Pan Redaktor Zaremba, który ostatnio "obsabaczył" mnie za sprzeciw wobec ACTA i wmawiał na łamach Rzepy, że stałem się przeciwnikiem własności ogłosił, że: "śmierć prasy papierowej nie będzie oznaczać triumfu społeczeństwa obywatelskiego. Słabe media w sieci i blogerzy nie będą bowiem w stanie skutecznie patrzeć władzy na ręce".
www.rp.pl/artykul/9157,805770-Internet?spoleczenstwo-obywatelskie-i-ACTA?Zaremba.html
Więc chciałbym Panu Redaktorowi powiedzieć, że śmierci prasie papierowej nie życzę ? z wyjątkiem niektórych "dziennikarzy śledczych". Oczywiście nie chodzi o śmierć fizyczną, tylko obywatelską. Aczkolwiek nie mogę wykluczyć, że Pan Redaktor zacytuje tylko poprzednie zdanie ? tak jak było w sprawie ACTA ? i ogłosi, że "Gwiazdowski życzy śmierci dziennikarzom".
"Nieomal wszyscy, łącznie z politykami obozu rządowego, podlizują się internautom" ? pisze Pan Redaktor, nie dostrzegając różnicy między Internetem ? jako medium i Internautami ? jako jego użytkownikami. Internet zwiększył zakres naszej wolności. Niektórzy Internauci jej nadużywają ? naruszając prawa innych: do własności czy wizerunku. Ale to nie powód żeby prewencyjnie kontrolować wszystkich ani żeby poszkodowanym w Internecie przyznawać inne prawa niż poszkodowanym w jakikolwiek inny sposób.
Ja zresztą Internautom się nie podlizuję, bo nie mam powodu. Nigdzie nie kandyduję ? więc nie zabiegam o ich głosy. Nie prowadzę bloga komercyjnego ? więc nie zabiegam o ich "kliknięcia".
Ale wiem, że to dzięki Internetowi można dziś bronić się przed niektórymi pracownikami hołubionej przez Pana Redaktora "prasy papierowej", czego niektórzy z nich, na szczęście dla swoich ofiar, w porę nie zauważyli.
Stali Czytelnicy mojego bloga doskonale wiedzą do czego "piję". Ale właśnie dlatego pozwalam na moim blogu na wszelkie komentarze, które są publikowane w czasie rzeczywistym, bez żadnej cenzury czy moderowania. I nie chcę żeby jacyś pracownicy służb specjalnych, którzy przez lata napuszczali na Bogu ducha winnych ludzi niektórych "dziennikarzy śledczych" z prasy papierowej mogli kazać mi zrobić cenzurę mojego własnego bloga i kontrolować treści pojawiające się w komentarzach.
Pana Redaktora złości, że "próby egzekwowania norm (w Internecie ? przyp. mój) wywołują histerię".
Daleki jestem od histerii, ale wiem, że jak się prawa ? stanowionego przez polityków ? używa jako instrumentu szczegółowej regulacji różnych sfer życia, to w konsekwencji mamy inflację prawa i zwiększenie uprawnień urzędników. Pan Bóg potrzebował raptem dwóch tablic do urządzenia świata dla ludzi. I zapewniam Pana Redaktora, że proste przestrzeganie tylko dwóch z jego dziesięciu przykazań wystarczyłoby do "unormowania" sytuacji w Internecie.
Zgadzam się natomiast z twierdzeniem, że "internetowa twórczość (?) będzie poddawana jakiejś regulacji, zapewne przy ożywionych sporach i sprzeciwach. To się będzie rodziło w bólach, których nie umiemy sobie wyobrazić?" Owszem. Odkąd John Locke napisał, ze ludzie rodzą się wolni, pojawili się tacy, których to "uwierało". I walczą z wolnością pod szyldem równości, sprawiedliwości, własności, albo nawet samej wolności tylko takiej "lepszej", "prawdziwej".