DYKTATURA DEBILI ? cz. I
data:19 marca 2012     Redaktor: Barbara Chojnacka

Trwają "społeczne konsultacje" w sprawie "reformy emerytalnej", tzn. podniesienia wieku emerytalnego, bo do tego ta "reforma" ma się w istocie sprowadzać.



net

"Społeczne konsultacje" polegają na tym, że Tusku na zamkniętych, niedostępnych dla mediów i opinii publicznej spotkaniach informuje przedstawicieli parlamentarnej koalicji i opozycji o tym, że będziemy pracować do 67 roku życia i kropka, a jak się komuś nie podoba, to sobie może protestować, ile chce, ale to i tak nic nie da. (Nawiasem mówiąc, proszę zauważyć, że każde hasło nowomowy III RP można wziąć w cudzysłów, bo jego znaczenie jest całkowicie różne od słowotwórczego, a funkcji metaforycznej też nie pełni. Czym więc jest, jeśli nie kłamstwem i manipulacją?) To smutne wydarzenie przypomniało mi się w związku z perspektywą wprowadzenia od września br. tzw. nowej podstawy programowej do szkół ponadgimnazjalnych. A przypomniało mi się, bo jestem szeregowym nauczycielem, czyli kimś, kto, na zdrowy rozum biorąc, miałby coś do powiedzenia w sprawie praktycznej realizacji jakiejkolwiek podstawy programowej. Niestety nie przypominam sobie, by kiedykolwiek ktokolwiek przeprowadzał ze mną jakiekolwiek konsultacje w tej sprawie, nie znam również żadnego innego nauczyciela, z którym by przeprowadzano. Jasność obrazu uzyskałam podczas "szkolenia", któremu poddano członków naszej Rady Pedagogicznej w ubiegłą środę. "Szkolenie" dotyczyło właśnie nowej podstawy programowej i sprowadzało się w istocie do informacji, co nieodwołalnie czeka nas od września jako przykra, ale nieunikniona konieczność. Pani prowadząca, dyrektorka jednej ze szkół średnich w województwie lubelskim (z litości przemilczę nazwisko, miejscowość i nazwę szkoły), w naiwności swojej czy też w dobrej wierze, nie wiem, zawiadomiła nas na wstępie, że całej żałosnej procedury nie da się odkręcić ani zatrzymać, bo gimnazja realizują ją od trzech lat i pierwsze dzieci "wykształcone" na nowej podstawie wejdą we wrześniu do szkół średnich. Mamy więc do czynienia z "efektem domina", a czym grozi próba przerwania takiej zabawy, każdy widział albo potrafi sobie wyobrazić. Jeśli Państwo myślą, że oznacza to, iż trzy lata temu zakończono jakieś "społeczne konsultacje" i dlatego przewrócono pierwszą kostkę domina, są Państwo w błędzie. Kostkę przewrócono dlatego, że takie było zalecenie Unii Europejskiej, która doszła do wniosku (po wnikliwej analizie i społecznych konsultacjach, rzecz jasna), że polskie programy nauczania są nienowoczesne, przestarzałe, nieodpowiednie i w ogóle be, a to ponieważ zawierają mnóstwo nieprzydatnych dla potrzeb nowoczesnego kształcenia treści, są "przeładowane" wiadomościami, a nie zapewniają nauki umiejętności. I to jest sedno jasności obrazu, o której pisałam przed chwilą: "społeczne konsultacje" oznaczają więc nic innego jak unijne dyrektywy. Teraz będą dwie dygresje.


1. W 1979 roku, po dwóch latach studiów uniwersyteckich, wyjechałam po raz pierwszy w życiu na Zachód. Do Wielkiej Brytanii. Język znałam słabo i właśnie miałam się go porządnie poduczyć. Popełniałam więc sporo błędów, jednak większości z nich byłam na tyle świadoma, by móc je samodzielnie poprawiać. I musiałam to robić, bo moi codzienni rozmówcy (członkowie przeciętnej podlondyńskiej middle class) nie rozumieli i nie potrafili się domyślić sensu żadnego zdania, jeśli był w nim lekko przekręcony jeden wyraz. Pomyślałam wówczas, że to jacyś debile i że każde polskie dziecko wystrychnęłoby ich na dudka w pięć sekund.


2. "Będąc młodą nauczycielką" w przeciętnym polskim liceum lat 90-tych, słuchałam opowieści koleżanek od języków obcych, które wraz z naszymi uczniami uczestniczyły w tzw. wymianach zagranicznych. Wymiany polegały na tym, że młodzież z jednego kraju jechała na kilka tygodni do drugiego kraju, gdzie była zakwaterowana w rodzinach swoich tamtejszych rówieśników i wraz z nimi chodziła na zajęcia do tamtejszych szkół. Po kilku miesiącach lub w następnym roku szkolnym gospodarze przyjmowali rolę gości i odwrotnie. Otóż opowieści moich koleżanek z tych wyjazdów były zawsze takie same: nasi uczniowie z klas I czy II na lekcjach np. matematyki we francuskich czy niemieckich klasach III i IV, słabo znając język, w którym sformułowane były polecenia, bez trudu radzili sobie z zadaniami, których miejscowi nie potrafili nawet ugryźć. Relacjom tym nieodmiennie towarzyszyły komentarze dotyczące debilizmu naszych gospodarzy i przekonanie o marnym poziomie ich szkół.


