URA!  
data:23 marca 2014     Redaktor: MichalW



Rytm wydarzeń politycznych i, niestety, militarnych przyspiesza. Czy znajduje to odbicie w wydarzeniach kulturalnych? Tu, jeśli nie liczyć wieszczów, inercja jest zasadą.



Czy znajduje to odbicie w wydarzeniach kulturalnych?  Tu, jeśli nie liczyć wieszczów, inercja jest zasadą. Pławimy się
w popłuczynach komuny i PRLu .W kanałach telewizji publicznej króluje ponownie serial „Czterej pancerni i pies”, gdzie fraternizowanie się z Armią Czerwoną jest głównym tematem. To nie była tak bardzo inna armia niż ta, która właśnie zajmuje Krym, a która okupowała nasz kraj przez kilkadziesiąt lat. Jej droga na Berlin była jedynie realizacją porozumień jałtańskich o podziale Europy. Jej celem nie było wyzwalanie Polaków, których u progu tej wojny rozstrzeliwano w Katyniu, wysyłano masowo na wymarcie na Syberii, wreszcie tracono tysiącami w enkawudowskich obławach na Żołnierzy Niezłomnych, zaraz po nakarmieniu psa Szarika pod Bramą Brandenburską. Dla kogo więc taka powtórka, czy dla kolejnej generacji dzieciaków, czy dla sentymentalnych ubeków ? Dlaczego równocześnie Państwowy Instytut Sztuki Filmowej odrzuca scenariusz filmu o żołnierzach wyklętych przez komunistyczny reżim? Nie tylko zresztą ten.


Jeśli już jesteśmy przy aktualnej produkcji filmowej, to bulwersującym zdarzeniem na marcowej gali rozdania tzw. „ Orłów”, było szczeniackie wystąpienie Macieja Stuhra. Mimo że uroczystość dotyczyła produkcji tylko za rok 2013, zakpił sobie z filmu, który jeszcze nie powstał, a który nie dostał dotacji PISF-, m.innymi za sprawą Jerzego Stuhra ,ojca Macieja. Nie wiem, czy Stuhr senior miał rację .Cieszę się natomiast, że miał odwagę mieć odrębne zdanie jeden tylko filmowiec - ekspert. Był to twórca sagi filmowej „Samych Swoich”, wrocławianin , Sylwester Chęciński. Nie mogę też wiedzieć, jaki będzie film SMOLEŃSK w reżyserii Antoniego Krauzego. Mam nadzieję, że jednak powstanie, jako że niemała potencjalna widownia czeka na gorzką opowieść przybliżającą nas do prawdy. Nie ustał jednak ciąg konsekwentnych kpin celebrytów z wszystkiego, co wiąże się z tą narodową tragedią. Nic to, że zgodny chór czołowych polityków w naszym parlamencie uznaje już Putina za globalnego szaleńca i nikt nie odważyłby się przybijać z nim piąstek, jak to było przed czterema laty. Salonowy rechot nadal trwa. Potrafią jednak zamilknąć, gdy milczenie staje się wykluczeniem.


Tak stało się po śmierci Bohdana Poręby. Spośród 12 milionów kinomanów i co najmniej drugie tyle telewidzów polskich, którzy obejrzeli w swoim czasie film w jego reżyserii pt „Hubal”, przełykając łzy w czasie projekcji, niewielu wiedziało o odejściu
reżysera 25 stycznia bieżącego roku. Milczały nie tylko media głównego nurtu, ale nawet prawicowe periodyki i radiostacje katolickie. To nie był wszak reżyser jednego obrazu.


Stworzył także Katastrofę w Gibraltarze, Polonię Restituta, Jarosława Dąbrowskiego, Daleką Drogę o generale Stanisławie Maczku i kilkanaście innych filmów, które w peerelowskiej rzeczywistości były zdecydowanie patriotyczne, a na pewno nie destrukcyjne społecznie. Jakaż była wina wyklętego reżysera? Oczywiście poglądy polityczne. Współtwórca „Grunwaldu” angażował się po stronie nacjonalistycznego skrzydła partyjnego, jednocześnie nawiązując do tradycji endeckiej Romana Dmowskiego. Bez oparcia o KC PZPR nie można było w ówczesnej Polsce dostać milionów na produkcję filmową i co więcej,  uzyskać akceptacji cenzury. Andrzej Wajda, Kazimierz Kutz i inni wiedzieli o tym równie dobrze i nie byli twórcami bardziej niezależnymi niż Poręba. Jednak zdarzało im się tworzyć arcydzieła. Wydaje mi się, że obiektywnie trzeba spojrzeć także na dorobek zmarłego artysty. Nie przemilczać go. Kilka tygodni przed Bohdanem Porębą odszedł największy, moim zdaniem, rówieśny nam kompozytor polski, Wojciech Kilar. Telewizyjni prezenterzy ze swadą wymieniali jego dorobek w dziedzinie muzyki filmowej, wyliczając nazwiska reżyserów, z którymi współpracował. Nazwisko żyjącego jeszcze wówczas reżysera nie padło,

Mimo że Kilar stworzył muzykę do trzech jego filmów, w tym do „ Hubala” . Rodacy! Skoro tolerujemy „ honor” tak kontrowersyjnych polityków jak Jaruzelski, czy Kiszczak, skoro mieliśmy przez 10 lat prezydenta z komunistycznej elity, czy naprawdę mamy skazać na wyklęcie kogoś, kto był tak niebanalny jak Bohdan Poręba? Nikogo nie zdradził. Do nikogo nie strzelał. Nie chwiał się nad grobami bohaterów. Był tylko artystą, który może mylił się w ocenie rzeczywistości, ale my oceniajmy jego nieprzypadkową i wspaniałą twórczość.

Dziś już inne filmy w Multikinach przegryza się z popkornem. Rzadko trafia się film dotykający naszej historii, który wstrzymuje oddech i roni łzę. Teraz cieszę się jednak, że Katyń nakręcił Andrzej Wajda, a nie Robert Gliński. Reżysera „Kamieni na szaniec” nie posądzam jednak o świadome manipulowanie zdarzeniami. Wyczuwa się raczej dobre intencje i nieporadność w realizacji. Kiepski casting młodych amatorów razi w zderzeniu z czołówką profesjonalistów, takich jak Andrzej Chyra i Danuta Stenka, bez których nie może się obejść polska kinematografia. Epatowanie krwawą jak w „Pasji” Mela Gibsona
półgodzinną sceną przesłuchania nie wzmaga dramatyzmu. Wystarczyłaby scena ścierania krwi z butów gestapowca. Okupacyjna piosenka śpiewana w chwili egzekucji przez ofiarę do nierozumiejących polskiego języka Niemców brzmi niewiarygodnie. W takim momencie tylko zdławiony okrzyk mógł być pożegnaniem z życiem i ojczyzną. Poza tym ogólnie było grzecznie. Nie było zboczonego seksu i potoku przekleństw, co najwyżej dyskotekowa muzyka. Jednak Ci harcerze z inteligentnych domów zachowywali się jak idioci.Wolałbym, by się więcej kochali i klęli, ale lepiej dawali radę w boju, bo przecież taka była historia Szarych Szeregów.


Dobre wrażenie zrobił na mnie natomiast „Jack Strong” w reżyserii Pasikowskiego, który to film ma zresztą świetną frekwencję w kinach. To także dowód na to, że każde dzieło należy oglądać bez uprzedzeń do twórcy, które na pewno mogliśmy mieć po ”Pokłosiu”. Z kina wychodzi się z przekonaniem, że pułkownik Ryszard Kukliński bez wątpienia był
polskim bohaterem i klasycznym przykładem wallenrodyzmu. Ze szczegółami można dyskutować. Powstał jednak obraz wiarygodny, ukazujący polskie uwikłanie w imperialne dążenia Rosjan, którym tak trudno się przeciwstawić, zwłaszcza w samotności.


Patrząc teraz na Krym i Ukrainę, wiemy, jak te zagrożenia były i są nadal realne. Nie słuchajmy doraźnych ekspertów w telewizyjnych przepytywankach. Czytajmy książki takich wybitnych autorów, jak profesor Andrzej Nowak z Uniwersytetu Jagiellońskiego, który historię stosunków polsko-rosyjskich i polsko-ukraińskich bada od dziesiątków lat. Nie będziemy mieli wtedy złudzeń. Nieszczęsny, a przecież wielki naród, jest zawłaszczany przez kolejne mafie. Rosja sowiecka to był tylko przepoczwarzony stwór tego samego żarłocznego zwierza, który czeka na chwile słabości upatrzonej ofiary .To może być sierpień 2008, kwiecień 2010, marzec 2014 roku lub każda inna data w przyszłości. Pierwszym źródłem odporu jest kultura, tożsamość i tradycja narodu. Nie mniej ważne niż sojusze i F-16 na niebie. Dlatego z uczuciem ulgi wyszedłem z kina na ulice, gdzie tysiące wrocławian uczestniczyło w pochodzie hołdującym po tylu latach Żołnierzom Niezłomnym, które to wydarzenie było tak świetnie inspirowane przez fundację Odra-Niemen. Dlatego też z radością uczestniczyłem w masowym śpiewaniu pieśni patriotycznych w auli XVII L.O. we Wrocławiu. „ Nie płacz dziewczyno ma, bo w partyzantce nie jest źle…” intonował dyrektor Roman Kowalczyk, a młodzież wtórowała mu ochoczo. Póki co, partyzantki nie potrzeba, ale ćwiczyć zawsze warto. Warto tez przynajmniej zbojkotować tourne zespołu Armii Rosyjskiej, a może jednak Armii Radzieckiej, bo mundurowa gala nawiązuje do starej tradycji.


Właśnie 23 marca dziarscy bojcy wystąpili w Filharmonii Wrocławskiej,  i to dwukrotnie.
Czas po temu wybitny. U R A !!!!!


Wojciech Popkiewicz



.

Zobacz równiez:





Informujemy, iż w celu optymalizacji treści na stronie, dostosowania ich do potrzeb użytkownika, jak również dla celów reklamowych i statystycznych korzystamy z informacji zapisanych w plikach cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies można kontrolować w ustawieniach przeglądarki internetowej. Korzystając z naszej strony, bez zmiany ustawień w przeglądarce internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności.