Kolejne absurdy, upokorzenia i szydercza obojętność wobec rodzin ofiar i wobec domagających się wyjaśnienia prawdy ma na celu odjęcie mowy oburzonej części Polaków. Trudno bowiem wykrztusić z siebie słowo, po ostatnio objawionych rewelacjach. Badania polskich archeologów, ukrywane w tajemnicy przez ponad trzy lata są kolejnym dowodem na zamach. Ilość odłamków, szacowana przez archeologów na sześćdziesiąt tysięcy powinna natychmiast zweryfikować brednię "o kontakcie skrzydła z przeszkodą terenową", tak cierpliwie i stanowczo wciskaną polskiej i światowej opinii publicznej przez niezłomnego "doktora". Wyznawcy wersji "pancernej brzozy" nie kłaniają się jednak faktom. A przecież te ostatnio ujawnione porażają: fragmenty czaszki i części ludzkich szczątków, odnalezione w Smoleńsku, jeszcze przed miejscem upadku rządowego samolotu, niewiele pozostawiają wątpliwości co do natury "katastrofy". Teoria wybuchu na pokładzie nie jest już jedną z szalonych teorii spiskowych, tylko najbardziej realistyczną wersją rozpoznania zbrodni, do której doszło nad smoleńskim lasem.
Parę lat temu słychać było głosy potępiające obojętnych: "jeżeli katastrofa smoleńska nie wstrząsnęła Polakami i nie wyrwała narodu z letargu, to co jeszcze może to zrobić"? Ta dramatyczna i pesymistyczna konkluzja, oceniająca społeczeństwo w świetle ujawnianych nowych dowodów wcale nie wydaje się karkołomna. "Prowadzący śledztwo" już zupełnie jawnie kpią z Polaków. Wiadomość o znalezieniu czaszki i rozerwanych fragmentów ciał powinna obiec glob w pierwszo-stronicowych depeszach. Zamiast tego ogłasza się konieczność zbadania próbek pobranych cztery lata temu z ciała ś.p. Przemysława Gosiewskiego na okoliczność obecności alkoholu i środków odurzających. Nie udało się zhańbić generała Błasika ? Może Gosiewski stanie się bardziej wiarygodną ofiarą.
Czy to tylko zły sen, mara ?
Czy może wszyscy jesteśmy już na kolanach ? Gotowi przyjąć każdą potwarz ? Upokorzeni i zadowoleni ? Gdzie nasz honor, gdzie odwaga, gdzie bunt i poczucie sprawiedliwości; gdzie nasza wiara, Polacy ?
Aleksander Rybczyński