Przemysław Dakowicz i Krzysztof Szwagrzyk – dialog poezji z historią
data:25 marca 2014     Redaktor: ArekN

 

5 marca 2014 odbyło się w siedzibie łódzkiego IPN-u spotkanie z Krzysztofem Szwagrzykiem i Przemysławem Dakowiczem, co już dziś – z uwagi na niepowtarzalność, ważność obu gości i wartość merytoryczną ich zgodnego dialogu - można śmiało uznać za jedno z najważniejszych wydarzeń w grafiku roku 2014. Największa sala budynku nie pomieściła wszystkich gości, a ci, którzy przybyli, wychodzili poruszeni, zainteresowani sprawą jeszcze mocniej.

 
 

Ta książka powinna niepowstać. Ale gdyby była sprawiedliwość dziejowa, powstałaby natychmiast po tamtych wydarzeniach. Musimy opowiedzieć Umarłych. Dlatego taki jak ja musi czasem trafić na cmentarz” – tymi słowy rozpoczął Przemysław Dakowicz spotkanie z dr. Krzysztofem Szwagrzykiem i własnym, wierszowanym opowiadaniem skali przeżyć z ekshumacji w Kwaterze „Ł”.


Zimą roku 2013 krakowskie Arcana wydały książkę szczególną – tom poezji pod skromnym, niepozornym tytułem „Łączka”. Jego autorem jest Przemysław Dakowicz. Od dawna zainteresowany historią Polski, zwłaszcza tą najnowszą, bolesną dwudziestowieczną, w stosownej chwili zadbał o swą obecność na Powązkach w momencie epokowym. Za zgodą dra Krzysztofa Szwagrzyka uczestniczył Dakowicz w ekshumacji - pochowanych pod grudami celowo nawiezionej tam ziemi - polskich bohaterów „drugiej konspiracji”, Żołnierzy Wyklętych. Obecność na „Łączce” autora tak wrażliwego i zdolnego, jego spojrzenie w powybijane oczy dziurawionych niegdyś naprędce mogił (bez nagrobków), musiało stać się i się stało inspiracją do spisania owych unikatowych przeżyć, do nadania im tonu sztuki wysokiej, mistrzowskiego wygrawerowania wyklętych biogramów w przestrzeni literatury. Wraz z oczyszczeniem, godziwie równym poukładaniem zbezczeszczonych kości, nastąpiło za sprawą poety odnowienie duchów. Liryczne napisanie o ich łez padole. Wskrzeszenie.

W dniu 19 marca 2014 odbyło się posiedzenie Kapituły Nagrody Literackiej im. ks. Jana Twardowskiego w celu przyznania nagrody za rok 2013. Po dyskusji laureatem wybrany został właśnie Przemysław Dakowicz i jego „Łączka”. Tom „Teoria wiersz polskiego” nominowany jest też obecniedo Nagrody Literackiej Miasta Stołecznego Warszawy. Uczciwość i talent Dakowicza są zauważane i doceniane.


Przemysław Dakowicz to rocznik 1977. Urodził się w Nowym Sączu, mieszka w Łodzi. Poeta, krytyk literacki, historyk literatury, adiunkt w Katedrze Literatury i Tradycji Romantyzmu Uniwersytetu Łódzkiego, w latach 2010-2013 wykładowca literatury współczesnej na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie, stały współpracownik „Toposu”. Wydał zbiory wierszy: „Süßmayr, śmierć i miłość” (2002), „Albo-Albo” (2006), „Place zabaw ostatecznych” (2011), „Teoria wiersza polskiego”, rzeczona „Łączka” (oba w roku 2013), książkę krytycznoliteracką „Helikon i okolice. Notatki o poezji współczesnej” (2008) oraz rozprawę historycznoliteracką „Lecz ty spomnisz, wnuku. Recepcja Norwida w latach 1939-1956. Rzecz o ludziach, książkach i historii” (2011). Redaktor tomu zbiorowego „Moja Musierowicz. O twórczości autorki Jeżycjady” (2008). Publikował m.in. w Arcanach, "44", Frazie, Frondzie, Kresach, Odrze, Pamiętniku Literackim, Toposie, Twórczości, Tygodniku Powszechnym, Wyspie i Zeszytach Literackich. Część jego publikacji przetłumaczona jest na czeski, serbski i słoweński. Za „Place zabaw ostatecznych” był nominowany do Nagrody Literackiej m. st. Warszawy, Nagrody Literackiej Polskiego Towarzystwa Wydawców Książek i Nagrody Poetyckiej "Orfeusz". Na co dzień warto czytać jego pełne erudycji i wyważenia artykuły historyczne ujęte w cykl pod nazwą „Afazja polska”. Poeta prowadzi też godny polecenia blog pod adresem: http://dakowicz.blogspot.com/


„Łączka” jest hołdem Przemysława Dakowicza dla niezłomnych Polaków zamordowanych w więzieniu na Mokotowie i pochowanych bez czci w Kwaterze „Ł” – poeta im oddaje swój głos. Autor jest tu i rzetelnym biografem, naukowcem od dat i faktów, i adwokatem niewinnych, niewczesnym a przyzwoitym obrońcą słusznej pamięci. W tomiku znajdujemy wiersze poświęcone konkretnym postaciom - Hieronimowi Dekutowskiemu "Zaporze", Witoldowi Pileckiemu, Edwardowi Taraszkiewiczowi "Żelaznemu", Antoniemu Wodyńskiemu „Odyńcowi”, ale również utwory o postpamięci, tworzeniu i zapisywaniu historii, tożsamości wynikającej z harmonogramu dziejów. W porządek wierszy wplata się poetycka proza, gdzie do głosu dochodzi alter ego Dakowicza - Vigilius Lodziensis (Wigiliusz Łódzki), stróż nocny niedosypiający w Polsce. Znajdujemy tu stylistyczne odwołania do romantyzmu (którego autor jest wszak znawcą), echa biblijne, nawiązania do rytu Zbigniewa Herberta czy Tadeusza Różewicza. Na książkę składają się wiersze i rozbudowane do nich komentarze. Motto tomiku - zaczerpnięte z Bolesława Leśmiana: (…) Gdzie się las upodabnia łące niespodzianie, Leżą zwłoki wędrowca, zbędne sobie zwłoki. Na ostatniej stronie okładki odnajdujemy fragment wspaniałego eseju pt. „Łączka. Wstęp do semantyki miejsca”. Oto jego fragment:

 

Świadomość każdej ludzkiej zbiorowości konstytuuje się wokół miejsc i wydarzeń naznaczonych historią. Każda społeczność o wyodrębnionej tożsamości dąży do hierarchicznego uporządkowania własnej przestrzeni symbolicznej. Pomniki, groby, tablice pamiątkowe pozwalają człowiekowi rozeznać się w dziejach wspólnoty, którą reprezentuje, stanowią dlań widomy znak zakorzenienia i przynależności, budują jego związek z przeszłością („ja i przodkowie to jedność”) i teraźniejszością („ja i moi współcześni to jedność”).

W trakcie ostatnich dwustu lat dzieje Polski obfitowały w wydarzenia o charakterze wspólnototwórczym, jednocześnie zaś — w kolejnych epokach zniewolenia (zabory, okupacja niemiecka i sowiecka, rządy komunistów) — podejmowane były próby demontażu zbiorowej przestrzeni symbolicznej. Lista tego rodzaju działań, zmierzających do nieodwracalnego przemodelowania zbiorowej pamięci, jest bardzo długa. Ograniczę się do jednego przykładu. Podczas okupacji Lwowa w pierwszych latach wojny Sowieci przystąpili do budowy pomnika Lenina. Kamień węgielny pod pomnik wmurowano 17 września 1940 roku, w rocznicę „wyzwolenia Zachodniej Ukrainy”. Na specjalnym wiecu zorganizowanym z tej okazji przemawiała „sługa narodu radzieckiego” Wanda Wasilewska. Po półwieczu okazało się, że budowniczowie postumentu wmurowali w podstawę cokołu nagrobki z Cmentarza Orląt. W ten sposób istotny fragment materialnej tkanki Lwowa, potwierdzający i dokumentujący polskość miasta, stawał się surowcem wtórnym nowej tożsamości, wznoszonej — dosłownie — na gruzach tożsamości dotychczasowej, uznanej za nieaktualną i zasługującą na ostateczne zniszczenie.

(…) Takim właśnie „nowotworem”, wprowadzonym sztucznie w strukturę polskiej tożsamości, był w latach powojennych komunizm. Dzieje kwatery „Ł” wojskowego cmentarza na Powązkach bodaj najdobitniej przekonują o słuszności powyższej tezy.


Próba godzenia współczesnej poetyki z tematyką historyczną, opartą deklaratywnie na patriotyzmie, naraża Dakowicza na uwagi krytyczne z różnych stron, lecz najważniejsze tu jest, że to głos niezależny, silny i liryczny zarazem, którym autor mówi z talentem, wiedzą i wyczuciem o rzeczach ważnych, złu niepojętym, o gestach odczłowieczonych. Nadzwyczajna jest u Dakowicza umiejętność stwarzania jednoczesności pisania wprost i między wersami. Te wiersze to zagłębie środków poetyckich, a przecież sam temat – specyficznie somatyczny - wymagał dosłowności. „Gdy się chodzi opłotkami, przegrywa się Prawdę” - powiedział autor na jednym ze spotkań promujących „Łączkę”, co stawia nam go na ziemi i uwiarygodnia obraną przezeń pisarską linię.

 

Przemysław Dakowicz wierzy w świętych obcowanie. „Jakieś byty, które pozornie zniknęły, wybierają sobie pisarzy, publicystów, wybierają ludzi mających opowiedzieć ich historię.”

Jest świadom ciężaru podjętego opisu i pokorny. „Są zadania, na których wysokości stanąć się nie da. Wrażenia uciekają słowom.”

 


 

 

5 marca 2014 odbyło się w siedzibie łódzkiego IPN-u spotkanie z Krzysztofem Szwagrzykiem i Przemysławem Dakowiczem, co już dziś – z uwagi na niepowtarzalność, ważność obu gości i wartość merytoryczną ich zgodnego dialogu - można śmiało uznać za jedno z najważniejszych wydarzeń w grafiku roku 2014. Największa sala budynku nie pomieściła wszystkich gości, a ci, którzy przybyli, wychodzili poruszeni, zainteresowani sprawą jeszcze mocniej.

Obaj panowie przybliżyli widowni koleje swego poznania. Przemysław Dakowicz mówił o atencji, jaką żywi do ludzi, którzy przyczynili się do wydobycia szczątków Wyklętych, czytał swe wiersze, podpisywał tomik. Krzysztof Szwagrzyk, pełnomocnik prezesa IPN-u i inicjator prac badawczych na „Łączce”, przywiózł do Łodzi specjalny zestaw slajdów, jaki unaoczniał omawiane przez niego problemy – miejsca pochówków, ofiary, ich portrety, życiorysy, topografię i rozmiar Kwatery „Ł” (17 x 17 metrów).

 

„Łączka to miejsce spotkania różnych ludzi - różnych płci, narodowości i zawodów, ale wspólnych wrażliwości. (…) To coś pięknego, że poeta opisuje takie działania” – powiedział Krzysztof Szwagrzyk. „Jak bardzo nasza historia różni się od historii państw… Gdzie indziej w latach 50. mężczyźni poznawali nowinki motoryzacji, a kobiety bawiły się modą” – mówił dalej, zwracając uwagę na lawinę dramatycznych następstw komunistycznego systemu.

Historyk ze szczegółami opisał metody, do jakich uciekali się sowieccy oprawcy, zarówno te fizyczne, których efektem miała być śmierć, jak i te podprogowe, służące codziennemu uciemiężaniu najprzyzwoitszych Polaków. Omówił też sposoby zacierania wszelkich śladów (posypywanie wapnem, niszczenie dokumentów), mylenie tropów (dochowywanie do mogił żołnierzy Wehrmachtu lub ubieranie zwłok w niemieckie mundury), strzelanie nie zawsze w tył głowy, lecz niekiedy także w czoło, „patrząc w oczy” (co potwierdzają badania trajektorii przestrzałów). „Dla komunistów po złapaniu człowiek przestawał być człowiekiem. Jego ciało należało do państwa, nie zaś do rodziny” – wyjaśnił.

Co cenne, Szwagrzyk zwrócił też uwagę na rzecz logiczną i optymistyczną: szkielety ofiar zostały odkopane późno, dopiero teraz, i można mieć o to żal, lecz gdyby do tych odkryć doszło wcześniej, choćby o dekadę, stopień zaawansowania badań genetycznych nie pozwoliłby na imienne rozpoznanie. Komuniści byli skrzętni w swej potworności, ale nie przewidzieli łańcucha DNA, po którym dzisiejsza nauka wspina się na poziom bezsprzecznej identyfikacji konkretnych ludzi, bohaterów szukanych i odnajdywanych śladem nazwiska.

 

Przemysław Dakowicz, oprócz odczytania własnych wierszy, przytoczył fragmenty ostatnich listów, jakie wolno było napisać więźniom tuż przed egzekucją. Odkrył je Krzysztof Szwagrzyk na półkach wrocławskiego archiwum, ponieważ listów tych rodzinom ofiar z rozmysłem nie przekazano. Ta część spotkania była szczególnie wzruszająca. „Moja córeczko Marysieńko – błogosławię Cię. Dąż do Nieba”.

„Łączka. Dialog literatury z historią”. W ramach obchodów Narodowego Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych… Sala konferencyjna Oddziału… w Łodzi. Fotografia na zaproszeniu - odkopana nora grobowa. Przez jedną z czaszek drzewo przeprowadziło korzeń. Jakby nadało jej łaskawie inne, roślinne życie, adoptowało, takie ludzkie drzewo, taki drzewny szkielet. Pamięć wydobyły dłonie i pędzle archeologów, poeta ją sygnuje. Z dziejowego miejsca tych zdeptanych mogił nie da się cofnąć do zapomnienia.

 

Jola Sowińska-Gogacz



Materiał filmowy 1 :

Materiał filmowy 2 :

Zdjęcia do artykułu :
Zdjęcia do artykułu :
Zobacz równiez:





Informujemy, iż w celu optymalizacji treści na stronie, dostosowania ich do potrzeb użytkownika, jak również dla celów reklamowych i statystycznych korzystamy z informacji zapisanych w plikach cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies można kontrolować w ustawieniach przeglądarki internetowej. Korzystając z naszej strony, bez zmiany ustawień w przeglądarce internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności.