– Tym samym upada rosyjska wersja o pijanym generale Błasiku, która była ze strony Rosjan zagraniem czysto PR-owskim, chodziło tylko i wyłącznie o upokorzenie Polaków – komentuje wyniki prac biegłych mecenas Bartosz Kownacki, pełnomocnik rodziny dowódcy Sił Powietrznych. Scenariusz o pijanym generale Andrzeju Błasiku i wywieranej przez niego presji na załogę był podstawą raportu rosyjskiego Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego sporządzonego po katastrofie Tu-154M. W raporcie Tatiany Anodiny znalazł się zapis, jakoby we krwi generała stwierdzono obecność 0,6 promila alkoholu etylowego. Drastyczną ekspertyzę sądowo-lekarską obrażeń dowódcy Sił Powietrznych RP z werystycznym opisem urazów MAK opublikował na swoich stronach internetowych, w załączniku do raportu. Dokument ma nazwę „Ekspertyza nr 37 z oględzin zwłok”. Badanie na zawartość alkoholu we krwi generała Błasika znajdowało się właśnie w tym dokumencie. Pod nim podpisał się ekspert-chemik A. Lawreszin. Badanie krwi przeprowadzono 11 kwietnia 2010 r. w Departamencie Ochrony Zdrowia, Biurze Ekspertyz Medyczno-Sądowych w Moskwie. W dokumencie brakowało informacji, o której godzinie przeprowadzono badanie. Strona rosyjska nie podała też źródeł wydanej opinii. Brak także było zapisów wyników metody, którą jakoby prowadzono badanie krwi, co pozwoliłoby stwierdzić, czy poziom alkoholu był wysoki, czy niski. Ponadto próbka nie była właściwie zabezpieczona (nieopieczętowana), co zupełnie podważa jej wiarygodność jako materiału dowodowego. Brak zabezpieczenia implikował sytuację, że mogłoby dojść do zamiany próbek – a zważywszy na bałagan, jaki panował choćby przy identyfikacji ciał ofiar tej katastrofy, wątpliwości te byłyby całkowicie uzasadnione.
W świetle ustaleń krakowskich biegłych rodzą się jednak pewne dodatkowe pytania. A mianowicie, dlaczego próbki, na których prowadzone były badania m.in. na obecność alkoholu we krwi, zostały przekazane stronie polskiej dopiero dwa lata po katastrofie? Dlaczego strona rosyjska zwlekała z ich przekazaniem? Czy materiał był właściwie zabezpieczony, tak by później można go było poddać podobnym badaniom? No i wreszcie, dlaczego polska prokuratura zleciła wykonanie badań ekspertom z Krakowa – chociaż na to najbardziej logiczna odpowiedź nasuwa się sama – a mianowicie śledczy stwierdzili niewątpliwie, że badania rosyjskie okazały się po prostu niewiarygodne? I dlatego uznali, że należy wykonać własne badania.
Mec. Bartosz Kownacki, pełnomocnik części rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej oraz poseł PiS tak skomentował doniesienia "Naszego Dziennika dla portalu wPolityce.pl: "Rosjanom, agencji PRowskiej, zależało jedynie na tym, by pokazać winę strony polskiej. Co najprościej zrobić? Pokazać, że ktoś pił alkohol. I poszło w świat: generał, alkohol. I sprawa zrobiła się jasna. To był fundamentalny zarzut, wokół którego zbudowano wszystko inne. Jednak ten główny argument padł." "Teraz będzie już jasne, że generał Błasik oraz członkowie załogi nie spożywali alkoholu, byli trzeźwi, że oskarżenia nie miały poparcia w faktach, a alkohol nie miał żadnego związku z katastrofą. Niestety jednak do dziś w przestrzeni publicznej będzie funkcjonował fałszywy, nierzetelny dokument strony rosyjskiej, którego wartość jest równa „zero”. Dzięki staraniom premiera Donalda Tuska nie jesteśmy w stanie nic z tym zrobić."
Natomiast Ewa Błasik, wdowa po generale, powiedziała: "To dla mnie bardzo ważne, to dla mnie dobry dzień. Czekałam tyle lat, z rodziną na to oświadczenie."
Źródła:
http://www.naszdziennik.pl/polska-kraj/71862,krew-generala-sie-broni.html
http://wpolityce.pl/wydarzenia/76922-ewa-blasik-dla-wpolitycepl-jestem-szczesliwa-ale-to-jest-szczescie-przez-lzy-to-dla-mnie-dobry-dzien
http://wpolityce.pl/wydarzenia/76920-kownacki-o-badaniach-krwi-gen-blasika-mamy-dowod-na-kolejna-nierzetelnosc-nieuczciwosc-i-falszerstwo-glowny-argument-rosjan-padl-nasz-wywiad