Wspomnienia te, jak łatwo się domyślić, potrzebne mi są do utwierdzenia w podejrzeniu graniczącym z pewnością, że tzw. unijne dyrektywy mające na celu poprawienie przestarzałych polskich programów to nic innego jak wyraz kompleksu debila wobec inteligentniejszych i lepiej wykształconych od niego. Nieszczęście nasze polega tylko na tym, że debil jest od nas znacznie silniejszy i bogatszy, wobec tego zamiast społecznych konsultacji mamy odgórnie narzuconą konieczność. Co ciekawe, zabawa ta powtarza się drugi raz, bo rezygnacja z 8-letniej podstawówki i 4-letniego liceum na rzecz poronionego pomysłu gimnazjum, ustanowienia 3-letniego pożal się Boże liceum, do którego można się dostać po napisaniu pożal się Boże testu i które można ukończyć pożal się Boże maturą za 30%, było pierwszym etapem "reformy". Nie wystarczył on, jak widać, do tego, by debile mogli się poczuć komfortowo. W ten sposób w ciągu kilkunastu zaledwie lat dogoniły mnie wspomnienia z Anglii anno domini 1979. Oni tak mieli od dawna!


Wreszcie sprawa najtragiczniejsza: komentarze nadgorliwych mądrali. Nie dość, że nowa podstawa jest, jaka jest, to jeszcze różne "autorytety" wyczytują z niej to, czego nie zawiera. Oto pomocniczy druk metodyczny wydawany przez WSiP ? "Pomagamy uczyć". Oto 13 punktów komentarza profesora KUL (tak! tak!), Sławomira Jacka Żurka, do nowej podstawy programowej z języka polskiego. Cytuję punkt 8:


"Przy doborze tekstów tzw. dowolnych należy kierować się kryteriami:


- pragmatycznymi, biorącymi pod uwagę predyspozycje konkretnej klasy do rzetelnego omówienia lektury;


- estetycznymi ? uczeń powinien obcować z dziełami wyrabiającymi gust czytelniczy;


- poznawczymi, kwalifikującymi utwory pod kątem ich przydatności do przekazywania wiedzy o kulturze (?).


UWAGA: Wyklucza się kryteria ideologiczne, światopoglądowe, religijne, polityczne, społeczne oraz moralne (sic!) ? żeby ochronić szkołę przed mechanizmami manipulacji i indoktrynacji." (sic!!!)


Przeczytałam podstawę uważnie i niczego takiego w niej nie znalazłam. Wręcz przeciwnie, znalazłam wskazówkę, że uczeń, interpretując "teksty literackie i inne teksty kultury", "rozumie, że język (?) jest narzędziem wartościowania, a także źródłem poznania wartości (?) takich jak: dobro, prawda, piękno; wiara, nadzieja, miłość; wolność, równość, braterstwo; Bóg, honor, ojczyzna; solidarność, niepodległość, tolerancja." Nawet sposób zastosowania interpunkcji świadczy tu o wydzieleniu pojęć charakterystycznych dla różnych systemów etycznych! Gdyby ich zabrakło w szkolnych analizach i interpretacjach literatury, to cały proces wychowawczy musiałby stanąć pod dużym znakiem zapytania. Pan profesor pisze o manipulacji. Jeśli nie jest nią jego komentarz, to już nie wiem, co nią jest. A indoktrynacja i tak pozostanie kwestią sposobu pracy mądrych i niemądrych nauczycieli. Tych pierwszych jest jakby coraz mniej. A może po prostu nie mają już siły na walkę z dyktaturą debili. Wszechstronną dyktaturą.


Jedyny pomysł, jaki mi w tej chwili przychodzi do głowy, to powrót do pracy u podstaw w połączeniu z tajnymi kompletami. Historycznie mamy to obcykane. Trzeba się po prostu na nowo zorganizować. Możemy mieć tylko jeden zasadniczy problem, podobny do tego, jaki mieli pozytywiści, a całkiem różny od tego, który stanął przed nauczycielami w czasach okupacji: możemy nie mieć chętnych odbiorców kaganka oświaty! Diabelska przewrotność nowoczesnego systemu nauczania sprawiła, że debile mają mnóstwo powodów, by pozostać debilami i żadnego, by przestać nimi być. W każdym razie żadnego takiego, który by zrozumieli.


 


Żmirska


CDN






Informujemy, iż w celu optymalizacji treści na stronie, dostosowania ich do potrzeb użytkownika, jak również dla celów reklamowych i statystycznych korzystamy z informacji zapisanych w plikach cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies można kontrolować w ustawieniach przeglądarki internetowej. Korzystając z naszej strony, bez zmiany ustawień w przeglądarce internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności.