Prezydent Lech Kaczyński wkracza do nieba
doborowym dowodził oddziałem i wszyscy idą wyprostowani
niebieską aleją jakby manewr “odchodzimy” powiódł się
i nie było wybuchu który miał zmienić ciało Polski w proch
a ich rozszarpać na kawałki by nie było ani śladu ani nadziei
tak chciano ich ośmieszyć i każdą kroplę krwi zamienić
w kroplę farby drukarskiej niosącej kłamstwo za kłamstwem
tak chciano ich ośmieszyć z każdej nitki ich mundurów
snuć odwieczną szatę zdrady narzucać ją na usłużne plecy
lecz statek ich powietrzny rzucony na złom na deszcz na rdzę
w Feniksa się zamienił by w górę serca unosić niepokorne
a Oni wkraczają teraz do nieba: dwaj Prezydenci generał
Błasik Anna Solidarność Janusz Kurtyka kapitan Protasiuk
admirał Karweta i pozostali zrównani w szarży bohaterstwem śmierci
wniebowzięci w blaski ideałów bo tylko wiara w nie czyni cuda
gotowi przyklęknąć i pochylić głowy przed potęgą ofiary najwyższej
odznaczonej dziurą w nagiej oblepionej katyńską ziemią czaszce
witają ich w milczeniu odziały powstańców
podchorążowie Wysockiego zwycięska kawaleria
polegli w potyczkach i dobici bagnetami
kto służył ojczyźnie odnajdzie ją w niebie
nie widzą już smoleńskiej mgły
ani plugawego spektaklu umywania rąk
odznaczania zdrajców i stawiania pomników najeźdźcom
uginania karków i powszechnej hańby milczenia
wkraczają teraz do nieba i śpiewają im aniołowie
tak piękni i młodzi jak stewardesy które
wytrwały przy nich do końca
wkraczają do nieba
i wita ich Chrystus
przejmuje stery i
ofiarowuje im
Polskę
Ciało Polski
pamięci Przemysława Gosiewskiego
ciało Polski leży na moskiewskim stole prosektoryjnym
pochylają się nad nią siwe głowy patomorfologów
smoleński las i połacie syberyjskiej tundry
szklanki wódki lśnią jak gwiazdy
obok skrwawione skalpele
insygnia upadku w mglę
sekcja nie trwa długo
ciało prawie martwe
i nawet nie wierzga
mężczyźni ścierają pot
suchym śmiechem śmierci
i pospiesznie zaszywają zwłoki
wrzucając do środka gumowe rękawice
kawałki kory drzew i zlodowaciałe płuca zesłania
Anna Walentynowicz
Pani Anna nie spoczywa w pokoju
złożona w zbiorowej mogile
jak żołnierze wyklęci
pielgrzymi wdeptani
w smoleński las
tak kończą sprawiedliwi
kaligrafowie księgi historii
całe życie walczyła o prawdę
lecz prawda żąda by upominać się
i powstawać także po śmierci
ciało leży w zbiorowej mogile
a urnę z sumieniem
rozsypano we mgle
garstka sprawiedliwych
czuwa przed cmentarzem
gdzie za kordonem żandarmerii
pod osłoną nocy
odbywa się
ekshumacja
kiedyś dla Pani Ani
zatrzymano pracę stoczni
w ciemności nad kurhanami
nie unoszą się skrzydła
daremne żądania
sprawiedliwości
i tylko najwierniejsi
wysłuchają dobrej nowiny
spójrzcie – grób jest pusty
spójrzcie – grób jest pusty
Kresy pamięci
wiersz dedykowany Pani Jadwidze Kaczyńskiej po 10.04.2010
Synku
posiedź jeszcze trochę
te minuty są dla mnie jak całe życie
i każde wspomnienie będę musiała przełożyć na wieczność
która otworzy się jak kadłub samolotu nagle i bez powrotu w pamięć
Synku posiedź jeszcze chwilę cokolwiek teraz mówisz
słyszę tylko twój dziecięcy śmiech
kiedy się bawisz w piasku
nad morzem
Leżę
na śmiertelnym łożu
mam prawo zatrzymać cię na mgnienie
byś przetrwał moją słabość i niepokorność tchnienia duszy
będą przede mną ukrywać prawdę jakby się bali że pójdę za Tobą
tak jakby można odwrócić fotografię na biurku ukryć
datę urodzenia pochować syna
czyż nie nauczyłam się
tego od Boga
Mamo
wybacz w ostatniej godzinie
także się spieszyłem a moja miłość
była wstydliwie skryta czekałem choć wiedziałaś wszystko
zaraz otworzy się brzuch samolotu i skrzydła Polski runą w pustkę
Mamo wybacz w ostatniej chwili przebudź się ze snu
bo jak nigdy pragnę byś wzięła
mnie za rękę uniosła
w ramiona
Mamo
pójdę pierwszy zamienię
tylko kilka słów z tymi bliżej nieba
pogrążonymi w modlitwie w ogonie ruskiego szafotu
uchroń mnie Mamo od nienawiści od pogardy uchroń mnie Boże
nie chcę byś cierpiała z powszechnego kłamstwa
klęcząc na kresach pamięci
nad którymi zawisną
graniczne patrole
Ukrzyżowani uskrzydleni
Ksiądz Popiełuszko wygłosił ostatnią homilię
jej słowa będą hymnem ocalającym Polskę
na razie kapłan schodzi powoli z ambony
a święta Weronika przyciska do jego ust
nylonową chustę dźwiękowej taśmy
na której zapisze się prawda
wolności i męstwa
Błogosławiony Jerzy nie należy już do tego świata
jego czas nabiera przestrzeni przesypując chwile w stulecia
a piasek zamieniając w skałę na której zapisze się historia
wychodzi przed kościół
Polskich Braci Męczenników
patrzy na turkoczące po bruku kibitki
czuje jak na jego ramiona pada cień krzyża
przelatującego nad nim samolotu z innej epoki
ksiądz patrzy w ciemniejące niebo czekając już tylko
aż oprawcy powloką go wzdłuż toruńskiej szosy
i wrzucą w otchłań zatęchłego bagażnika
wieko się zatrzaśnie i od tego mgnienia
przeszywającego mrok nieśmiertelności
tylko on będzie poznawał szczegóły męki
prawdziwe rysy twarzy prześladowców
echo ich kroków będzie się niosło
niezmordowanie i bezkarnie
po bezdrożach ojczyzny
po salach sejmowych
policyjnych posterunkach
sądach gabinetach zbrodni i zdrady
będzie się niosło ponad uśpionym lądem
powracało przypominać zabójcom że zbrodnia trwa
a dzieło spustoszenia nie zostało ukończone
jak długo prawda i dobro zwycięża
świt
przystanął
i nagle zawrócił
pod osłoną ciemności
nierozpoznane postaci wloką
dziewięćdziesięciu sześciu
wysłanników słowa i pamięci
nad płytą lotniska unoszą się
przyspieszone oddechy pachołków
emisariusze nie znają przeznaczenia
wrzucani są po kolei w otchłań Tupolewa
wilgotne ciemne powietrze powoli nasyca się
zapachem materiałów wybuchowych siarki mgły
przetaczają się z błyskiem płyty awaryjnych wyjść
współczesne drogi krzyżowe
stawiane są na podniebnej Golgocie
groby pustoszeją przed zmartwychwstaniem
a rodzinom wydaje się akty zgonu i świadectwa pogardy
otworzą się wieka zalutowanych trumien
pochyli nad nimi ostatni legion sprawiedliwych
zniknie związane sznurkiem ciało księdza Jerzego
pójdą do nieba sprofanowane szczątki Anny Walentynowicz
Wiersz opublikowany w bibliofilskim nakładzie 25 egzemplarzy przez “Oficynę FJ”, Toronto, 2013
![]() | Aleksander Rybczyński jest poetą, prozaikiem, publicystą, ale także fotografikiem, reporterem, podróżnikiem, twórcą filmów i portali internetowych. Pierwszy zbiór poetycki Jeszcze żyjemy, wydany w Krakowie w 1982 roku wyróżniony został Nagrodą imienia Kazimiery Iłlakowiczówny za najlepszy debiut. Kolejne tomy to m.in Naprzeciw Atlantyku (Kraków 1986), Podróż dookoła świata (Kraków 1987), Znaki na niebie (Toronto 1995), Strony świata (Kraków 1998), Czułe miejsca (Berlin 1998), Światłoczułość (Toronto-Katowice 2003). Wiersze, eseje, felietony i drobne formy prozatorskie publikował w licznych czasopismach krajowych i emigracyjnych, oficjalnych i podziemnych. Nowy rozdział w twórczości Aleksandra Rybczyńskiego otwiera 10 kwietnia 2010 roku tragedia smoleńska. Ogromną popularność przynoszą mu wiersze Prezydent Lech Kaczyński wkracza do nieba oraz Ciało Polski( utwór dedykowany pamięci Przemysława Gosiewskiego. Inne wiersze, miedzy innymi poświęcony Annie Walentynowicz, znalazły się w najnowszym tomie Polska wyklęta (Kraków 2013). (notka na podstawie eseju Jana Tomkowskiego) |