez rządowych psychopatów jako paranoik? I zadziwiony jestem, z jaką łatwością wybieram osobę, której bardziej wierzę. A właściwie już nie można mówić o wierze. Po uważnym obejrzeniu zdjęć można mówić o wiedzy. Pan Antoni Macierewicz podsunął mi pod oczy dowody, że lot samolotu wojskowego – rządowego zakończył się wybuchem.
Niesamowite i spektakularne było przypomnienie pierwszej symulacji tego, co wydarzyło się przed płytą lotniska w Smoleńsku a opublikowanej w którejś z rosyjskich stacji telewizyjnych. Symulacja finału pokazywała wybuch! Dodać jeszcze można wypowiedzi świadków ostatnich chwil lecącego samolotu.
Jednak największym zmartwieniem jest dla mnie tlące się w tyle mej czaszki przypuszczenie, że nawet czołowi architekci statystycznej świadomości Polaków, tacy dziennikarze jak panowie Ziemkiewicz, Warzecha, Mazurek (mój ulubiony facecjonista-myśliciel), dla jakiejś niepojętej kalkulacji (aby nie być prawicowym oszołomem) – nie podejmą wątku wybuchu, jako faktu zmieniającego wszystkie prokuratorskie działania: czas na pełną koncentrację w poszukiwaniu przyczyn wybuchu.
A społeczeństwo polskie (?) w swej statystycznej masie wybierze Zespół PINOKIO do zarządzania polskimi zasobami ludzkimi.
Jerzy Binkowski