"Twarze Ich widzę, gdy mijam zakłady karne"
data:27 lutego 2014     Redaktor: Shork

Dzieci Żołnierzy Niezłomnych żyją. Nie wszystkim rodzice przekazali swoją historię. Nie wszyscy podjęli trud spisania dziejów zakazanych. Poczytajmy i obejrzyjmy


 
Mój osobisty, jedyny czas - innego nie miałem - ku niemu, choć pozornie minął, wciąż będę wracał. Czas Pamięci o Żołnierzach Wyklętych. Czas Żołnierzy Wyklętych.
 
Kolega Ojca, nieujawniony, osiadły w pobliżu niemal dziewiczych, bałtyckich plaż. Spędziłem tam z Rodzicami jedne czy drugie wakacje. Razem walczyli na Nowogródczyźnie, szturmowali Wilno a uchodząc z Puszczy Rudnickiej rozdzielili się, Zygmunt trafił do „Młota”. Przeżył, jednak dawniej zapytywany - zbywał mnie - był gotów po wielu latach, ja jednak nie zdążyłem. Smak prawdziwego wędzonego łososia i piękno ziem i wód Pobrzeża Słowińskiego - nieodmiennie będą łączyć się z tą postacią.
 
To znany Ojcu człowiek, spotkany podczas spaceru po gomułkowskim Wrocławiu. Kupił mi pistolecik (Ojciec nigdy by tego nie zrobił, ale wtedy zbytnio nie oponował).
 
To ten jeden czy drugi pan, u którego zatrzymywaliśmy się przejazdem, będąc z Ojcem, czy to w Warszawie czy w innym Morągu. To człowiek, który nas kiedyś, dokądś podwoził.
 
To Pan Andrzej, z którym, jako dzieciak, zjeździłem Dolny Śląsk. Oprócz pamięci zachowałem Go na kilku zdjęciach. Pochowany tuż obok osobowickiego pola śmierci, a miał wszelkie dane zostać zagrzebanym w jego centrum - na dodatek był "właściwy terytorialnie" - dostał "czapę" od WSR we Wrocławiu. Ułaskawienie uzyskała maleńka córeczka, podniesiona znienacka 1 maja do trybuny z Bierutem. W rączce trzymała błagalny list od Matki. Towarzysz Tomasz kazał dopuścić i pogłaskał.
 
To kolega Ojca, który zatrzymywał się u nas po drodze, jadąc z Łap do któregoś z dolnośląskich sanatoriów, więziony w związku z „Huzarem”.
 
Zmarły niedawno "Olcha" - kolega z oddziału, z którego rodziną w dzieciństwie spędzaliśmy, niemal zawsze, drugi dzień świąt.
 
Oni pojawiali się wciąż, nawet w uwagach rzucanych przy TV, w latach 70-tych – a to przy okazji fetowanego skoczka wzwyż – „znamy się, siedziałem razem z Jego Ojcem”, a to przy prezentacji jakichś duchownych, także z kościołów protestanckich – "Jego też trzymali w Barczewie”. „Z Jego bratem trzymali mnie w Iławie”.
 
To był też ten wachlarz kartek świątecznych wysyłanych i otrzymywanych, a i spora część tłumu na pogrzebie Ojca.
 
To te łapane w pół zdania wypowiedzi, gesty, zasłyszane wycinki wspomnień – zdarzeń i ludzi. Przypadkowe spotkania, zapamiętane niektóre nazwiska, cechy, pseudonimy.
 
Tylko o nielicznych wiedziałem wówczas, na bieżąco, skąd się wzięli, kim byli - po latach miałem się dowiedzieć, że cała plejada przewijających się ludzi - i Pan Zbyszek, młodzieniaszek Pan Jurek - jaworzniak, Pan Albert, dr L., drugi Pan Andrzej, Pan Leonard, Wujek Janek, Pan Stanisław i wielu innych mają ten sam wspólny mianownik.
 
Ta Pani - przywitaj się - to jest właśnie "Zemsta". Ten Pan ..., aaaaa - to "Mucha".
 
Kilka drobnych reliktów – partyzancki skórzany pas, który niechcący zniszczyłem jako młokos, srebrny sygnet dowódcy oddz. WiN z orzełkiem na biało-czerwonym tle, który przepadł przy którejś z licznych przeprowadzek, ocalały orzełek na czapkę, protokół rewizji i chyba jednak bezpowrotnie stracone mapy sztabowe ... ,
 
a zwłaszcza tych kilkanaście zdjęć - na większości z nich chłopcy z oddziału "P-8" - ci co wtedy zginęli:
 
 
 
Mieczysław Suszyński  - "Mściciel"  (+ 8.11.1945)
Eugeniusz Kosiński - "Czarek"    (+ 6.11.1946)
Eugeniusz Szydłowski - "Orzeł"   (+ 5.12.1946)
Stanisław Bieńko - "Czarny", "Cyganko"  (+ 24.03.1947)
Borys Kiwenko - "Boria", "Znachor"    (+ 30.03.1947)
jak i ci których zabito później:
 
Zdzisław Kruszyński - "Tygrys", "Laluś", "Szpak"  (+8 01.1950)
Gabriel Oszczapiński - "Dzięcioł"  (+ 10.03.1951)
Edward Topczewski - "Jaguar", "Toporek" (+ 30.08.1952)
 
 
 
 
 
Wreszcie moi Wyklęci Rodzice.
Mama - "Orlica"
- skończyła 90 lat - póki sił starczało, działała w Stowarzyszeniu WiN;
i Tato - "P-8", "Litwin"
- "[...] Podczas pobytu w więzieniu ideologicznie ze swoją przeszłością nie zerwał [...]. Jest on więźniem skrytym, kłamliwym i dość przebiegłym. Jako były d-ca bandy jest niebezpieczny na wolności jak i dla otoczenia, w związku z czym należy go mieć pod stałą obserwacją i rozpracowaniem agentury”.
Zmarł w 1979r. Choć nie było mu nawet dane doczekać karnawału „S” 1980/81, to jednak wyraźnie widział i mówił o wolnej Polsce w kontekście wyboru Jana Pawła II.
 
Kles
 

Leon Suszyński - 'P-8' from kles on Vimeo.






Informujemy, iż w celu optymalizacji treści na stronie, dostosowania ich do potrzeb użytkownika, jak również dla celów reklamowych i statystycznych korzystamy z informacji zapisanych w plikach cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies można kontrolować w ustawieniach przeglądarki internetowej. Korzystając z naszej strony, bez zmiany ustawień w przeglądarce internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności.