Kto liczy nasze głosy?
data:08 marca 2014     Redaktor: husarz

"Jakie serwery obsługiwały wybory w Polsce? Na terytorium jakiego państwa, fizycznie gdzie znajdowały się te serwery? Kto był właścicielem tych serwerów lub miał na nie decydujący wpływ?". Takie pytania przewodniczącemu PKW zadaje prof. Krystyna Pawłowicz. Czy tym razem doczekamy się rzeczowej odpowiedzi?




PKW nie pierwszy raz wzywana jest do wyjaśnienia zagadkowej sprawy funkcjonowania elektronicznego systemu zliczania głosów. Pierwszy domagał się odpowiedzi od PKW i ABW poseł PiS Maks Kraczkowski we wrześniu 2012 r.
 
Pytania były konsekwencją raportu prof. Jerzego Urbanowicza, który zmarł nagle w dzień po opublikowaniu raportu...
 
Jerzy Urbanowicz w latach 2006–2008 pracował w Służbie Kontrwywiadu Wojskowego, w której odpowiadał m.in. za kryptografię i teleinformatykę. W 2001 r. był prezesem spółki Tel-Energo (obecnie Exatel). Publikował m.in. w „Nowym Państwie”. W 2012 r. został sekretarzem komitetu organizacyjnego konferencji poświęconej badaniom katastrofy polskiego Tu-154M w Smoleńsku metodami nauk ścisłych. Był także profesorem w Instytutach Matematycznym i Podstaw Informatyki PAN, członkiem Rady Naukowej Instytutu Polska Racja Stanu im. Lecha Kaczyńskiego. Profesor miał 61 lat, od dłuższego czasu chorował na serce, przez wiele lat leczył go były minister zdrowia prof. Zbigniew Religa.
 
Według naukowca serwery wykorzystywane przez Państwową Komisję Wyborczą w trakcie ostatnich wyborów są w rękach rosyjskich. Informacje te pochodzą z monitoringu ruchu sieciowego, wykonanego w trakcie przesyłania danych do PKW w dniu wyborów przez prof. Urbanowicza i jeszcze jednego eksperta mającego doświadczenie w pracy służb specjalnych. Są to dane zero-jedynkowe, a więc w zasadzie niepodważalne.
 
Mimo tych niepodważalnych faktów PKW nie kwapiła się do odpowiedzi przez kolejny rok, aż do Pikiety Wolności w maju 2013, zorganizowanej przez nasze Stowarzyszenie. Pytania głośno powtórzyła na Placu Zamkowym Ewa Stankiewicz. Pytaliśmy również o szkolenia komisji w Moskwie i cel wizyty Władimira Czurowa - szefa Centralnej Komisji Wyborczej FR, znanego z manipulacji wyborczych, powszechnie nazywanego "czarodziejem od cudów na urną".
 
 
Tym razem przebiły się przez beton PKW, lecz odpowiedz była zdawkowa, ogólnikowa, zupełnie niewystarczająca:
 
"Od początku funkcjonowania w naszym kraju demokratycznego systemu wyborczego, to jest od początku lat dziewięćdziesiątych, rzetelność działania organów wyborczych wszystkich szczebli, w tym Państwowej Komisji Wyborczej, była oceniana wysoko." - przez kogo? [red.]
 
"Od pewnego czasu w środkach społecznego przekazu rozpoczęto jednak kampanię negatywną, polegającą na rozpowszechnianiu insynuacji podważających suwerenność polskich organów wyborczych oraz uczciwość przeprowadzanych wyborów (np. twierdzenia o „szkoleniach w Moskwie”, o serwerach komputerowych, służących do obsługi wyborów, które rzekomo mają znajdować się poza granicami kraju i pozostawać pod obcą kontrolą, a nawet wprost wyrażane zarzuty o fałszowaniu wyborów). Rzeczowe, konkretne wyjaśnienia, zawarte w oświadczeniach Państwowej Komisji Wyborczej, wykazujące, jak absurdalne są te insynuacje, nie wywierają żadnego efektu." - wyjaśnień takich brak, nie są dostępne [red.]
 
"Jak już wyżej przypomniano, polskie wybory „sędziami stoją”. Wszyscy członkowie Państwowej Komisji Wyborczej, wszyscy komisarze wyborczy, wszyscy członkowie okręgowych komisji wyborczych to sędziowie." - sędziowie w większości  nominowani w okresie PRL [przyp. red]
 
Całe wyjaśnienie tu: http://pkw.gov.pl/2013-r/oswiadczenie-panstwowej-komisji-wyborczej-z-dnia-16-wrzesnia-2013-r.html
 
Rzeczowość odpowiedzi oceńcie Państwo sami.
 
Pytania więc, nie tracą na aktualności. Oczekujemy rzeczowych odpowiedzi, pokazujących szczegółowo proces obsługi teleinformatycznej wyborów. Tym bardziej że ulega on ciągłym awariom, jak ta w 2011, opisana na naszym portalu, czy podczas referendum o odwołanie HGW, kiedy PKW wyniki podała dopiero po kilkunastu godzinach od zakończenia głosowania! Nowoczesny i sprawny system, przy tak małej ilości głosujących (jedno miasto), powinien je zwrócić w ciąg najwyżej 1 godziny.
 
Mapy dołączone do artykułu obrazują rozkład głosów nieważnych z powodu postawienia więcej niż jednego znaku "X" na karcie do głosowania w wyborach samorządowych do sejmików wojewódzkich w latach 2006 i 2010 (kiedy system elektronicznego zliczania głosów albo jeszcze nie funkcjonował albo dopiero był wprowadzany i testowany). Wynika z nich, że mieszkańcy Mazowsza są wyjątkowo nierozgarnięci, ponieważ odsetek głosów z dwoma i więcej "X" jest tam największy - 10-20% i znacznie przekracza średnią krajową - 3-4%. Lub że wybory zostały tam sfałszowane. Dostawienie dodatkowego "X" na karcie to najłatwiejsza metoda fałszerstwa wyborczego. Już te dane powinny być przyczyną do wszczęcia śledztwa przez organy ścigania. Organy ścigania państwa, w którym wymiar sprawiedliwości funkcjonuje poprawnie zaznaczmy.
 
Jednak nawet ułomne służby porządku publicznego łatwiej byłoby skłonić to wypełniania swoich ustawowych obowiązków gdyby taką informacja docierała do opinii publicznej natychmiast po zakończeniu głosownia. To miał zapewnić nowy elektroniczny system przekazywania danych. Jak się jednak okazuje, również ułomny... Dlatego jeszcze raz
 
 
PYTAMY PKW, KTO LICZY NASZE GŁOSY? ŻĄDAMY RZECZOWEJ ODPOWIEDZI!
 
 
Za: wpolityce.pl, niezalezna.pl
Zobacz równiez:





Informujemy, iż w celu optymalizacji treści na stronie, dostosowania ich do potrzeb użytkownika, jak również dla celów reklamowych i statystycznych korzystamy z informacji zapisanych w plikach cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies można kontrolować w ustawieniach przeglądarki internetowej. Korzystając z naszej strony, bez zmiany ustawień w przeglądarce internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności.